[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co Stalowy ? Jak chcesz ukarać Stalowego, to właśnie w tym strojuusiądz mu na kolanach.Padnie trupem na miejscu! Jagoda, ja naprawdę. Cicho bądz! Muszę się skupić.Myszka przewrócił oczami z cichą rozpaczą.Jagoda tymczasem przerzucałastosy szmatek, które przyniosła ze sobą.Wyciągnęła wreszcie leciutki szal w prąż-ki i poczęła zasłaniać kłopotliwą, chłopięcą fryzurę improwizowanym zawojem.Wynik wyraznie ją usatysfakcjonował.Spięła tkaninę szpilką, z pomrukiem za-dowolenia i pociągnęła Myszkę do lustra.Chłopiec nieufnie spojrzał spode łbaw zwierciadlaną taflę.Zamrugał zaskoczony.W lustrze odbijały się d w i e dziew-czyny.Obie szczupłe, śniade, czarnowłose i wielkookie.Niczym dwie siostry.Myszka stał i patrzył na swój odmieniony wizerunek.To była obca osoba.Nie,nie obca.och, miłosierny Losie.Czerwonookie dziewczę podniosło rękę i poklepało sąsiadkę po piersiach. Szkoda, że jesteś taka płaska, moja droga.Myszka zamknął oczy, walczącze skurczem, wykrzywiającym twarz.Ten obraz w lustrze.O Bogini! Myszka, co ci się stało? Myszka! usłyszał zaniepokojony głos Jagody.Odetchnął głęboko. Nic strasznego.Po prostu.po prostu.nie miałem pojęcia, że jestemtaki podobny do mamy!50 Hm.musiała być bardzo ładna powiedziała dziewczyna niepewna,czy są to aby odpowiednie słowa.I czy w ogóle cokolwiek byłoby tu odpowied-nie.Wszyscy wiedzieli, że Myszka jest sierotą, jak zresztą większość chłopcówz Drugiego Kręgu.Wiedziano też, że jego matka zginęła nagłą śmiercią, gdy miałdwanaście lat Ale nikt nie znał żadnych bliższych szczegółów.To wspomnieniebyło dla chłopca wyjątkowo przykre.A teraz nagle odkrył, że jest wiernym por-tretem ukochanej osoby! Jagoda postanowiła zachować pełną dyskrecję, a takżezwrócić uwagę Myszki w inną stronę.Starła z ręki barwne plamy.Włożyła wypla-tany ze słomki kapelusz, o rondzie opadającym nisko, kryjącym twarz w głębokimcieniu.Ktoś, kto chciałby dojrzeć kolor oczu Jagody, musiałby pochylić się i zaj-rzeć pod ten daszek. No, cóż, pani Jodełko, idziemy na przechadzkę? Czy może jest pani zbytnieśmiała?Myszka wzruszył ramionami. Przed chwilą widziałem ducha, co więcej mogłoby mnie spotkać?* * *Dwie postacie w zwiewnych szatkach wkraczające na taras Nocnego Zpiewa-ka zrobiły piorunujące wrażenie, co Jagoda zaobserwowała z szaloną satysfakcją.W pierwszym momencie nie poznał ich nikt z obecnych.Na wszystkich twarzachzastygł jednakowy wyraz szoku na widok niespodziewanych gości.I nic dziwnego ktokolwiek zjawiłby się na wyspie bez wiedzy mieszkańców, mógł być jedy-nie nasłany przez Pierwszy Krąg.Sam gospodarz, a także Gryf, Stalowy, Promieńi Koniec gapili się długą chwilę, nie wiedząc zupełnie, jak zareagować. Witam uprzejmie odezwała się Jagoda głosem dystyngowanym. Czyznajdzie się miejsce dla dwóch dam? To jest Jodła, a ja mam na imię Rubin. A niech to! krzyknął Nocny Zpiewak. Toż to Jagoda! Piekielnica!Myszka natychmiast ostro wszedł w rolę, podchodząc do Stalowego.Zatrze-potał rzęsami i zrobił dzióbek. Czy mógłbyś ustąpić mi miejsca, młodzieńcze?Ogłupiały Stalowy zsunął się ze stołka z miną psa, któremu przyłożono ki-jem.Gryf dostał niepohamowanego ataku śmiechu, który udzielił się Promienio-wi.Wyjąc i kwicząc, opierali się o siebie, trącali łokciami i ogólnie dawali wyrazdzikiej radości.Uśmiechnięty od ucha do ucha Koniec, korzystając z talentu, jużzwoływał resztę. Pan jest TAKI uprzejmy! zawołał Myszka, trzepocząc rzęsami i wpa-trując się w potwornie zmieszanego Stworzyciela wzrokiem, któremu starał się51nadać wyraz rozmydlonego zachwytu.Stalowy jęknął z obrzydzeniem. No nie! Mysz, nie wygłupiaj się, naprawdę. Ach! Pan mnie bierze za kogoś innego, czyż nie? rzekł Myszka, wachlu-jąc się dużym liściem, podniesionym z tarasu. Taki przystojny i taki nieokrze-sany westchnął na stronie teatralnym szeptem, pochylając głowę ku Jagodzie.Stalowy oblał się czerwienią, ku tym większej uciesze kolegów.Pęczniał przytym jak nadymany pęcherz, grożąc wybuchem lub atakiem apopleksji. Mścisz się, ty mała świnio! wrzasnął. To nie w porządku! Pokajałemsię przecież, nie? Przestań się znęcać nade mną! A czy ja się znęcam? spytał Myszka niewinnie. To tylko takie żarty.Czyżbym mimo wszystko był pociągający w tym stroju?Stalowy, doprowadzony do ostateczności, otworzył usta, po czym zamknął jez kłapnięciem.Chciał powiedzieć tak wiele naraz, że po prostu nie zdołał wyrazićwszystkich uczuć.Parsknął więc tylko ze złością i oddalił się wielkimi krokami,potrącając ramieniem nadchodzącego właśnie Kamyka. Oj, ja chyba pęknę.! wyjęczał Gryf ocierając łzy z oczu. Dawnosię tak nie ubawiłem.Ale po co to, Jagódko?Jagoda przysiadła na balustradzie, z kokieterią zakładając nogę na nogę i od-ginając w górę rondo kapelusza. Po prostu wybieramy się do miasta, drogi Mistrzu.A to jest kamuflaż.Gryf pokiwał głową z uznaniem i lekką ironią jednocześnie. Zwietny, świetny rzeczywiście.Nie będzie mężczyzny, który się za waminie obejrzy.Wyglądacie oboje jak utrzymanki pryncypała gildii jedwabniczej.Myszka zesztywniał. Morze niedaleko.Chcesz się skąpać, Obserwatorze? zapytał tonem zło-wróżbnym.Gryf zamachał ręką. Daj spokój.Przebranie świetne, ale przecież nie na warunki Podzamcza.Za bardzo zwracające uwagę. To prawda wtrąciła się Srebrzanka, stojąca w drzwiach. Kochanie, jeśli kobieta nosi jedwab, a jednocześnie chodzi pieszo i bezsłużby, może być tylko ladacznicą.Narazisz się w ten sposób na zaczepki.Zamie-nicie te łaszki na uczciwe płótno i wszystko będzie dobrze.Kamyk, któremu Koniec zdążył objaśnić całe zdarzenie, podszedł do Jagodyi obejrzał ją badawczo, unosząc brew w jednej ze swych sceptycznych min.Chyba wolałem cię taką jak przedtem.Jagoda dała Kamykowi prztyczka w nos i zeskoczyła z poręczy. Przekaż mu, że ma się przyzwyczaić powiedziała do Końca. A jak nie, to niech sobie poszuka innej dziewczyny.52* * *W zasadzie nie chodziło o to, że Jagoda teraz mi się nie podobała.Po pro-stu czułem się przy niej obco.Siedziała obok mnie dziewczyna z kruczoczarnymiwłosami i skórą barwy słabej herbaty.Co chwila musiałem samemu sobie przy-pominać, że to ta sama jagoda, z którą się biłem, a potem przyjazniłem sporykęs czasu.Największe urażenie robiły jednak jej oczy nagle osadzone w opra-wie śniadej cery i przerazliwie czarnych rzęs.Niepojętym sposobem wydawały sięjeszcze większe i bardziej czerwone niż zwykle.To nie był jednak koniec wstrząsów tego wieczoru.Piekielny pomysł Jagodyi Myszki odbił się echem.Kiedy niespodzianie do mego lokum wkroczył całkowicieobcy mi człowiek, podziałało to na mnie jak szpilka wbita w kręgosłup.Ręka samawyciągnęła się do noża.Kto wie, co bym zrobił, gdyby w mojej głowie nie pojawiłsię znajomy przekaz: Znakomity efekt.Nie poznaliście mnie, co?Powoli opuściłem ostrze.Gość postąpił krok do przodu, zbliżając się do lampy.,Jeśli Jagodzie wolno, to chyba mnie też? zaśmiał się przybysz.Nocny Zpiewak???!Zpiewak był nadzwyczajnie zadowolony z wrażenia, jakie wywarł.A było sięczemu dziwić [ Pobierz całość w formacie PDF ]