[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. O której wrócił? Około wpół do trzeciej, sir.Ktoś go podwiózł samochodem.Słyszałem rozmowęi odjeżdżające auto.Potem usłyszałem odgłos zamykanych drzwi i kroki pana Nevile ana schodach. O której pan Strange wyszedł do Easterhead Bay? Jakieś dwadzieścia po dziesiątej.Słyszałem, jak zamykał drzwi.Leach pokiwał głową.Wyglądało na to, że na razie nic więcej od Hurstalla nie potrze-bują.Przesłuchał pozostałych.Wszyscy byli nieco zdenerwowani i przestraszeni, ale niebardziej niż to usprawiedliwiały okoliczności.Kiedy drzwi zamknęły się za lekko rozhisteryzowaną pomocą kuchenną, która za-mykała listę służby, Leach spojrzał pytająco na wuja. Wezwij jeszcze raz tę służącą, nie tę z wybałuszonymi oczami, ale tę wysoką,chudą i skwaszoną.Ona coś wie.Emma Wales rzeczywiście zachowywała się, jakby miała nieczyste sumienie.Dodatkowo zaniepokoił ją fakt, że do zadawania pytań zabrał się teraz ten potężniejszy90i starszy z dwóch prowadzących śledztwo. Chciałbym pani udzielić pewnej rady, panno Wales zaczął uprzejmie. Niewarto ukrywać niczego przed policją, wie pani.Stawia to panią w niekorzystnym świe-tle.Rozumie pani, o co mi chodzi?Emma Wales próbowała protestować z godnością, ale wyraznie nie szło jej łatwo: Przecież ja nigdy. Dobrze, dobrze Battle podniósł swoją wielką kwadratową dłoń. Coś paniwidziała albo słyszała.Co to było? Ja.ja nie słyszałam dokładnie.Nie podsłuchiwałam specjalnie.Po prostu nie-chcący usłyszałam.Pan Hurstall też to słyszał.Ale to nie ma nic wspólnego z morder-stwem.To nie może mieć nic wspólnego. Pewnie nie ma.Niech pani po prostu powie, co to było. No, więc, szłam właśnie spać.To było tuż po dziesiątej.Najpierw miałam pójśći włożyć gorący termofor do łóżka panny Aldin.Zawsze musi go mieć i latem, i zimą.Więc oczywiście musiałam przejść koło pokoju jej lordowskiej mości. I co dalej? I usłyszałam głosy lady i pana Nevile a.Sprzeczali się zawzięcie, rozmowa byłaostra.Słychać było podniesione głosy.Ale na nią krzyczał! Oho! Prawdziwa awantura. Pamięta pani dokładnie, co mówili? No, przecież nie słuchałam naumyślnie. Oczywiście, ale musiała pani usłyszeć jakieś słowa. Pani mówiła, że nie zniesie czegoś w swoim domu, a pan Nevile mówił: Nie ważsię jej oskarżać!.Ale był nabuzowany!Battle, z kamienną twarzą, próbował wyciągnąć z niej coś jeszcze, ale bez powodze-nia.W końcu odprawił ją.Spojrzeli z Jimem po sobie.Po chwili Leach odezwał się: Chyba już czas, żeby Jones nam coś powiedział na temat odcisków palców. Kto sprawdza pokoje? Williams.Można na nim polegać.Nie przepuści niczego. Na razie nie pozwalasz wchodzić do pokojów? Tak, dopóki Williams nie skończy.Drzwi się uchyliły i młody Williams wetknął głowę: Jest coś, co chciałbym panom pokazać.W pokoju pana Nevile a Strange a.Wstali i poszli za nim do apartamentu we wschodnim skrzydle.Williams wskazał nastos leżący na podłodze na środku pokoju.Granatowa marynarka, spodnie, kamizelka. Gdzieś to znalazł? spytał Leach ostro. Leżały zwinięte na dnie szafy.Proszę spojrzeć na to, sir.Podniósł marynarkę i po-kazał brzegi granatowych mankietów.91 Widzi pan te ciemne plamy, sir? Jeżeli to nie krew, to jestem cesarzem chińskim.A tu? Cały rękaw zbryzgany. Hm Battle unikał triumfującego wzroku towarzysza. Wygląda, że z naszymNevile em kiepsko, trzeba to przyznać.Czy w pokoju znaleziono jakiś drugi garnitur? Ciemnoszary w prążki wisi na krześle.Tu koło umywalki jest pełno wody na pod-łodze. Pewnie zmywał krew w pośpiechu.Tak.Chociaż.to koło otwartego okna.a pa-dał deszcz, może to to. Z deszczu nie byłoby takich kałuż na podłodze, sir.Proszę spojrzeć, jeszcze niewyschły.Battle milczał.Przed oczami jego wyobrazni zaczął powstawać obraz: mężczyznaz zakrwawionymi rękami i w poplamionym krwią ubraniu, ściąga z siebie odzież, upy-cha ją w głębi szafy, myje w pośpiechu ręce i nagie ramiona.Popatrzył na drzwi w przeciwległej ścianie.Williams uprzedził pytanie: To sypialnia pani Strange, sir.Zamknięta na klucz. Na klucz? Z tej strony? Nie.Z tamtej. Z jej strony?Battle zadumał się na dłuższą chwilę.Wreszcie odezwał się: Zobaczmy się jeszcze raz ze starym kamerdynerem.Hurstall był zdenerwowany.Leach rzucił cierpko: Dlaczego nie powiedział nam pan, Hurstall, że usłyszał pan wczoraj wieczoremkłótnię między panem Strange em i lady Tresilian?Stary człowiek zamrugał. Prawdę mówiąc, zapomniałem o niej.Nie nazwałbym tego kłótnią, sir, raczej nie-wielką różnicą zdań.Powstrzymując się od słów Niewielka różnica zdań! Akurat! , inspektor Leach cią-gnął: Jaki garnitur miał na sobie pan Strange wczorajszego wieczora?Hurstall zawahał się.Battle powiedział spokojnie: Granatowy czy szary w prążki? Skoro pan nie pamięta, poprosimy kogoś innego.Hurstall odezwał się wreszcie: Teraz sobie przypomniałem, sir.Był w tym granatowym. I dodał usprawie-dliwiająco: Domownicy latem nie przebierają się do kolacji w stroje wieczorowe.Często potem wychodzą jeszcze do ogrodu albo nad morze.Battle pokiwał głową.Hurstall wyszedł.W drzwiach minął się z podekscytowanymJonesem. Jasne jak słońce.Mam odciski wszystkich.Tylko jedne pasują.Oczywiście tutaj92mogłem zrobić analizę jedynie z grubsza, ale założę się, że szczegółowe badania dakty-loskopijne to potwierdzą. No i.? Odciski palców na kiju należą do pana Nevile a Strange a.Battle odchylił się do tylu na swoim krześle. Cóż rzekł to chyba już wiemy wszystko, prawda?4Siedzieli w biurze komisarza okręgowego trzej mężczyzni o poważnych zaafero-wanych twarzach.Major Mitchell odezwał się z westchnieniem: No, cóż, chyba nie mamy innego wyjścia, tylko go aresztować? Na to wygląda, sir powiedział cicho Leach.Mitchell spojrzał w kierunku nadkomisarza Battle a. Co pan taki ponury, Battle? Nie podoba mi się to odparł. Nikomu z nas się nie podoba rzekł Mitchell. Ale mamy dowodów aż nadto,żeby wystąpić o nakaz. Właśnie, aż nadto. Ale, do diabła, na co czekamy?Battle, zmartwiony, pokiwał głową. Jeszcze raz przepatrzmy sprawę zaproponował komisarz okręgowy. Mamymotyw: Strange i jego żona dziedziczą po śmierci starszej pani duże pieniądze.On byłostatnią osobą, która z nią rozmawiała.Pokłócili się.Garnitur, który miał na sobie tegowieczoru, jest zaplamiony krwią i na dodatek na narzędziu zbrodni znalezliśmy jegoodciski palców i żadnych innych. A mimo wszystko, sir rzekł Battle panu to się nie podoba. Tak, do cholery [ Pobierz całość w formacie PDF ]