RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż zrobili owi sławetni robotnicy? Otóż owi sławetni robotnicy porzucili tunel w stanie, w jakim się znajdował, wyszli na powierzch­nię, po czym po wielu dniach i wielu nocach burzliwych obrad w najróżniejszych knajpach Piemontu zadecydowali rozpocząć kopanie tunelu w innym miejscu Brasco na własne ryzyko, w ogóle nie zwracając uwagi na robotników po tamtej stronie i po czterech miesiącach i pięciu dniach dobrnęli do jakiegoś punktu na południu, gdzie, ku wielkiemu zdumieniu emerytowanego nauczyciela, ukazali się nagle na wysokości jego łazienki.Chwalebny przykład, za którym powinni pójść robotnicy Dubliwny (jakkolwiek dla ścisłości należy nadmienić, że nasi sławetni robotnicy nie poinformowali ich o swoich zamierzeniach), zamiast usiłować za wszelką cenę dokopać się do nie istniejącego tunelu, jak to robi tylu poetów wychylających się późną nocą z okien własnego salonu.Możecie się śmiać i myśleć, że to żarty, ale to nie żarty, śmiech jako taki wykopał w świecie więcej potrzebnych tuneli niż wszystkie łzy ziemi, cokolwiek by o tym myśleli uparci pedanci, przekonani, że Melpomena płodniejsza jest niż Queen Mab.Byłoby dobrze, żebyśmy raz na zawsze poróżnili się na ten temat.Może i jest jakieś wyjście, ale to wyjście powinno być wejściem.Może i istniejące tysiącletnie królestwo, ale przecież nie zdobywa się fortec uciekając przed nieprzyjacielem.Jak dotąd - nasz wiek tylko przed wszystkim umyka, szuka wyjścia, wyłamuje drzwi.Co się potem dzieje, nie wie nikt, ci, którym udało się to ujrzeć, zginęli, natychmiast pochłonięci przez Wielkie Czarne Zapo­mnienie.Inni zadowolili się małym: domkiem pod miastem, literaturą, nauką, turystyką.Istnieją jeszcze głupcy, wierzący, że wyjściem może być pijaństwo, meskalina, homoseksua­lizm, te tam historie teoretycznie wspaniałe, praktycznie zaś daremne, którym idiotycznie nadaje się rangę systemu, klucz do królestwa.Może istnieje wewnątrz naszego jakiś inny świat, ale nie odnajdziemy go usiłując wykrawać jego sylwet­ki z nieopisanego zamieszania dni i istnień, nie odnajdziemy go ani w atrofii, ani w hipertrofii; należy stworzyć go na podobieństwo Feniksa, nie egzystuje bowiem, tylko jest zawarty w naszym świecie tak, jak woda zawarta jest w tlenie lub wodorze, lub jak na stronach 78, 457, 3, 27, 688, 75 i 456 słownika Akademii Hiszpańskiej zawarte są wszystkie elementy potrzebne do napisania jedenastozgłoskowe-ao poematu Garcilasa.liznąwszy, że świat jest figurą - należy ją odczytać.Przez słowo „odczytać” chcemy powiedzieć „stwo­rzyć”.Któż by interesował się słownikiem jako takim? Jeśli dzięki subtelnym alchemiom, dzięki osmozie i mieszaninom najrozmaitszych składników wreszcie na brzegu rzeki pojawi się Beatrycze, jakże nie spodziewać się w zachwycie, że z niej z kolei coś się nowego narodzi? Cóż za daremny trud człowieka, który będąc swym własnym fryzjerem, do mdłości powtarzać musi własne postrzyżyny, co dzień nakrywać do tego samego stołu, wykonywać te same machinalne czynności, kupować tę samą gazetę, stosować te same zasady w tych samych okoliczno­ściach? Może istnieje tysiącletnie królestwo, ale jeśli kiedykol­wiek do niego dojdziemy, jeżeli staniemy się nim - inne wtedy będzie jego imię.Aż do chwili, w której pozbawimy czas rózg historii, aż do chwili, w której pękną wrzody wszystkich „aż do”, będziemy zawsze uważali piękność za cel sam w sobie, pokój za wzniosłe pragnienie, wciąż z tej strony drzwi, gdzie nie zawsze jest aż tak źle, gdzie wiele osób wiedzie zadowalające życie, wśród przyjemnych perfum, dobrych pensji, literatury na poziomie, stereofonicznych dźwięków; po cóż wobec tego zastanawiać się i niepokoić, że może to już koniec świata, że może historia zbliża się do krawędzi, a rasa ludzka opuszcza średniowiecze, aby znaleźć się w erze cybernetycznej? Tout va trčs bien, Madame la Marquise, tout va trčs bien, tout va trčs bien[83].A co do reszty, trzeba być kretynem, trzeba być poetą, trzeba nie mieć paru klepek, ażeby tracić choćby pięć minut na nostalgie, z którymi można sobie poradzić w se­kundę.Każdy zjazd międzynarodowych grubych ryb czy naukowców, wynalezienie każdego nowego sztuczne­go satelity, hormonu czy też reaktora atomowego, trochę bardziej przytłaczają te złudne nadzieje.Królestwo będzie królestwem z tworzyw sztucznych - to wiadomo.Nie żeby świat miał się zmienić w koszmar w stylu Orwella czy też Huxleya: będzie dużo gorzej, bo będzie to świat rozkoszny na miarę jego mieszkańców, bez jednego komara, bez jed­nego analfabety, pełen olbrzymich doskonałych kur o osiem­nastu łapach, wyposażony w zdalnie kierowane urządzenia sanitarne, w wodę codziennie innego koloru, w subtelną obsługę sprawy intymnej higieny, w telewizor w każdym pokoju (na przykład dla Reykjaviku pejzaże tropikalne, igloos dla mieszkańców Hawany, te tam delikatne kompensacje zwyciężające wszelkie rewolucyjne zachcianki).et cetera.Czyli zadowalający świat dla rozsądnych ludzi.Ale czyż zostanie w tym świecie jeden człowiek, no chociażby jeden, który nie byłby rozsądny?W jakimś zakazanym kącie ślad Zapomnianego Królestwa, w jakiejś gwałtownej śmierci kara za przypomnienie sobie o nim.W jakimś uśmiechu, w jakiejś łzie - jego prze­trwanie.W końcu nie wydaje się, aby człowiek musiał zabijać innego człowieka.Umknie mu, porwie za ster maszyny elektronicznej, rakiety międzyplanetarnej, zagra na nosie i szukaj wiatru w polu.Wszystko można zabić poza tęsknotą do Królestwa, ona tkwi w kolorze naszych oczu, w każde) miłości, we wszystkim tym, co do głębi wzburza, co wyzwala i co łudzi.Może to wishful thinking[84]; ale to jest właśnie druga dopuszczalna definicja bezpiórego dwunoga.(5)72- Jak to dobrze, żeś wrócił do domu, taki już byłeś zmęczony.- There is not a place like home[85] - powiedział Oliveira.- Wypij jeszcze jedną mate, świeżutko naparzona.- Jak zamknąć oczy, to wydaje się bardziej gorzka, coś wspaniałego.Przejrzyj sobie jakieś pismo, może ci się uda chwilkę zdrzemnąć.- Dobrze, kochanie - powiedziała Gekrepten wyciera­jąc oczy i szukając „Idylii” tylko po to, aby mu się nie sprzeciwiać, bo nie była w stanie nic czytać.- Gekrepten.- Tak, najdroższy.- Nie przejmuj się tym, staruszko.- Pewno, że nie, kociaczku.Poczekaj, zmienię ci kompres.- Za chwilę wstanę i pójdziemy się przejść po Almagro [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl