RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ona nie napisała i zacząłem spędzać całe godziny na lekturze jej starych listów.W takich chwilach niena­widziłem siebie, mojej muzyki, całej mojej egzystencji, ponieważ nie udało mi się jej posiąść jedyny raz, kiedy miałem po temu okazję.Widok telefonu napełniał mnie bólem, ale nie miałem odwagi do niej zadzwonić.Ni­czym zrozpaczony smarkacz zakochany w nauczycielce muzyki obmyślałem skomplikowane plany, żeby ją śle­dzić, zaaranżować przypadkowe spotkanie, ale zawsze w zażenowaniu porzucałem te niedojrzałe pomysły.Kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że jej mąż zginął w wypadku samochodowym.- Naprawdę? - spytała Andrea, sięgając jakby nigdy nic po szczotkę do włosów.- Więc dlaczego się z nią nie skontaktowałeś ?- Po co?- Żeby z nią być.- Szczotkowała powoli włosy, po­zwalając im opadać na plecy i szyję.- Jesteś najlepszą częścią jej przeszłości.- Ale ona nie jest najlepszą częścią mojej – odparł Domostroy rozmyślnie spokojnym tonem.Wstał i przeciągnął się.- Poza tym pisywała do mnie, kiedy byłem kom­pozytorem.Teraz komponuję jedynie listy, w dodatku cudze.Odchrząknął, po czym sięgnął po Andreę i położył ją na łóżku.Przykrył jej piersi włosami i delikatnie wygła­dził je wokół sutek.Jak długo po tym spotkaniu z pianistką przestałeś komponować? - zapytała następnego dnia Andrea bez­namiętnym tonem.- Po mniej więcej roku - odparł Domostroy i dodał z uśmiechem: - Można powiedzieć, że wena twórcza wy­czerpała się, gdy przyszło poczucie opuszczenia.- Czy nadal jesteś w niej zakochany?- Nie w niej.W jej listach.Co przypomina mi, że twój pierwszy list do Goddarda został wczoraj wysłany.Wło­żyłem go do urzędowej koperty Białego Domu, jednej z kilku, które przechowywałem przez lata jako pamiąt­kę.Biały Dom używa wewnętrznych tłoczonych kopert, podobnych do tych, w jakie wkłada się zaproszenia ślubne.Żadna z nich nigdy nie była ostemplowana ani zaadresowana.- Skąd je masz?Popatrzył na nią, zanim odpowiedział.- Kiedy występowałem w Waszyngtonie, jeden z mo­ich wielbicieli, doradca prezydenta, przesyłał mi w nich gratulacyjne liściki.Jeśli Goddard dostaje jakieś listy od wielbicieli, ten na pewno do niego dotrze.- Pewnie pomyśli, że pracuję w Białym Domu.- Może.Albo że jesteś żoną lub córką jakiejś grubej ryby i podobnie jak Goddard chcesz być niewidzialna.Będzie żałował, gdy porzucisz kiedyś swoją anonimo­wość, ale możesz być pewna, że będzie niecierpliwie wyglądał dalszych kopert z Białego Domu.- A co w nich będzie?- Kolejne spostrzeżenia na temat jego osobowości, jego muzyki, jego życia.Może kilka twoich zdjęć, żeby pokazać mu, jak jesteś piękna.- Czy powinniśmy tak wcześnie pozwolić mu dowie­dzieć się, kim jestem? - zapytała i szybko udzieliła so­bie odpowiedzi.- Może należy zrobić je z pewnej odle­głości lub z odwróconą twarzą?- Dobry pomysł.- Skoro nie podpisuję listów, nie powinnam również pokazywać twarzy.Czyż twarz nie jest podpisem ciała?Domostroy uśmiechnął się.- Masz dużo dobrych zdjęć?- Nie bardzo.- Zastanowiła się i dodała: - Słuchaj, a może byśmy sami zrobili kilka fotek! Takich seksow­nych.Dla niego mogę się nawet rozebrać.- Kolejny dobry pomysł.Ale nie jestem pewny, czy nie będzie miał za złe, że pozujesz innemu mężczyźnie.- Oczywiście, że tak.Dlatego nie pozwolimy mu się tego domyślić.Czy nie możemy ich zrobić tak, żeby wydawało mu się, że użyłam aparatu z samowyzwalaczem?- Chyba możemy.Jak myślisz, jaki cel powinny mieć te zdjęcia?- Powinny go podniecić.Powinien podniecić się na sam mój widok.- Pomyślałaś o wszystkim - stwierdził z uznaniem.- Ktoś musi to robić, Patrick, bo jeśli cały ten czas Goddard potrafił utrzymać swój sekret w tajemnicy przed światem, to znaczy, że musi być sprytny.A więc my musimy okazać się sprytniejsi, nieprawda? Myślę, że powinniśmy zadbać o to, żeby na moich listach i fotografiach nie było żadnych odcisków palców.Jeśli go zainteresuję, nie chciałabym, żeby mnie po nich odszu­kał.Nie chcemy chyba, żeby wyśledził mnie, zanim ja go odnajdę.Przewróciła oczami i wybuchnęła śmiechem.- Co cię tak rozśmieszyło?- A co będzie, jeśli okaże się, że Goddard lubi chłop­ców?- Wtedy - odparł Domostroy, szeroko się uśmiecha­jąc - od samego początku będziecie mieli ze sobą coś wspólnego.Opalali się nago na dachu jej domu.Andrea spała wyciągnięta obok niego z głową na zwiniętym ręczniku.Domostroy obserwował, jak pojedyncza kropla potu zbiera się na jej szyi, spływa na pierś, zatrzymuje się na sutku, biegnie w bok i nie natykając się na żadną zmar­szczkę, toczy się po gładkiej suchej powierzchni jej brzucha.Popatrzył na siebie.Strumyki potu wylewały się z ma­łych wgłębień uformowanych między fałdami i zmarsz­czkami skóry.Nie mogąc dłużej znieść upału, wstał i włożył spodenki.W dole rozciągały się parujące ulice Manhattanu.W lekko falującym powietrzu unosił się zapach smoły, a na rzece Hudson lotniskowiec z samo­lotami z bronią nuklearną eskortowany przez flotyllę holowników i łódek spacerowych kierował się do Am-brose Light.Zwinięte skrzydła samolotów na przednim pokładzie odbijały promyki słońca niczym otwarty akor­deon.- Okłamałeś mnie w sprawie kopert Białego Domu - doszedł go głos Andrei.- Dlaczego? - spytał, nie odwracając głowy.- Cała ta historia o kopercie w kopercie wydała mi się podejrzana - stwierdziła spokojnie.– Postanowiłam więc ją sprawdzić.Otóż w takich wypadkach nie używa­ją w Białym Domu podwójnych kopert.Skłamałeś, Do­mostroy.Dlaczego?- Wydawało mi się, że to koperty mogą pomóc twojej sprawie, a nie prawda o tym, jak wszedłem w ich posia­danie.- Prawda nie ma pomagać - odparowała.– Prawda po prostu jest.- A więc ją po prostu zataiłem - stwierdził, obserwu­jąc lotniskowiec.Powiedziawszy to, zamyślił się na chwilę: czy zataił również przed samym sobą prawdę o swoim życiu? Czy nie spędziłby swego życia lepiej, gdyby zamiast wstępo­wać na służbę do leżącej za nim młodej kobiety, zaciąg­nął się do wojska? Został członkiem załogi tego lotniskowca? Żeby pozostać wiernym samemu sobie, czy nie powinien się łatwo adaptować? Być tak zmiennym jak zmienne jest życie muzyki, w którym nie ma znaczenia, że Giwaździsty sztandar, znany aż do wojny 1812 roku pod tytułem Anakreonowi w niebie, był piosenką pijacką pewnej knajpy w Londynie? Albo że majestatyczny Po­lonez As-dur Chopina po raz pierwszy dotarł do maso­wego odbiorcy w Pieśni, którą zapamiętasz, ckliwym fil­mie o życiu kompozytora oraz w Cheek to Cheek, swingo-wej wersji chopinowskiego motywu?- A może byś mi powiedział prawdę, Patrick? Jak wpadły ci w ręce te koperty? - nalegała Andrea.- Dobrze, powiem ci - zgodził się Domostroy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl