[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy nie była już tego tak pewna jak za pierwszym razem.Zapytał ją o Placidę Linem i odpowiedziała mu, że przed chwilą postawiła jej kawę na nocnym stoliku, ale że jej nie budziła.Tak było zawsze: o siódmej obudzi się, wypije kawę i zejdzie, by wydać polecenia co do śniadania.Cristo Bedoya spojrzał na zegarek: była szósta pięćdziesiąt sześć.Wówczas wszedł na piętro, by przekonać się osobiście, czy Santiago Nasar nie wrócił.Drzwi do sypialni były zamknięte od wewnątrz, Santiago Nasar wyszedł bowiem przez sypialnię matki.Cristo Bedoya nie tylko znał ten dom równie dobrze jak swój, ale był również na tyle spoufalony z rodziną, że pchnął drzwi do sypialni Placidy Linero, by przejść do sąsiedniego pokoju.Przez okno wpadał snop zakurzonego słońca, zaś piękna kobieta śpiąca w tej poświacie w hamaku, z dłonią panny młodej na policzku, wyglądała nierealnie.„Była jak zjawa" - wyznał mi Cristo Bedoya.Patrzył na nią przez chwilę, zafascynowany jej urodą, następnie przeszedł w milczeniu przez pokój, minął łazienkę i wszedł do sypialni Santiago Nasara.Łóżko było nietknięte, a na fotelu leżał idealnie wyprasowany strój jeździecki, na nim jeździecki kapelusz, a na podłodze, przy ostrogach, stały buty.Na nocnym stoliku zegarek Santiago Nasara wskazywał szóstą pięćdziesiąt osiem.„Nagle pomyślałem, że wrócił, aby się uzbroić" - powiedział mi Cristo Bedoya.Ale odnalazł magnum w szufladce nocnego stolika.„Nigdy w życiu nie strzelałem - wyznał mi Cristo Bedoya - ale postanowiłem wziąć rewolwer, żeby zanieść go Santiago Nasarowi".Wsadził go za pas, pod koszulę, i dopiero po dokonanej zbrodni zdał sobie sprawę, że był on nie naładowany.Placida Linero pojawiła się w drzwiach z filiżanką kawy w chwili, gdy zamykał szufladę.- Boże Święty! - wykrzyknęła.- Aleś mnie wystraszył!Cristo Bedoya również się przestraszył.Zobaczył )ą w pełnym świetle, w szlafroku w złote skowronki, z potarganymi włosami, i oczarowanie prysło.Nieco zmieszany zaczął się tłumaczyć, że wszedł, żeby odnaleźć Santiago Nasara.- Poszedł na powitanie biskupa - odparła Placida Linero.- Przepłynął tylko - powiedział.- Tak przypuszczałam - odrzekła.- To syn najgorszej matki.Przerwała, w tej samej bowiem chwili uświadomiła sobie, że Cristo Bedoya nie wie, co z sobą zrobić.„Mam nadzieję, że Bóg mi wybaczył - wyznała mi Placida Linero - ale zauważyłam, że był bardzo zmieszany, i nagle przyszło mi na myśl, że przyszedł tu kraść".Zapytała go, co mu jest.Cristo Bedoya zdawał sobie sprawę, iż znajduje się w podejrzanej sytuacji, ale nie miał jednak odwagi wyznać jej prawdy.- Nie spałem ani minuty - powiedział jej.Odszedł bez żadnych innych wyjaśnień.„Tak czy siak - powiedział mi - ona zawsze wyobrażała sobie, że ją okradają".Na placu spotkał ojca Amadora, który wracał z kościoła z akcesoriami nie odbytej mszy, nie wydało mu się jednak, by ten mógł cokolwiek zrobić dla Santiago Nasara poza ocaleniem jego duszy.Szedł ponownie w stronę portu, kiedy usłyszał, że od sklepiku Clotilde Armenta wołają go.W drzwiach stał Pedro Vicario, blady, rozczochrany, w rozpiętej koszuli, z podwiniętymi powyżej łokci rękawami i z nożem, który sam zrobił z ostrza piły.Jego zachowanie było zbyt zuchwałe, aby mogło być przypadkowe, a przecież nie robił tego po raz pierwszy i nawet nie tak jawnie w porównaniu z tym, co usiłował zrobić w ostatnich minutach, by uniemożliwiono mu popełnienie zbrodni.- Cristóbal - krzyknął - powiedz Santiagowi Nasarowi, że czekamy tutaj na niego, żeby go zabić.Cristo Bedoya uczyniłby mu nawet przysługę, by uniemożliwić jego zamiary.„Gdybym umiał strzelać z rewolweru, to Santiago Nasar żyłby" - powiedział mi.Ale już sama myśl o strzelaniu sparaliżowała go, po tym wszystkim, co usłyszał o niszczącej sile opancerzonej kuli.- Ostrzegam cię, że jest uzbrojony w magnum zdolne przebić silnik na wylot - krzyknął.Pedro Vicario wiedział, że to nieprawda.„Nigdy nie chodził z bronią, jeśli nie był ubrany do jazdy" - powiedział mi.Ale kiedy podjął decyzję o zmyciu hańby siostry, mimo wszystko wziął pod uwagę to, że mógł być uzbrojony.- Umarli nie strzelają - odkrzyknął.Wtedy w drzwiach pojawił się Pablo Vicario.Był równie blady jak brat, miał na sobie marynarkę z wesela, a w ręku nóż owinięty w gazetę.„Gdyby nie to - zwierzył mi się Cristo Bedoya - nigdy bym nie wiedział, który z nich jest który".Zza Pabla Vicario wyszła Clotilde Armenta i krzyknęła do Cristo Bedoi, żeby się pospieszył, bo w tym miasteczku mięczaków tylko taki mężczyzna jak on może zapobiec tragedii.To, co wydarzyło się do tej pory, widzieli wszyscy.Wracający z portu ludzie, zaalarmowani krzykami, zaczęli zajmować miejsca na placu, by być świadkami zbrodni.Cristo Bedoya rozpytywał znajomych o Santiago Nasara, nikt go jednak nie widział.W drzwiach Club Social natknął się na pułkownika Lazaro Aponte i opowiedział mu, co przed chwilą zdarzyło się przy sklepie Clotilde Armenta.- Niemożliwe - stwierdził pułkownik Aponte - przecież kazałem im pójść do łóżka.- Przed chwilą widziałem ich z nożami do świniobicia - odparł Cristo Bedoya.- Cholera - krzyknął alkad - to znaczy, że chyba wrócili z innymi!Przyrzekł zająć się tym natychmiast, ale wszedł do Club Social, by umówić się na partyjkę domina na wieczór, a kiedy wyszedł, zbrodnia została już dokonana.Cristo Bedoya popełnił wówczas swój śmiertelny błąd: pomyślał, że Santiago Nasar postanowił w ostatniej chwili zjeść śniadanie u nas nie przebierając się, ruszył więc tam.Rzucił się pospiesznie brzegiem rzeki, pytając każdego, kogo spotkał, czy widział go gdzieś po drodze, nikt jednak nie potrafił mu odpowiedzieć.Nie przestraszył się, gdyż do naszego domu prowadziły również inne drogi.Prospera Arango, pięknisia, zaczęła go błagać, by zrobił coś dla jej ojca, który konał na progu swego domu, nie tknięty ulotnym błogosławieństwem biskupa.„Jak przechodziłam, to go widziałam - powiedziała mi moja siostra Margot - i już miał trupią twarz".Cristo Bedoya potrzebował czterech minut, by ustalić stan chorego, i przyrzekł wrócić później, by znaleźć jakiś doraźny środek, ale stracił następne trzy minuty pomagając Prosperze Arango zanieść ojca do sypialni.Kiedy wyszedł, usłyszał odległe krzyki i wydało mu się, że w okolicach placu strzelają z petard.Usiłował pobiec, ale przeszkodził mu w tym rewolwer źle umieszczony za pasem.Minąwszy ostatni zakręt rozpoznał od tyłu moją matkę, która nieomalże wlokła za sobą najmłodszego syna.- Luiso Santiago - wykrzyknął - gdzie jest pani chrześniak?Moja matka ledwie odwróciła twarz oblaną łzami.- Och, synu - odpowiedziała - mówią, że go zabili!Tak było w istocie.Podczas gdy Cristo Bedoya szukał go wszędzie, Santiago Nasar zaszedł do domu Flory Miguel, swej narzeczonej, tuż za rogiem, gdzie widzieli się po raz ostatni [ Pobierz całość w formacie PDF ]