[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mieli zbyt dużo pieniędzy, ale udało im się zorganizować małe przyjęcie weselnew Pensjonacie, jedynym jak dotąd miejscu na terenie ośrodka, które nadawało się do urządzaniatego typu imprez.W małej sali bankietowej na parterze wszyscy zjedli uroczysty obiad i pokawałku tortu, ale wesele musiało się obyć bez alkoholu.Pózniej nowożeńcy udali się w podróżpoślubną do pobliskiego kurortu górskiego w Gatlinburgu.Po powrocie do Rezerwatu Dot zauważyła, jakie zmiany nastąpiły w jej relacjach zeznajomymi.Bardzo lubiła dotychczasowe życie w bursie.Cieszyła się tam względną swobodąi miała mnóstwo przyjaciółek.Kiedy wracała zmęczona po pracy, zazwyczaj starczało jej siłtylko na to, by przeprać bieliznę, rozwiesić ją na sznurze w pokoju i położyć się spać.Ale zawszemożna tam było nieco się rozerwać, i to bez wychodzenia na miasto, na przykład odwiedzićdziewczyny na drugim końcu korytarza, poplotkować, poprzeglądać razem czasopisma.Teraz była zdana tylko na siebie.Najgorsze były noce.Paul pracował czasami na nocnezmiany, Dot zaś leżała sama w łóżku, nie mogąc zasnąć, wystraszona dobiegającą z zewnątrzkakofonią rykiem autobusów, brzęczeniem chrabąszczy oraz szumem wiatru trzęsącegochybotliwymi ścianami domów, które miały za zadanie przetrwać tylko kilka lat całą tą nocnąpieśnią nieustannie pracującej fabryki.Przez pierwsze miesiące małżeństwa Dot nadal chodziła do pracy.W ciążę zaszła tuż poślubie, tak jak planowali, ale teraz nie czuła się już najlepiej i musiała zrezygnować z pracy.Paulnie sprzeciwiał się temu, choć nie ukrywał, że przydałyby im się pieniądze, które zarabiała Dot.Utrzymanie domu z jedną sypialnią w zasadzie była to stojąca na palach skrzynka zbitaz dykty przy Altoona Lane wymagało więcej czasu, niż Dot przypuszczała, mimo że liczył onzaledwie 55 metrów kwadratowych.Dot nie miała samochodu, więc na targ i z powrotem musiała chodzić piechotą.Od kiedyprzestała jadać w stołówkach i barach, znacznie częściej sama robiła zakupy.W domu byływprawdzie podstawowe meble łóżka, komoda, stół ale musiała kupić naczynia, garnkii patelnie.Zaczęła też uczyć się gotować.Ale pomimo jej najlepszych chęci Paul doszedł downiosku, że woli sam zająć się przygotowaniem swoich obiadów.Paul lubił jeść krwiste mięso,podczas gdy Dot gotowała je tak długo, aż robiło się całkiem szare i w ogóle nie wyglądało tak,jakby kiedyś stanowiło część jakiegokolwiek zwierzęcia.Mielonka okazała się więc prawdziwymwybawieniem w tej sytuacji: wystarczyło otworzyć konserwę, zeskrobać z wieczka jeśli ktoślubił galaretowaty tłuszczyk, podgrzać mięso na patelni i obiad gotowy.Ale po którymś z kolejnych wieczorów z mielonką w roli głównej Dot złożyła sobieprzyrzeczenie: jeśli ta wojna kiedyś się skończy, a żywność przestanie być racjonowana i będąmogli w dowolnych ilościach kupić i zjeść, co tylko zechcą, już nigdy, przenigdy nie wezmie doust mielonki.*W CEW trudno niekiedy było określić, jak postępują prace.Podczas gdy pracownicyinnych zakładów przemysłu wojennego mogli pokazać, że produkują czołgi, opony albobombowce, większość pracowników z Oak Ridge jeśli nie wszyscy nie mogła się pochwalićtakimi konkretnymi osiągnięciami.Oczywiście ogromnie motywującym czynnikiem była myślo pomocy w szybszym zakończeniu wojny i bezpiecznym powrocie żołnierzy do kraju.Alebrakowało czegoś namacalnego, co mogłoby stanowić powód do dumy.Dlatego też pracownicy CEW sami wyznaczali sobie takie namacalne cele.Kattie,Colleen i inni pracownicy K-25 ofiarowali swoje dwutygodniowe zarobki za nadgodziny nabudowę samolotu o nazwie Sunday Punch.Bombowiec został oddany do użytku 18 marca 1945roku.Dla Kattie i całej załogi K-25 stanowił on dowód na to, że pomogli w stworzeniu czegośrealnego.Kattie bez problemu mogła poświęcić na ten cel swoje dwie niedzielne pensje.Zawszebardzo rozsądnie zarządzała pieniędzmi, choć nie były to wcale duże kwoty, wydzielając sobietyle, ile potrzebowała na życie pomiędzy kolejnymi wypłatami, a resztę wysyłając dzieciom doAuburn.Przesyłanie pieniędzy było teraz znacznie łatwiejsze niż dawniej.Kiedy przyjechali tuz Williem po raz pierwszy, nie mieli zbyt wielu możliwości.Zazwyczaj Willie napełniał dolaramijeden ze swoich małych woreczków na tytoń i przypinał cenny ładunek do wewnętrznej stronybluzki żony.Następnie Kattie wsiadała do autobusu i z oszczędnościami przy piersi odbywaładługą i wyczerpującą nerwowo podróż do domu w Alabamie.Kattie z pewnością lepiej gospodarowała pieniędzmi niż jej szef, który stale prosił jąo pożyczkę.Był biały, nieco od niej starszy i dość miły.Uwielbiał jednak żuć tytoń i krople sokutytoniowego często kapały z jego otoczonych siatką zmarszczek ust. Kattie& mawiał z pełnym zażenowania uśmiechem.Wystarczyło jedno spojrzenie i Kattie już wiedziała, co zaraz usłyszy.Ciągle to samo. Pożycz mi dziesięć dolców.Kattie doskonale zdawała sobie sprawę, że za jej ciężko zarobione pieniądze szef jezdzido Chattanoogi zabawiać się z kobietami.Zawsze mu jednak pożyczała, a on zawsze szybkooddawał.Kattie zbudowała sobie zresztą dobre relacje ze zwierzchnikami, uważała, że to bardzoważne.Dzięki temu miała z nimi święty spokój.Nigdy z czego była bardzo dumna nie zdarzyło się, by spózniła się lub nie przyszła dopracy.Każdego dnia starała się stawiać w zakładzie jako jedna z pierwszych. Cztery pięć pięć sześć! wołała do jednorękiego mężczyzny pracującego przy wejściudo zakładu.Nigdy nie widziała, żeby człowiek z jedną ręką tak szybko pracował. Uwija się, jakby miał co najmniej troje rąk , myślała.Kattie chodziła do pracy nawet wtedy, kiedy nie powinna.Pewnego dnia skończyłasprzątać i upadła na podłogę.Większość kobiet na jej miejscu wróciłaby do domu, żeby trochęodpocząć, ale nie Kattie.Ona zamierzała wycisnąć z tej pracy każdego możliwego centa [ Pobierz całość w formacie PDF ]