[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.przynajmniej kiedy chodzi o możliwości Liz).Czułabym się jak ułomna, gdyby Bex nie była też rzucona.- Cześć, Lizzie Bex powiedziała, wykorzystując do tego resztki powietrza, które jejzostało.- Miałaś miłe wakacje?Ale wątpię, czy Liz to usłyszała.- Dlaczego nie zadzwoniłyście do mnie? Dlaczego nie napisałyście maila albo listu,albo.- Odsunęła się i patrzyła na mnie i Bex.- Powiedziałam sobie, że pewnie jesteściezajęte zabawą i szczęśliwe.I wtedy wróciłam do domu i zobaczyłam te wszystkie nowezabezpieczenia i tak się martwiłam!Zanim mogłam cokolwiek powiedzieć byłyśmy z powrotem w uścisku, a Liz głębokooddychała.I wtedy, tak szybko, oderwała się.- Więc co się stało? Gdzie byłyście? Co widziałyście?- Liz, my.- Niestety to jest tajne.- Buckingham strzeliła we mnie spojrzeniem, mówiąc to.- Wszystko? - Zapytała Liz.- Wszystko.- Odpowiedziałyśmy z Bex.- Patricia! - Pan Smith biegł po schodach.- Jesteśmy gotowi by zacząć.- Idę! Buckingham krzyknęła, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.Była zbyt zajętapatrzeniem na mnie.- Trzy rzeczy Powiedziałam jej Powiedziałaś, że były trzy rzeczy.- Tak, Cameron, zostałam poproszona o przekazanie ci, że twoja mama zostałatymczasowo zatrzymana.- Ale.- Ma się dobrze Mogę cię o tym upewnić.To tylko lekkie opóznienie.Ale jeszcze jejnie ma z powrotem. - Patricia, Harvey mówi, że mamy tylko jeden strzał do tego, więc.- Nasz nauczycielWiedzy o Krajach dawał znaki, żebyśmy się pośpieszyły.Profesor Buckinghamporuszyła sięw stronę schodów.- Obiad powitalny rozpocznie się za chwilę.- Powiedziała do nas.- Lepiej już idzcie.- Ale.- Zaczęłam, ale zaraz zapomniałam, co chciałam powiedzieć, ponieważ, w foyerponiżej, zauważyłam jak madame Dabney pomagała seniorce wytłumaczyć strażnikomdlaczego miała w swojej torebce piętnastowieczną szablę.Na końcu hallu doktor Fibsnarzekał, że wejście do laboratorium siódmoklasistek zostało przeniesione tak, że niemógł go znalezć.Akademia Gallagher była silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej technicznie.Fizycznie.Ale wtedy, w jakiś sposób, mogłam poczuć, jak rozpada sięwokół mnie.- I, Cameron Profesor Buckingham powiedziała ze szczytu schodów Witaj w domu.Wspinając się po schodach do naszego pokoju próbowałam nie liczyć ile tajnych przejśćpowinnyśmy minąć, a nie minęłyśmy (4); nie zauważać dziewcząt z niższej klasy, którenatychmiast stanęły szepcząc, gdy mnie zobaczyły (6); nawet liczby drzwi ze skaneramiodcisków palców, które musiałyśmy przejść, by dostać się do naszego skrzydła (9).Próbowałam się skoncentrować na tym, jak wdzięcznie wyglądały włosy Liz (Ona, wprzeciwieństwie do mnie, umie ułożyć sobie boba).Skupiałam się na moim zmęczonymciele i burczącym brzuchu( może i bezpieczne domy MI6 są niewiarygodnie bezpieczne,ale pozwólcie, że wam powiem, że nie są zbyt dobrze zaopatrzone w żywność).- Więc, wróciłam dzień wcześniej, aby pokazać doktorowi Fibsowi moją nową formułęserum prawdy.- Powiedziała Liz z roziskrzonym wzrokiem.- Jest dziesięć razy bardziejefektywne niż pentotal sodu.I wybiela ci zęby.I.- Zaczekaj Powiedziałam, stając w drzwiach do pokoju, który dzieliłyśmy od siódmejklasy, wiedząc czując że.- Coś się zmieniło.- Powiedziała Bex, stojąc obok mnie w wejściu do pokoju.Aóżka były pościelone.Zasłony były rozsunięte.Wszystko było dokładnie takie, jakiepowinno być, z wyjątkiem tego, że.nie było.Na świeżo odkurzonym dywanie były śladybutów, w powietrzu unosił się słaby zapach kawy i mocny perfum.Stąpałam przez ciemną łazienkę, sięgając do wyłącznika światła, gdy Bex krzyknęła.- Czekaj!Ale było już za pózno.Silna ręka złapała mój nadgarstek.Zobaczyłam cień włazienkowym lustrze, świecącym w ciemności.Nie zawahałam się: cofnęłam się izłapałam ramię trzymające mnie, obracając się, wykorzystując rozpęd mojegoprzeciwnika by rzucić nim przez otwarte drzwi do łazienki na drugi koniec naszegopokoju.Uderzył u kredens i strącił lampę na ziemię, rozbijając ją o podłogę.Bex już była tam,rzucając się na niego z książkowym wykopem.Mężczyzna obrócił się szybko, unikającjej stopy.Podniósł ręce i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zanim wymówił choćbysłowo, walizka Liz przeleciała przez pokój, uderzając mężczyznę prosto w twarz,rzucając go na podłogę jak kamień.- Hej, Macey.- Zdołałam jakoś wymamrotać przez włosy Bex, kiedy moja najlepszaprzyjaciółka wciskała mnie w kąt naszego pokoju.- To był niezły.- Nie ruszaj się Ostrzegła Macey.Nie jestem pewna czy mówiła do mnie czy domężczyzny leżącego u jej stóp, w kałuży krwi lecącej z jego rozbitego nosa.MaceyMcHenry jest jedną z najpiękniejszych dziewczyn na świecie, ale wyraz jej twarzy niebył piękny w tym momencie.Był przerażający.Człowiek u jej stóp nie drżał.Nie walczył.Tylko potrząsnął głową i powiedział:- Na twoim miejscu bym tego nie zrobił.Podążyłam za jego spojrzeniem do kąta pokoju, gdzie Liz nie mogła się zdecydować czywcisnąć czerwony guzik w ścianie z napisem: GUZIK BEZPIECZECSTWA.U%7łYWATYLKO W UZASADNIONYCH PRZYPADKACH.Nie widziałam go wcześniej, alebyłam całkiem pewna, że naciśnięcie go sprowadzi całą ochronę Akademii Gallagher donaszego pokoju.- Nieznajomy mężczyzna jest w naszym pokoju, Liz.Naciśnij to! - Rozkazała Bex(Brzmiąc na troszkę zirytowaną faktem, że to nie ona była tą, która rzuciła walizką wniego).- Nie Wyrwało mi się.Popatrzyłam przez krew i puchnący nos i skupiłam się naniebieskich oczach, które ostatnim razem widziałam wgapiające się we mnie przezzimny, metalowy stół.- To prawda.- Mężczyzna prawie się uśmiechnął, kiedy patrzył się na naszą czwórkę imówił. Nie jestem nieznajomym.Nieprawdaż, panno Morgan?Rozdział DziesiątyNo więc dobrze, technicznie rzecz biorąc widziałam go raz wcześniej, ale właściwie byłcałkowicie obcym człowiekiem.Dokładniej rzecz biorąc nawet nie podał mi swojegoimienia w Londynie - nie podał też numeru identyfikatora, numeru seryjnego czy czegośtakiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]