[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łalińskiej się usta rozwiązały. Ale ja się tego obawiałam od dawna! zawołała. Wyście jej nadto wierzyli, zbytsię nią posługiwali.Po całych dniach była w rozmowach i konszachtach z Francuzami.Lataliza nią, a i ona za nimi.Któryś z nich jej głowę zawrócił.Ochmistrzyni coraz się mocniej unosić zaczęła. Nieszczęśliwy to dzień i godzina, gdy ci Francuzi do nas zawitali, kłamcy, rozpustnicy,kuglarze.Ja zawsze przeczuwałam, że oni nam nic z sobą dobrego nie przyniosą. Zmiłuj się, król, król jest tak szlachetny, dobry poczęła Anna.%7łalińska się cofnęła na krok i zamachnęła rękami. Nie gniewajcie się, królewno rzekła jam stara sługa.Tyle on wart, co oniwszyscy.przekonasz się o tym.Anna odwróciła się, nic nie odpowiadając. Jeżeli się to sprawdzi rzekła wprost zaniosę skargę do króla, zobaczysz, że misprawiedliwość wymierzy.Tymczasem dodała, uspokajając %7łalińską chociaż rada bymwierzyć, że cię oczy nie omyliły, %7łalińska moja, pozwól, abym sprawdziła to, coś mi przynio-sła. Jak? przerwała ochmistrzyni ze zwykłą sobie śmiałością. Tom ciekawa?Królewna pomyślała trochę. Wspomniałaś tego poczciwego Talwosza rzekła. Wiesz, jak on w niej był rozmi-łowany.Gdyby nas wszystkich oszukała, jego by nie potrafiła.Spytać go potrzeba, powie-dzieć mu, on jeden prawdy dojść może.%7łalińska potrząsnęła głową. Mnie się zdaje, królowo moja, że właśnie taka miłość jak jego ślepa jest.ale.A gdzieteraz szukać Talwosza, który się rzadko kiedy pokazuje i odchorował ciężko, że mu Dosięwzięto. Każcie się o niego dowiedzieć rzekła z westchnieniem królewna. Nie chcę napróżno króla tym męczyć, lecz gdyby się okazało, że istotnie podejściem mi ją wzięto, musiprzykładnie winowajców ukarać.%7łalińska postała chwilę milcząca i szepnęła odchodząc: Kruk krukowi oka nie wykole. Proszę cię, %7łalińska moja dorzuciła smutnie królewna o tym wszystkim ani sło-wa.Wstyd by mi było, a nuż oczy cię twoje zawiodły?Ruszyła ramionami %7łalińska i potrząsnęła głową.Krajczyna i przyjaciółki poznały po królewnie, iż zmartwienie jakieś miała, lecz wiedziały,gdy się z niego nie zwierzała sama, że jej dopytywać i zmuszać do wyznań nie były powinny.One przyczyny nie umiały odgadnąć tego smutku, bo wszystko w ich przekonaniu składałosię jak najpomyślniej.Poszukiwania Talwosza nie były bezskuteczne, syn %7łalińskiej znalazł go w mieście i po-wiedział mu, że królewna mówić z nim chciała.Nazajutrz rano stawił się Litwin blady, wy-mizerowany i jak z krzyża zdjęty.Królewna, która chciała otwarcie mu powiedzieć wszystko,widząc go tak zbolałym, zawahała się.%7łal jej go było.Poczęła więc od rozpytywania o zdro-wie, o zajęcie.a że kasztelan Talwosz276, stryj jego, właśnie był przyjechał do Krakowa, oniego też i o Litwę.Zbliżyła się na koniec i zniżając głos, rzekła:276M i k o ł a j T a l w o s z został w r.1569 mińskim pózniej żmudzkim kasztelanem; wr.1565 odznaczył się w czasie wojny w Inflantach, w r.1570 posłował do Moskwy; zmarł wr.1579.Przedstawienie autora, jakoby kasztelan Talwosz był stryjem nie znanego z imieniaTalwosza, dworzanina Anny Jagiellonki, nie ma oparcia w zródłach.183 Co się to tej poczciwej mojej %7łalińskiej przywidziało! Wyobraz sobie, iż wpadła tu domnie z wiadomością, że Zagłobiankę za mężczyznę przebraną widziała wczoraj u Dominika-nów w kościele.Ale to być nie może!Królewna spojrzała na Talwosza i jeszcze większy żal uczuła nad nim.Litwin stał bladyjak trup, usta mu się trzęsły, oczy latały błędne, odpowiedzieć nie umiał. To nie może być powtórzyła Anna prawda, Talwoszu mój! Dosia? Ona? Nie! %7ła-lińska Francuza jakiegoś, nie wiem kogo wzięła za nią.Talwosz milczał, nie zebrał był myśli i nie wiedział, co miał odpowiedzieć.Zdradzić ją,czy ratować? Dał słowo, że jej nie oskarży, lecz gdy raz rzecz była odkryta, miałże kłamać?Dlatego wahał się z odpowiedzią.Przyznać się do tego, że i on wiedział o tym, widział ją, anie doniósł królewnie nie mógł. Miłościwa Królewno rzekł po bardzo długim namyśle Miłościwa Królewno,prawdziwie nie wiem, co o tym trzymać.%7łalińskiej się często niebywałe przywidują rzeczy,lecz oczy ma dobre.Ludzie są zli, a ta gawiedz francuska, z którą ona przystawała.Nie dokończył.Anna spojrzała na niego. Przypuszczasz więc, że mnie drugi raz tak jak z Zajączkowską oszukano? spytała. Powiedziałem już powtórzył Talwosz że nie wiem, co o tym sądzić, ale któż torozstrzygnie? Znałeś Dosię, ona. dodała Anna. Miłościwa Pani wyjąkał Litwin z boleścią [ Pobierz całość w formacie PDF ]