RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy wybuch wielokrotnie silniejszy mógłby doprowadzić do wstrząsu, od którego rozpadłaby się cała wyspa?- To jest na pewno możliwe - rzekł mężczyzna.- Chwilowo - powiedziała kobieta - groźniejsze jest zapadanie się wybrzeży.- Właśnie! - zabrzmiało kilka głosów.- Już bardzo dawno - mówiła - przekonaliśmy się, że istnieje związek pomiędzy podziemnymi wstrząsami, które powoduje Su­hmi, a obniżaniem się brzegów wyspy.Ostatnio szybkość, z jaką zanurzamy się w morzu, znacznie wzrasta.Dotychczas wydawało się, że prawdziwe niebezpieczeństwo pojawi się za sześć, siedem lat i na tę chwilę przygotowywano środki ratunku.Ale szybkośćzapadania się wyspy wzrosła ogromnie w ostatnich tygodniach i jeśli nie zmaleje, niebezpieczeństwo nastąpi już za dwa lata lub nawet za rok.- Z tego powodu - powiedział ktoś - wydaje się, że Rada powinna uchwalić nadzwyczajne środki zaradcze.„Rada Czterdziestu!" - przypomniał sobie Awaru.Wychylił głowę poza krawędź muru i patrzał wprost z góry na zgromadzenie czterdziestu mężczyzn i kobiet, którzy sprawowali najwyższą władzę pośród wyspiarzy.Zrozumiał teraz, iż nie byli to żadni czarownicy, jak twierdził Wanyangeri, lecz raczej to, co na starym lądzie nazywało się radą plemienną lub radą starszych.- Należy - mówił donośnie ktoś na dole - przyspieszyć budowę floty.- Czy to możliwe? - zastanawiał się inny głos.- Termin opuszczenia wyspy przez całą ludność wyznaczyliśmy za pięć lat, skrócenie wydaje się bardzo trudne.„Opuszczenie wyspy przez całą ludność.To znaczy - przygryzł wargę do bólu - że wszystko było niepotrzebne.Oni odjadą, a wyspa pogrąży się w morzu".- Przyspieszenie odjazdu - brzmiało na dole - jest bardzo trudne, ale możliwe.Już trzeba by wysyłać pierwszą grupę, a statki wróciłyby po następną.Awaru w myślach miał chaos, słyszał dudnienie pulsu w skro­niach.Poznał największą tajemnicę wyspiarzy, ale poznał ją za późno.Wtedy, kiedy był już niemal pewien, że zapłaci za nią życiem.Na kamiennym gzymsie pojawiła się ciemna, ruchoma plama.Gdy była już zupełnie blisko, rozpoznał niewielkie zwierzątko.Zatrzymało się, podniosło głowę i węszyło.Czarne płatki jego nozdrzy drgały, szybko unosząc się i opadając.Zbliżone kształtem do szczura piżmowego żyjącego na brzegach strumieni i jezior w puszczy Jednak nieco mniejsze od niego i różniące się nieznacznie budową.Ogon długi, mocno owłosiony, cienki.Całe ciało okryte bardzo miękkim, puszystym włosem o czarnej jak sadza barwie.Chodzi lub biega szybko, zawsze na czterech łapach.Pięćpalców zaopatrzonych na końcach w okrągłe, niezwykle miękkie poduszeczki.Głowa wydłużona w cienki i ruchliwy ryjek z dwoma pęczkami drgających wąsów.Zwierzątko skręciło w bok, jakby chcąc obejść Awaru dokoła, w bezpiecznej odległości.Trafiło jednak na krawędź gzymsu, za którą obrywała się przepaść.Pobiegło wzdłuż niej i zbliżyło się do ramienia leżącego bez ruchu człowieka.Długo węszyło wodząc koniuszkiem wysmukłego ryjka po skórze.W pobliżu pojawiło się kilka nowych ciemnych plam, które szybko sunęły za pierwszą.Zwierzątka poczęły biegać wzdłuż wyciągniętego Awaru, muskając nosami jego bok, ręce i nogi.Unosiły się na tylnych łapach, przednie opierając o ciało.Pamiętał swoją pierwszą noc na wyspie, lądowanie i spotkanie w ciemnościach ze stworzeniami, których wówczas nie zdołał zoba­czyć.Teraz zrozumiał, że nie było to spotkanie przypadkowe.Zachowywały się jak grupka wywiadowców, wysłana, aby odszukać człowieka i dokonać jego dokładnych oględzin.Pojął, że jest odkryty.Z małych otworków rozmieszczonych w powierzchni sztucznego kamienia, z którego uformowany był gzyms, poczęły wydobywać się smużki dymu.Wyciekały jak błękitne strumyki, rozpraszając się w przejrzyste obłoczki, które jęły łączyć się ze sobą i mieszać.Zawisająca w powietrzu ulotna mgiełka dosięgła Awaru, otoczyła go i objęła.Poczuł ciężki, słodkawy zapach, ogarnęła go senność, potem uczucie łagodnego omdlenia i opuścił powieki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl