[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łycie mu jednym weselem, a bratem choćby i ten stwór najmarniejszy!Przed każdym dniem by klękał w podzięce, każdej nocy by błogosławił i na każdym miejscu wszystekby się rozdawał między bliznie, a bogaczem ostaje, a cięgiem mu jeszcze przybywa mocy, kochania idni barzej cudnych.Zwiatami dusza się jego nosi, górnie we gwiazdy patrzy z bliska, nieba zuchwale sięga, o wiecznej śniszczęśliwości, bo się jej widzi, że nie ma już kresu ni zapory la jej mocy i kochania.Tak się to i Jagusi widziało w tę porę miłowania.Dnie szły zwyczajne, dnie znojnych przygotowań do żniw, a ona uwijała się przy robotach rozśpiewananiby skowronek, niestrudzenie radosna i weselnie rozkwitła, kieby ta róża w jej ogródku, kieby temalwy smukła i kieby ten kwiat na Bożym zagonie najśliczniejsza i tak ciągnąca oczy, tak wabiącajarzącymi ślepiami, tak cięgiem roześmiana, że nawet starzy chodzili za nią oczami, zaś parobcy zaczęlisię znowu kole niej kręcić i wzdychający wystawać pod jej chałupą, ale odprawiała każdego.- %7łebyś nawet wrosnął w ziemię, to i tak niczego nie wystoisz - szydziła.- Z kużdego się już prześmiewa! A harna kieby dziedziczka! - skarżyli się przy Mateuszu, który jenowestchnął żałośnie, gdyż nawet on tyla jeno wskórał, co mógł niekaj o zmierzchu pogadywać zDominikową a patrzeć za Jagusią zwijającą się po izbie i słuchać jej prześpiewek.Patrzał też inasłuchiwał tak gorąco, że odchodził coraz chmurniejszy i coraz częściej zaglądał do karczmy, a potemw chałupie wyprawiał różne brewerie.Juści, co już najbarzej dostawało się Teresce, że już chodziłaledwie żywa ze zgryzoty, toteż spotkawszy kiedyś Jagusię odwróciła się od niej plecami i splunęła.Ale Jagusia, zapatrzona kajś przed się, przeszła nawet jej nie widząc.Tereska rozgniewana zwróciła się do dzieuch, pierących nad stawem.- Widziałyście, jak się to pawi! A to przejdzie i ani już spojrzy na kogo.- A wystrojona jakby na odpust.- Jakże, do samego połednia przesiaduje przy czesaniu.- I cięgiem se kupuje wstęgi a stroiki - dogadywały zawistnie, bo znów od jakiegoś czasu, niech sięjeno pokazała na wsi, chodziły za nią babie spojrzenia ostre kiej pazury i jadowite kieby żmije.Brały jąteż na ozory przy leda sposobności, a nicowały, że niech Bóg broni, nie mogły jej bowiem darować, żesię stroiła jak żadna i że była ponad wszystkie urodniejsza, żeby już nie spominać, co wyprawiała zchłopami.- Wynosi się nad drugie, jaże trudno ścierpieć!- I przystraja się kieby dziedziczka i skąd to na to bierze!- Cie, a za cóż to wójt ma u niej łaski?- Powiadają, jako i Antek nie skąpi - przepowiadały se na ucho gospodynie zebrawszy się w opłotkachPłoszkowej.- Antek dba tyla o nią, co pies o piątą nogę - wtrąciła Jagustynka - tam jest w przygodzie ktoś drugi! -zaśmiała się tak domyślnie, że jęły ją molestować na wszystkie świętości, ale się nie wygadała, jeno imw końcu rzekła :- Ja to plotów nie roznoszę.Macie oczy, to wypatrzcie same.Jakoż od tej chwili sto par ślepiów jeszcze zacieklej poszło na prześpiegi trop w trop za Jagusią, kiej tegończe za zajączkiem.Ale Jagusia, chociaż na każdym kroku spotykała te przyczajone, stróżujące ślepie, nie domyślała sięniczego; co ją tam zresztą obchodziło; kiej mogła w każdej porze obaczyć Jasia i topić się w jegooczach na śmierć [ Pobierz całość w formacie PDF ]