[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uderzające przeciwieństwo Nasha.Już podczas pierwszej sesjioznajmił, że zakonnice z Najświętszego Sakramentu nauczyły go dobrych manier i szacunkudla bliznich, choć w wielu innych punktach ich starania nie odniosły sukcesu.Gwen usiadła i skinęła głową, żeby i on zajął miejsce.James wyciągnął długie nogi iskrzyżował stopy.Nie pozwalał sobie na bardziej swobodną pozę.Tego dnia - prawdopodobnie dlatego, że skupiła się bardziej na cechach fizycznychNasha - Gwen zauważyła ostry kontrast między obydwoma pacjentami.Nigdy dotąd nieprzyjmowała ich jednego po drugim, lecz stało się tak z powodu nowego planu podróżyRubina Nasha.Nash był pyszałkowaty i pewny siebie, dumny z tego, jakim stworzyła gonatura, James wręcz przeciwnie, introwertyczny, skrywający się przed innymi.Ot, naprzykład jego koszulę z długimi rękawami można było łatwo wytłumaczyć tym, że chciałzamaskować ślady na nadgarstkach.Zauważyła je podczas pierwszej sesji, długo przedwyznaniem Jamesa, że czasami myśli o samobójstwie.James nie plótł o swoich seksualnych eskapadach czy raczej dysfunkcjach, nieroztrząsał, jak to molestowano go w dzieciństwie, sprawiał wrażenie nieśmiałego i pełnegoskruchy, zwłaszcza wtedy, gdy mówił, że był wykorzystywany seksualnie przez katolickiegoksiędza, którego podziwiał i któremu ufał.Zarówno Nash, jak i Campion zostali wykorzystaniprzez dorosłych, których darzyli zaufaniem, ale na tym kończyły się podobieństwa.Dopiero kiedy Gwen usiadła wygodnie i rozluzniła ramiona, zdała sobie sprawę, w jakwielkie napięcie wprawiła ją sesja z Nashem.Patrzyła na splecione ręce Jamesa, który chowałdłonie pod pachami, zanim uznał, że może je znowu położyć na kolanach.Jego przystojna,chłopięca twarz naznaczona była smutkiem.Patrzył czujnie i cierpliwie, jakby czekał, ażGwen pozwoli mu zacząć.Nieważne, jak długo to potrwa, jednak Gwen była przekonana, że zdoła mu pomóc.Jeśli chodzi o Rubina Nasha, nie miała tej pewności.ROZDZIAA SIEDEMNASTYZródmiejski Posterunek PolicjiOmaha, Nebraska- To śmieszne - powiedział Nick Morrelli do detektywów, którzy przedstawili się jakoCarmichael i Pakula.Była to dość dziwaczna para: niska, pucołowata Azjatka i ogolony nałyso barczysty facet w średnim wieku.W niczym nie przypominali dobrego i złego gliniarza zhollywoodzkich produkcji.- Traktujecie go jak podejrzanego.- A pan kim właściwie jest? - zapytała Carmichael.- Nick Morrelli, przyjaciel.- Który jest prokuratorem - dodał Tony.Nick widział, że jego funkcja nie wywarła nanich specjalnego wrażenia.Detektyw Carmichael zrobiła minę pod tytułem gówno mnie toobchodzi.Jemu także zdarzało się przybierać taki wyraz twarzy, gdy jako zastępcaprokuratora okręgowego musiał przekonać jakiegoś łobuza, żeby przedstawił mu ostatecznąwersję porozumienia.- Morrelli? - Pakula podrapał się po łysej głowie.- Czy ja pana znam?- Nie sądzę.- Nick zaczął tracić cierpliwość.Carmichael musiała to zauważyć, bo powiedziała do Tony ego Gallaghera:- Przepraszam, jeśli policjanci potraktowali księdza jako osobę podejrzaną i żeściągnęli tutaj.Chcemy tylko zadać parę pytań.Czy istnieje jakiś powód, dla którego ksiądzzamierza odmówić nam odpowiedzi? - Jej głos, z początku ostry i nieprzyjemny, naglezłagodniał.Nick pomyślał, że najpewniej detektyw Carmichael najczęściej odgrywała rolęzłego policjanta lub też, w trakcie wypowiedzi, postanowiła zmienić taktykę.Tony spojrzał na przyjaciela, jakby oczekiwał, że ten znowu za niego odpowie.Nickskinął głową, dając mu znak, żeby sam mówił.Nie podobało mu się, że Tony jestzdenerwowany.Czyżby coś ukrywał?- Proszę pytać - powiedział w końcu Tony.- Oczywiście, że mogę odpowiedzieć nawasze pytania.- Jak rozumiemy, wielebny O Sullivan dzwonił do księdza z lotniska - zaczął Pakula,przemierzając długość pokoju.Carmichael siedziała na krześle i, jak zauważył Nick,wystukiwała nerwowo rytm pod stołem.- Tak, to prawda.- Być może jest ksiądz ostatnią osobą, z którą rozmawiał wielebny O Sullivan.Toznaczy spośród jego znajomych.Czy może ksiądz podzielić się z nami treścią tamtejrozmowy?- Wcześniej tego samego dnia omawialiśmy plan zajęć.Miałem go zastępować wczasie jego nieobecności.Nie pamiętał, czy poinformował mnie o spotkaniu Rady Kościoła, atakże gdzie przechowuje swoje notatki.- Tony założył nogę na nogę.Wyglądał całkiemspokojnie i naturalnie, jak stwierdził Nick.Niemal zbyt spokojnie.- Gdzie ksiądz był, kiedy zadzwonił wielebny O Sullivan?- Na plebanii - odparł Tony bez wahania.Nick pomyślał, że wszystko pójdzie gładko,bez komplikacji.- Naprawdę? - zapytał Pakula.Nick znał to spojrzenie.Sam czasem patrzył takim wzrokiem, na pograniczuzdziwienia i sarkazmu.Tony siedział z kamienną twarzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]