[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Został on wezwany, aby przeszkodzić Magellanowiw urzeczywistnieniu jego idei; w następnej chwili los wybierze znowu jego, aby dziełaMagellana dokończył.I znowu okręty stoją nieruchome niby wielkie czarne zwierzęta drzemiące w cieniu zato-ki.Żaden odgłos, żadne światełko nie zdradza, co się stało.Późno, posępnie, po zimowemu w tych niegościnnych strefach przebija się przez chmuryporanek.W lodowym więzieniu zatoki nieruchomo trwa nadal na tym samym miejscu pięćokrętów.Po żadnym zewnętrznym znaku nie może Magellan poznać, że kuzyn jego i przyja-ciel, na którym mógł polegać, że wszyscy Portugalczycy na statku „San Antonio” zakuci sąw łańcuchy, a zamiast Mesquity komendę sprawuje zbuntowany kapitan.Na maszcie po-wiewa ta sama chorągiewka, jaka trzepotała na nim wczoraj, wszystko z dala oglądane wy-daje się nie zmienione i Magellan, jak codziennie, nakazuje zwykłe prace.Jak co dzień wy-syła z „Trinidadu” łódź na brzeg, aby przywiozła codzienną porcję drzewa oraz wodę dlaokrętów; jak codziennie łódź przybija najpierw do „San Antonia”, który zazwyczaj równieżwysyła w tym celu paru swoich marynarzy.Dziwne jednak, że tym razem, gdy łódź się zbli-ża, z „San Antonia” nikt nie spuszcza drabinki sznurowej i nie pokazuje się ani jeden maj-tek, a gdy zirytowani wioślarze wołają w górę, aby się pośpieszono, otrzymują zdumiewa-jącą odpowiedź, że na tym oto statku nie przyjmuje się już rozkazów Magellana, lecz wy-łącznie kapitana Gaspara Quesada! Nowina tego rodzaju jest zbyt zdumiewająca, aby łódźod razu nie zawróciła i nie popłynęła z powrotem do okrętu flagowego, żeby ją zawieźćadmirałowi.Magellan natychmiast pojmuje sytuację: „San Antonio” jest w rękach spiskowców.Ubiegli go! Lecz nawet zabójcza ta niespodzianka nie może ani na chwilę zmienić uderzeńpulsu w jego ręku ni zmącić jasności myślenia.Przede wszystkim trzeba zorientować się wrozmiarach niebezpieczeństwa: ile okrętów trzyma jeszcze z admirałem? Ile jest przeciwkoniemu? Nie zwlekając posyła Magellan niewielką łódź od jednego okrętu do drugiego.Zwyjątkiem mało znaczącego „Santiaga” wszystkie trzy statki oświadczają się za spiskowca-mi: „San Antonio”, „Concepcion” i „Victoria”.Trzy jednostki są więc usposobione prze-ciwko dwóm, a raczej przeciwko jednej, gdyż w razie walki „Santiago” prawie się nie bę-dzie liczył.Wydaje się, że gra jest przegrana i każdy by z niej zrezygnował: przecież przed-sięwzięcie Magellana, któremu admirał poświęcił całe życie, zmarnowała jedna jedynanoc.Z jednym okrętem flagowym nie można dalej ruszać w nieznane, a pozostałych statkówadmirał nie ma zamiaru ani się wyrzec, ani siłą nie chce zmusić do posłuszeństwa.W stre-fie, dokąd nie dopłynął jeszcze nigdy żaden europejski okręt, nie może nadejść pomoc zżadnej strony.W straszliwej tej sytuacji pozostają więc dla Magellana tylko dwie możli-wości.Jedna, logiczna, ze względu na przewagę wroga jedynie właściwa, to przełamaniewłasnego uporu i szukanie z hiszpańskimi kapitanami dróg porozumienia.Druga, zupełnieabsurdalna, lecz heroiczna: postawienie wszystkiego na kartę i pomimo absolutnego brakuwidoków powodzenia jednak spróbowanie decydującego kontrciosu, aby zbuntowanychzmusić do uległości.*Wszystko przemawia za postępowaniem w sensie poddania się zbuntowanym, bo hiszpań-scy kapitanowie nie zagrozili jeszcze osobiście Magellanowi i nie wystąpili do admirała zżadnymi określonymi żądaniami.Okręty stoją nieruchome i na razie nie należy oczekiwaćżadnego wojennego ataku.Hiszpańscy kapitanowie w oddaleniu tysięcy mil od ojczyzny,jakkolwiek mają liczebną przewagę, nie chcą wszczynać bezsensownej bratobójczej walki.Za dobrze przypominają sobie przysięgę złożoną w kościele sewilskim, za dobrze znająhańbiące kary za bunt i dezercję [ Pobierz całość w formacie PDF ]