[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby nie rozpraszała gojej urodziwa twarzyczka, na pewno61z dokładnością zanotowałby, kto wchodzi, a kto wychodzi z hallu tużprzed śmiercią jego ojca.Jakaś jego część wciąż nie mogła uwierzyć w śmierć Angusa.Jego żalzabarwiony był goryczą.W jego ustach spoczywały prochy nigdy niewypowiedzianych słów.Teraz gdy jego ojciec już nie żył, nie mógł zrobićnic innego tylko je połknąć.Morgan przykucnął, sięgnął po omacku za kraty, aż poczuł podpalcami ciepłe, kruche ciasto.Pokryte futerkiem ciało musnęło jego ręce icofnęło się, popiskując na znak protestu.- Ciiiiii, mały koleżko! - wyszeptał.- Nie okradnę cię z twojej części.Oderwał kawałek piernika i uśmiechnął się, słysząc pełne zado-wolenia skrobanie.Przez kolejnych kilka minut, Morgan siedział zgarbiony przy kratach igarściami pchał kawałki piernika do ust.Jeszcze długo po zjedzeniu czułjego smak osładzający gorycz żalu.62Rozdział 5Tydzień po morderstwie Angusa, Dougal był na poddaszu i polerowałostrze szkockiego miecza, który znalazł przypadkowo wciśnięty podegipską kanapę.Nagle do pokoju wbiegła jego żona, trzaskając drzwiamiz taką siłą, że płomienie świec zamigotały nerwowo.Zdmuchnęła z oczy rudy kosmyk.- Mam nadzieję, że ostrzysz ten nóż, by stępić go na karku MorganaMacDonnella.Dougal uniósł brew, życząc sobie skrycie, by mogli ją teraz zobaczyćjego ludzie.Jako ich pani, była przykładem dystyngowanych obyczajów.Jej łagodnie wypowiadane polecenia nie znosiły sprzeciwu.Tylko w jegoobecności ujawniała swoje drugie oblicze.Dougal to uwielbiał.W jejogniu widział wyraznie płonącą namiętność kobiety, nie damy.Zdjął pozłacane lustro znad kominka i powiesił tam miecz,podziwiając sposób, w jaki ten męski rys uzupełnił typowo kobiecądomenę.- Kochanie, czy jest coś, co chciałabyś przedyskutować? - zapytałłagodnie.W niemym okrzyku wściekłości, Elizabeth nerwowo chodziła popokoju, a rękawy jej pagody marszczyły się przy każdym kroku.Jejwyciągnięte dłonie głaskały się nawzajem niczym delikatne skarby, jakgdyby chciały zaczerpnąć z siebie choć odrobinę spokoju.Miała przepiękne dłonie.Ich smukłe linie łamane były tylko przezpierścionek zaręczynowy z rubinem.To były ręce artystki,zaprojektowane przez Boga nie do malowania ani rzezbienia, lecz dopielęgnowania ich ogrodu.Dougal mógł przysiąc, że widział, jak płatkikwiatów rozchylają się do słońca za dotknięciem jej palców.Podwudziestu trzech latach małżeństwa, jej dotyk miał na niego wciąż takisam wpływ.63Odwróciła się.- Minęło już siedem dni, a Ty wciąż niczego nie zrobiłeś.Sto lat temumogłeś być panem i królem tych ziem, ale teraz obowiązuje nasangielskie prawo.Dlaczego nie zwołałeś żołnierzy i nie kazałeś im gozabrać?Dougal chciałby w tym momencie być królem.Potrzebował wszakmądrości Salomona, by podjąć decyzję.Jakiś uparty rodowy duchwzdrygnął się na myśl o angielskich żołnierzach wkraczających do jegodomu.- Pod jakim zarzutem, Beth? %7łałoby? Bezradnej wściekłości na widokswojego własnego ojca padającego pod ciosem noża? To nie sąwykroczenia ani w oczach króla, ani Naszego Pana.- A co z wykroczeniami, jakich dopuścił się wobec naszej córki? Odtamtej pory prawie nic nie zjadła.Słyszę, jak chodzi po swojej komnacieprzez całą noc.Ona może nigdy się z tego nie otrząsnąć!Dougal podejrzewał, że jego żona miała rację, chociaż jej powodybardzo różniły się od jego własnych.- Co chciałabyś, bym z nim zrobił? Publicznie wychłostał? Powiesił?Jej gładkie brwi zmarszczyły się.- Mój brat William ma znajomości.Jestem pewna, że Armia Brytyjskaz otwartymi ramionami przyjęłaby takiego wielkiego mężczyznę nasłużbę.Dougal rzadko podnosił głos na żonę.Jego równy ton lepiej oddawałniezadowolenie i zawód.- Więc proponujesz, bym wcielił go do wojska wbrew jego woh.O iledobrze sobie przypominam, zawsze stawałaś w obronie chłopaka.Spragniony matczynego dotyku, ale zbyt dumny, by się do tego przyznać,mówiłaś.Skąd ta nagła mściwość?Elizabeth spuściła wzrok.Oboje wiedzieli dobrze, że jej propozycjamiała więcej wspólnego ze strachem niż zemstą.Strachem przedwzrokiem, jakim Morgan patrzył na ich córkę.Sposobem, w jaki jądotykał.- Więc go uwolnij.Odeślij do domu - wyszeptała.Frustracje Dougalatrysnęły w potoku przekleństw.Gdy wsta-64wał, odgarniając włosy z czoła, jego głos nabrał zachrypniętej barwy.- I co wtedy, Beth? Morgan jest przekonany, że popełniliśmy morderstwo w zaufaniu", najohydniej sze ze znanych góralomprzestępstw [ Pobierz całość w formacie PDF ]