[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby ci ludzie teraz się na niego rzucili, musiałby strzelać, przez co osłabiłby swą pozycję, nie wspominając już o tym, że strzały i krzyki zapewne przyśpieszyłyby interwencję Służby Bezpieczeństwa.Oczywiście, strzelałby do nich, gdyby musiał.Tak naprawdę, by się stąd wydostać potrzebował wyłącznie dzieci.Gdyby przyszło co do czego, to tak naprawdę wystarczyłoby mu nawet jedno dziecko.Dostrzegł, że wstaje jeszcze dwóch delegatów.I w tym problem - kiedy komuś pozwoliło się na odejście od zasad, to wszyscy inni nabierali przekonania, że im też wolno.Bułgar cisnął oszołomioną Laurę na krzesło.Rozkazał wszystkim usiąść.Nie chciał, by za wielu zakładników stało, niektórzy mogliby nabrać ochoty do ucieczki.- Przecież ta dziewczynka jest ranna - zaprotestował ktoś.- Potrzebuje pomocy!Georgijew uniósł lufę pistoletu.- Nie wybrałem jeszcze kandydata do kolejnego zabójstwa - oznajmił.- Nie ułatwiajcie mi wyboru.Mężczyźni usiedli.Ten, który mówił poprzednio, sprawiał wrażenie, jakby miał jeszcze coś do powiedzenia, ale żona go uciszyła.Ten drugi przyglądał się Barbarze ze smutkiem.Po prawej siedziała żona Continiego, płacząc histerycznie.Jedna z kobiet tuliła ją do siebie.Vandal przyprowadził opiekunkę dziewcząt, kazał jej usiąść i siedzieć cicho.Pani Dorn stwierdziła, że jest odpowiedzialna za Barbarę i z uporem powtarzała, że powinna się nią opiekować.Francuz popchnął ją na krzesło.Próbowała wstać.Georgijew, wściekły, podszedł bliżej.Szedł, mierząc jej w głowę z pistoletu.Vandal cofnął się.- Jeszcze jedno słowo, a zginiesz - syknął przez zaciśnięte zęby.Georgijew widział, jak rozszerzają się jej oczy i nozdrza.Ale, oczywiście, umilkła.Usiadła powoli, niechętnie i całą uwagę skupiła na dziewczynce, która dostała ataku histerii.Vandal odczekał chwilę, po czym powrócił na posterunek.Downer podszedł do Georgijewa wraz z Barone’em.Urugwajczyk podszedł do Australijczyka.- Oszalałeś? - warknął.- Musiałem to zrobić - odparł Downer.- Musiałeś? - Barone bardzo uważał, by nie podnieść głosu.- Przecież mieliśmy nie krzywdzić dzieciaków!- Gdyby uciekła, wysłalibyśmy niewłaściwy sygnał.- Słyszałeś, jak krzyczałem, widziałeś, jak do niej biegłem.Dopadłbym ją, nim dobiegła do drzwi.- Może tak, a może nie - wtrącił Georgijew.- Najważniejsze jest to, że nie uciekła.A teraz obaj wracajcie na stanowiska.Zatroszczymy się o nią w swoim czasie.Barone spojrzał na niego wściekle.- To przecież dziecko!- Nikt nie kazał jej uciekać.Urugwajczyk zamilkł, ale widać było, że aż gotuje się z gniewu.- Mamy nieobstawione drzwi, a ty powinieneś pilnować tych kamer - powiedział cicho Georgijew.- A może wolisz, żeby wszystkie nasze plany trafił szlag z powodu jednej panienki? - Niedbałym gestem wskazał Barbarę.Downer chrząknął tylko i wrócił na galerię.Barone, nadal wściekły, pokręcił głową i zajął miejsce przy wyjściu na galerię.Georgijew odprowadził ich wzrokiem.Czy mu się to podobało, czy nie, sytuacja uległa zmianie.Zbrodnia intensyfikuje reakcje, bliskie sąsiedztwo przez dłuższy czas powoduje, że zaczynają grać emocje, a kiedy zdarzy się niespodziewany incydent, wszystko powoli diabli biorą.- Musi mi pan pozwolić ją stąd odesłać.Bułgar obrócił się.Tuż za nim stała opiekująca się ranną dziewczynką Azjatka.Nie słyszał nawet, kiedy się do niego zbliżyła.- Nie - odparł natychmiast.Dał się rozproszyć okolicznościom i, oczywiście, musi się skupić, musi znów podporządkować sobie swych ludzi.Musi mocniej nacisnąć na ONZ.I wydawało mu się, że wie nawet, jak to zrobić.- Wykrwawi się na śmierć - ciągnęła Azjatka.Z jednej z toreb Bułgar wyciągnął małe niebieskie pudełko i podał jej mówiąc: - Użyj tego.- Nie chciał, żeby dziewczynka umarła, ponieważ mogło to wywołać histeryczne reakcje zakładników.- Przecież to zestaw pierwszej pomocy - zdumiała się kobieta.- Nic jej nie pomoże.- Nic więcej nie mogę ci dać.- Mógł wystąpić krwotok wewnętrzny.Downer podniósł rękę, zwracając na siebie uwagę Georgijewa.Wskazywał na drzwi.- Musisz poradzić sobie z tym, co masz - powiedział kobiecie Georgijew i przywołał do siebie Vandala.Polecił mu pilnować Azjatki, która mogłaby spróbować ucieczki.Potem wszedł po schodach.Podszedł do Downera.- O co chodzi?- Jest tutaj - wyszeptał zaniepokojony Australijczyk.- Sekretarz generalna.Zapukała do tych cholernych drzwi i spytała, czy może wejść.- Nic więcej nie mówiła?- Nie, nic.Georgijew zapatrzył się w ścianę za Australijczykiem.Sporo się zmieniło, teraz trzeba to wszystko przemyśleć.Jeśli wpuści Chatterjee, będzie, oczywiście, zainteresowana wyłącznie zorganizowaniem opieki medycznej dla dziewczynki, a nie forsy dla nich.Jeśli odda dziewczynkę, prasa dowie się o tym, że dziecko zostało zranione, najprawdopodobniej zabite [ Pobierz całość w formacie PDF ]