[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po tamtej konferencji mieliśmy prawo zwać się Imperium.A czy dzisiaj mamy do tego prawo?! - zaskrzeczał zmienionym głosem.- Słyszałem - bąknął wstrząśnięty Kola - że generalissimus, aby osiągnąć ów cel, wymordował miliony poddanych.- Staliśmy się mocarstwem! - skrzeczał dalej Sacharow, ulegając tymczasem następnej, ciekawej metamorfozie.- Nie ma ceny, jakiej nie warto byłoby zapłacić za taki ogromny triumf.Byliśmy Imperium.- Niektórzy nazywali je Imperium Zła - wtrącił zaczepnie Azimow.- Imperium - powtórzył bogacz z uporem.- A czym jesteśmy dzisiaj?Przemiana dokonała się całkowicie.Teraz Rockefeller był upiornie chudy, a jego profil przypominał zgłodniałego jastrzębia.Pociągła, blada twarz, podobna do kielicha wszelkiej obrzydliwości, twarz zatem co się zowie apokaliptyczna, wynurzała się z długich do ramion, niezmiernie brudnych włosów.Odziany był w coś, co przypominało mniszy habit, z zapadłej piersi zwieszał się ogromny krzyż na łańcuchu.Na ramionach wszakże zarzuconą miał bogato wyszywaną staroruską sobolową szubę.Prawa dłoń jak szpony krogulca wczepiała się w okuty srebrem kostur, zakończony groźnie błyszczącym ostrzem z plamami rdzy, a może raczej krwi? Kola prędko nabrał pewności, że jednak to drugie.- Co się stało z naszą świętą Rusią? - zawył Iwan Wasiliewicz, znany w swoim czasie jako le Terrible, unosząc gwałtownie kostur i wbijając w słuchacza bystry wzrok drapieżnika.- Nie ma już dawnych carów! Czy po to wrócili Romanowowie? Rządzą skrawkiem dawnej Rosji, nie większym niż Księstwo Moskiewskie.Pokazują się na balkonach Pałacu Zimowego i na murach Kremla chyba tylko po to, by tłum swietlaków miał komu wiwatować.Te ich eskapady, dobroczynne bale, dyplomatyczne rauty i polowania! Nie ma w tym nawet krzty dawnej wielkości.Rubaszny car Aleksy, egzaltowana carowa Natalia i wreszcie ich synalek Dymitr.Ten to dopiero najgorszy.Dostarcza tylko skandalizujących materiałów plotkarskim brukowcom.A tymczasem Sybiria, mimo przegranej wojny, śmieje się z nas.Jest w Azji większą potęgą niż cała zjednoczona Europa razem wzięta.I nie przesłoni tego faktu najszczelniejsza nawet granica na Uralu, strzeżona czujnie przez lotne falkony i potworne niszczarki.Rosji nie ma, stała się prowincjonalnym, przygranicznym państewkiem, teatrzykiem dla znudzonych turystów! Oto czym dzisiaj jesteśmy!- A oto czym byliśmy - stwierdził Kola, który postanowił, że nie da się zwieść tą szczególną agitacją.- Czy to prawda, że car Iwan Groźny, w którego wcielił się pan tak udatnie, zamordował własnego syna słynnym kosturem, który trzyma pan właśnie w dłoni?- Być może.To bez znaczenia - zasyczał z lekceważeniem Sacharow, który momentalnie powrócił do swojej pierwotnej postaci.- Ważne jest to, że dzisiaj brakuje Rosji wielkiego ducha, wielkich idei, które wieki całe nadawały sens jej istnieniu.Brakuje wybitnych charakterów, które przywróciłyby jej dawną godność i moc.Nikt już nie myśli o odzyskaniu Sybirii.Czy to nie dowód upadku?Nikołaj Iwanowicz Azimow chwilę przyglądał się uważnie holograficznemu fantomowi milionera, jakby zobaczył nieznany gatunek insekta.- I tym wielkim duchem, tym wybitnym charakterem, miałby być właśnie pan?- Tak, czemu nie? - odparł Rockefeller z widocznym samozadowoleniem.- W końcu moi przodkowie zza oceanu trzęśli w dawnych czasach prawie całą Ameryką.Jeden z nich została nawet wiceprezydentem.A mój prapradziad z linii rosyjskiej skonstruował zmyślną zabawkę, zwaną bombą wodorową.Właściwie ukradł jej pomysł z USA, ale kogo to dzisiaj obchodzi.- Niech pan nawet o tym nie wspomina - szepnął Kola, nagle przejęty zgrozą.Sacharow uśmiechnął się pobłażliwie.- Ta dzisiejsza młodzież.Nie macie pojęcia, czym się dawniej bawili prawdziwi mężczyźni.- Mam pojęcie - odparł głucho detektyw.- Pamiętam z dzieciństwa.Ulice jak dżungle we dnie i w nocy.Ludzie rozsmakowali się w zabijaniu.Gangi otwierały ogień do każdego, kto się nawinął.Wystarczył grymas lub zbyt uważne spojrzenie.Domy przypominały fortece [ Pobierz całość w formacie PDF ]