[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bouthemont,dostrzegłszy panią Desforges i pragnąc przypodobać się pięknej kobiecie, o której wpływie napryncypała mówiono powszechnie.zbliżył się z przesadną uprzejmością.Jak to? Nikt się niąnie zajmuje! To nie do darowania! Pani Desforges musi wybaczyć, bo rzeczywiście niewiadomo, gdzie się obrócić, co wpierw robić.Szukał krzeseł między sukniami siedzących wpobliżu pań.Zmiał się przy tym dobrodusznie, ale w śmiechu tym można było wyczućbrutalną zmysłowość samca, co zdawało się podobać Henrietcie. Słuchaj no szepnął Favier zbliżając się do Hutina, aby wziąć z półki stojące za kolegąpudło z aksamitem. Widzisz, jak Bouthemont obrabia twoją znajomą?Hutin zapomniał już o pani Desforges.wyprowadzony z równowagi przez jakąś starsząosobę, która zająwszy mu cały kwadrans kupiła tylko metr czarnego atłasu na gorset.Wchwilach dużego natłoku nie zwracano uwagi na zapisy na tablicy i subiekci obsługiwaliklientki w kolejności przypadkowej.Hutin odpowiadał właśnie pani Boutarel.która przyszłana całe popołudnie do magazynu, spędziwszy tu już uprzednio trzy godziny rano.UwagaFaviera zrobiła na nim wrażenie.Czy rzeczywiście ominie go sposobność obsłużeniaprzyjaciółki szefa, na której obiecywał sobie zarobić przynajmniej pięć franków? Byłby to juższczyt wszystkiego, ostateczny pech! Do tej pory nie zdołał zarobić więcej niż trzy franki natych wszystkich spacerujących babach.Bouthemont zawołał głośno: Czy któryś z panów może podejść tutaj?Wówczas Hutin przekazał panią Boutarel bezczynnie stojącemu Robineau, mówiąc: Proszę się zwrócić do zastępcy kierownika.Objaśni panią lepiej ode mnie.Skoczył następnie w kierunku pani Desforges i kazał sprzedawcy z działu wełen oddaćnabyte przez panią Marty przedmioty, które ten niósł za obydwiema paniami.Był tego dniazdenerwowany i wskutek tego zawiódł go delikatny węch, jakim odznaczał się zazwyczaj.Zwykle wystarczało mu jedno spojrzenie, aby wiedzieć, czy dana kobieta kupi cokolwiek, anawet, ile kupi.Następnie, owładnąwszy klientką, starał się załatwić ją jak najprędzej, abyprzejść do innej, narzucając swój wybór i tłumacząc, że wie lepiej, czego jej potrzeba. Jaki rodzaj jedwabiu pani sobie życzy? zapytał najuprzejmiejszym tonem.PaniDesforges zaledwie otworzyła usta, gdy Hutin przerwał: Ja wiem czego pani potrzeba.Na brzegu lady, wśród stosu innych materiałów, rozwinął sztukę Paris-Bonheur.90Zbliżyła się pani Marty z córką.Hutin, nieco zaniepokojony.zrozumiał wówczas, że chodzinajpierw o zakupy dla matki i córki.Wymieniano półgłosem uwagi; pani Desforges dawałarady przyjaciółce. Bez wątpienia jedwab po pięć franków sześćdziesiąt nigdy nie dorówna materii popiętnaście ani nawet po dziesięć franków. Ten jedwab się gniecie powtarzała pani Marty. Boję się, że na płaszcz nie jest dośćmięsisty.Ta uwaga skłoniła sprzedawcę do interwencji.W głosie jego czuło się przesadnąuprzejmość człowieka, który nie może popełnić omyłki. Ależ proszę pani, zaletą tego jedwabiu jest właśnie jego elastyczność.Nie gniecie sięzupełnie.Będzie pani na pewno zadowolona.Zapewnienie subiekta zrobiło wrażenie na pani Marty.Zamilkła i wzięła materiał do ręki,aby ponownie mu się przypatrzyć, kiedy ktoś dotknął jej ramienia.Była to pani Guibal, któraod godziny błądziła po sklepie krokiem spacerowym, sycąc oczy nagromadzonymibogactwami, ale nie kupując nawet metra perkalu.Spotkanie wywołało nową rozmowę. Ach, to pani! We własnej, tylko trochę zgniecionej osobie. Rzeczywiście, jest wielki tłok i trudno przejść.Jakże się pani podobał salon wschodni? Zachwycający! Mój Boże.co za powodzenie!.Niechże pani zaczeka, pójdziemy razem na górę. Nie, dziękuję, właśnie stamtąd wracam.Hutin czekał pokrywając żywe zniecierpliwienie zdawkowym uśmiechem.Czy jeszczedługo będą go tak trzymać? Doprawdy, kobiety nie liczą się z niczym: przecież to tak, jakbymu kradziono z kieszeni pieniądze.W końcu pani Gulbal oddaliła się wolnym krokiem, zwyrazem zachwytu obchodząc wokoło wielką wewnętrzną wystawę jedwabi. Ja na twoim miejscu kupiłabym gotowy płaszcz powiedziała pani Desforges biorącznów do ręki Paris-Bonheur wyniesie to z pewnością taniej. Rzeczywiście.Gdybym kupiła materiał, trzeba by jeszcze zapłacić za dodatki i robotę szepnęła pani Marty A poza tym ma się wybór gotowych fasonów.Wszystkie trzy podniosły się z krzeseł.Pani Desforges zwróciła się do Hutina: Niech nas pan zaprowadzi do działu konfekcji.Hutin był zaskoczony.Nie przywykł do podobnych porażek.Jak to! Ta brunetka nic niekupuje? Jego węch zawiódł go dzisiaj.Nie zajmując się więcej panią Marty zwrócił się dopani Desforges, na niej wypróbowując swój kunszt dobrego sprzedawcy.91 A czy pani nie zechciałaby obejrzeć naszych aksamitów albo atłasów?.Mamynadzwyczajne okazje. To już innym razem odpowiedziała spokojnie, nie patrząc nawet na niego.Hutin musiał wziąć zakupy pani Marty i iść przed paniami, aby je zaprowadzić do działukonfekcji.Przed odejściem zauważył z niezmiernym bólem, że Robineau sprzedaje właśniepani Boutarel pokazną ilość metrów jedwabiu.Nie ma dzisiaj nosa i nie zarobi nawet parugroszy.Pod maską układnych manier wrzał wściekłością człowieka okradanego,wyzyskiwanego przez innych [ Pobierz całość w formacie PDF ]