[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Smoki przyzwyczaiły się do stanu nieważkości, ludzie z radością doświadczyli niszczenia Nici wycinając w niej tunele w kształcie statku nie narażając ani siebie ani smoków.Kiedy jeźdźcy zsiedli, smoki udały się do ciepłych wód laguny Cove, a i sami ludzie nie mieli nic przeciwko popływaniu.Na szczęście Lytol przewidział to i kazał podać posiłek dopiero wtedy, gdy wszyscy się odświeżyli.Ramoth tak się już przyzwyczaiła do jaszczurek, że nie przeszkadzały jej nawet dzikie, które przyleciały pomóc jeźdźcom wyszorować smoki.Nawet upierała się, że ponieważ jest większa od innych, potrzebuje ich więcej do pomocy Lessie, gdyż Władczyni była drobniejsza od innych jeźdźców.A Ruth ma Sharrę i Jaxoma do kąpieli, dodała pełna poczucia własnej ważności.Kiedy roześmiana Lessa powtórzyła uwagi Ramoth, Robinton oświadczył, że bardzo chętnie wyszoruje królową.Wtedy D’ram oznajmił, że Lessie i tak pomaga zbyt wiele jaszczurek, a Robinton poleciał na “Yokohamę” dzięki Tirothowi i wobec tego teraz powinien pomóc go szorować.W końcu uczniowie i czeladnicy pracujący w Warowni Cove uratowali Lytola przed rozsądzaniem sporu.Weszli do wody i zabrali się do mycia wszystkich pięciu smoków.Bardzo przyjemny wieczorny posiłek zjedzono w zgodnym gronie, a potem Jaxom, Sharra i Oldive niechętnie wyruszyli do Ruathy.Jaxom i Sharra przyzwyczaili się już do przedłużonych dni.Dodatkowe godziny pozwalały mu wypełniać obowiązki w Warowni i pracować z Siwspem.Kiedy Sharra i Oldive zajmowali się pacjentami w szpitalu Warowni, on, razem z Brandem, nadzorował rozbudowę zagrody dla bydła w Riverside, i sprawdzał postępy w unowocześnianiu obu mniejszych posesji należących do Warowni.Przepracował bez odpoczynku dwadzieścia cztery godziny, więc nie był zadowolony, kiedy Ruth obudził go w środku nocy, gdyż nadeszła pilna wiadomość od F’lessana.Golanth mówi, że dach w Honsiu zapadł się i coś bardzo ciekawego, i być może ważnego, zostało odkryte w odsłoniętym pokoju, powiedział Ruth, wiernie powtarzając to, co mu przekazano.Golanth poinformował Lessę, F’lara, K’vana i T’gellana.Wiadomość przesłano też do Mistrza Fandarela i do Mistrza Robintona, by przekazali ją Siwspowi.Jaxom przez długą chwilę jeszcze leżał nieruchomo, chociaż gorączkowo rozważał usłyszaną wiadomość.Był jednak zły, że wyrwano go z dobrze zasłużonego snu.Dziękuję, powiedział w końcu niechętnie.Czy Siwsp jakoś to skomentował?Jeśli nie jesteś koło Siwspa, nie słyszę co on mówi, Ruth zamilkł, podczas gdy Jaxom starał się zmusić do opuszczenia ciepłego łóżka i śpiącej żony, i udzielenia odpowiedniej odpowiedzi na wezwanie.Tiroth sprowadza cała trójkę z Warowni Cove, informował biały smok.Mówi, że zdaniem Lytola to może być bardzo ważne.Siwsp upierał się, że te worki powinny być sprawdzone jak najszybciej.Ramoth i Mnementh lecą.Wszyscy, których poproszono, będą tam.Powstrzymując jęk, Jaxom wyszedł z łóżka uważając, by nie obudzić Sharry.Potrzebowała snu tak bardzo jak on.Może to nie zabierze zbyt wiele czasu i uda mu się wrócić, zanim odkryje jego nieobecność.Ona i Oldive zamierzali lecieć dziś na “Yokohamę” z diamentowym przecinakiem.Nie chciał ich rozczarować tylko dlatego, że wezwano go gdzie indziej.Oczekując ciepłej pogody w Honsiu, pod jeździecki ekwipunek włożył lekką odzież.Cieszył się, że mimo rozespania pamiętał o tym.Jednak nie sprawdził uprzęży, którą zdjął z haka w weyrze Rutha, gdzie wszyscy mieli dostęp.Ze zręcznością wynikającą z długiej praktyki, osiodłał smoka i wyprowadził go na podwórzec.Dyżurny smok, wher-stróż i kilka mieszkających w Warowni jaszczurek w milczeniu obserwowały ich odlot jasnymi oczami lśniącymi w ciemności błękitem lub zielenią.Co za pora, żeby posyłać po ludzi, pomyślał Jaxom, kiedy Ruth uniósł się w powietrze.Która godzina jest teraz w Honsiu? spytał Ruth.Już pewnie wzeszło słońce! odpowiedział Jaxom z rozdrażnieniem, wyobrażając sobie fasadę Warowni Honsiu, którą F’lessan dokładnie mu opisał.W pomiędzy Jaxom drżał mimo wyłożonej futrem kurtki.Chwilę później wynurzyli się w przedświt ponad morzem mgły.Wokół nich znajdowały się inne smoki, przywierające do szczytów skał unoszących się nad zasłaniającymi wszystko kłębami oparu.Ruth wylądował na najbliższej pustej skale i powitał towarzyszy.- A gdzie jest Honsiu? - spytał Jaxom.Ramoth mówi, że na prawo.Jest zasłonięte przez mgle.Wiedziałem dokąd idę.Po prostu nie widać go jeszcze, odparł Ruth.Dzień pięknie się zaczyna, prawda? dodał niespodziewanie, spoglądając ku wschodowi, gdzie niebo jaśniało błękitem.Niechętnie kontemplując pejzaż, Jaxom się z nim zgodził.Z lewej strony widać było oba księżyce, wchodzące w fazę pełni.Wisiały na bezchmurnym niebie o niezwykłym odcieniu błękitu.Noc cofała się na zachód, gdzie nadal mógłby być w łóżku, pomyślał żałośnie.Zdusił w sobie pragnienie pochylenia się w przód w siodle, oparcia głowy o szyję Rutha i zapadnięcia w sen w oczekiwaniu, aż mgła się podniesie.Ale im dłużej patrzył na tak piękny początek dnia - do tej pory nie wyobrażał sobie, że Ruth potrafi wpadać w tak liryczny nastrój - tym trudniej mu było oderwać wzrok od spektaklu dawanego przez naturę.Przybywały kolejne smoki, chwilę kołowały zdumione odkryciem, że ich lądowisko jest całkiem zakryte, a potem siadały gdzie się dało.Golanth przeprasza, poinformował Ruth Jaxoma.Mgła niespodziewanie nadeszła znad rzeki o brzasku.Mówi, że kiedy słońce wzejdzie, mgła zniknie.Mówi, że stanie koło miejsca, gdzie dach się zapadł.Biały smok zwrócił głowę w odpowiednim kierunku, a Jaxom zauważył spiżowy kształt Golantha wynurzającego się z oparów i osiadającego na nadal niewidocznej powierzchni.Golanth mówi, że czeka na was gorący klah i owsianka, i że skoro tak niewielu z nas widziało Honsiu, będziemy mieli miłą niespodziankę.Mówi, że jest tu mnóstwo zwierzyny łownej w dolinie, kiedy ją widać.Zastrzeżenie zrobione przez Golantha przemówiło do poczucia humoru Jaxoma.Zachichotał zapominając o irytacji.Słońce wschodziło, rzucając jasne, gorące promienie poprzez mgłę.Wiatr też zaczął wiać nieco mocniej i wkrótce mgła rozproszyła się, ukazując wreszcie skałę, na której położone było Honsiu, i Golantha przykucniętego na wzgórzu.Golanth mówi, żebyśmy wylądowali na wyższym poziomie, obok głównych drzwi Warowni.Powinno być dość miejsca dla wszystkich.Może się zawalić kolejna część dachu, a na niższym poziomie zagroda dla zwierząt nie została jeszcze do końca oczyszczona.F’lessan nie chce, żeby ktokolwiek tamtędy wchodził.Prawie jednocześnie oczekujące smoki uniosły się.Ruch wielkich skrzydeł rozwiał ostatnie strzępki mgły, i zanim smoki były gotowe do lądowania, widać już było drugi rząd okien budowli.F’lessan i pracownicy, którzy przystosowywali Honsiu do zamieszkania, czekali w szerokich drzwiach, witając przybywających okrzykami radości.- Dzięki za tak szybkie przybycie - powiedział F’lessan uśmiechając się wesoło.- Nie rozczarujecie się.Przepraszam, że zerwałem cię z łóżka Jaxomie, gdyż wiem, że miałeś długi dzień, ale znienawidziłbyś mnie, gdybym cię nie zawiadomił.- Młody jeździec spiżowego smoka zarzucił przyjacielskim gestem ramię na barki Jaxoma.Na jego twarzy malował się niezwykły dla niego niepokój, więc Jaxom poczuł się w obowiązku zapewnić go, że wszystko w porządku [ Pobierz całość w formacie PDF ]