[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widział zwróconą ku sobie bladą, poważną twarz kapłana; Sataal bębnił palcami w kolano.- Jak zostałeś nawrócony? Kłamstwo chodzi po ludziach w dzisiejszych czasach.- Spojrzałem w oblicze Akhy.Pierwszy raz zobaczyłem je wyraźnie.Moje serce stoi teraz otworem.- Onegdaj aresztowano kolejnego fałszywego proroka.Juli walnął się w pierś.- To, co czuję w sercu, nie jest fałszywe, ojcze.- To nie jest takie łatwe - rzekł kapłan.- Och, jest łatwe, jest łatwe, teraz wszystko będzie łatwe! - Padł kapłanowi do nóg, wykrzykując w uniesieniu.- Nic nie jest łatwe.- Mistrzu, tobie zawdzięczam wszystko.Pomóż mi.Chcę zostać kapłanem, być takim, jak ty.Parę następnych dni szwendał się po zaułkach i kwaterach, dostrzegając nowe rzeczy.Już nie czuł się spowity w całun mroku, pogrzebany pod ziemią.Przebywał w łaskawej krainie, chroniony od wszelkich żywiołów, które dawniej Czyniły z niego dzikusa.W nikłym świetle poczuł się Jak ryba w wodzie.Zobaczył, jak piękny jest Pannowal, wszystkie jego jaskinie.Zamieszkałe z dawien dawna, upiększone przez rzesze artystów.Całe powierzchnie ścian były ozdobione freskami i płaskorzeźbami, z których wiele przedstawiało żywot Akhy i stoczone przez niego wielkie bitwy, a także bitwy, jakie stoczy, gdy więcej ludzi znów uwierzy w jego moc.Na stare i wyblakłe malowidła nakładano nowe.Artyści pracowali bez wytchnienia, często usadowieni ryzykownie na szczycie rusztowań podobnych do szkieletu jakiegoś mitycznego zwierzęcia o długiej, sięgającej stropu szyi.- Co ci jest, Juli? Niczym się nie zajmujesz - zauważył Kyale.- Zostaję kapłanem.Podjąłem decyzję.- Nigdy cię nie przyjmą, jesteś obcy.- Mój kapłan rozmawia z władzami.Kyale przypatrywał mu się smętnie, poskubując nos; powoli jego dłoń opadła, aż wreszcie zamiast czubka nosa zaczął skubać koniec wąsów.Wzrok Juliego był już tak przyzwyczajony do mroku, że odbiera wszelkie niuanse wyrazu twarzy przyjaciela.Kiedy Kyale bez słowa odszedł na zaplecze kramu, Juli podążył za nim.Ponownie ujmując wąs dli dodania sobie pewności Kyale położył mu drugą dłoń na ramieniu.- Dobry z ciebie chłopak.Przypominasz mi Usilka, lecz mniejsza o to.Posłuchaj mnie: Pannowal nie jest taki, jak za mojego dzieciństwa kiedy latałem na bosaka po bazarach.Nie wiem, co się dzieje, ale nie ma tu już spokoju.Całe to gadanie o zmianach.bzdury, na mój rozum Nawet kapłani się tym zarazili, a jacyś szaleńcy bredzą o poprawie Powiadam ci, lepsze jest wrogiem dobrego - jeśli rozumiesz, co mam m myśli.- Tak, rozumiem, co masz na myśli.- To dobrze.Pewnie wydaje ci się, że kapłan ma łatwe życie.Może i miał.Ale odradzałbym kapłaństwo w dzisiejszych czasach.Już nie jest takie.takie bezpieczne jak dawniej, że tak powiem.Tam zaczął się ferment.Chodzą słuchy, że w Ziemi Świętej często uśmiercają kapłanów heretyków.Lepiej miałbyś się tutaj, u mnie, terminując i pomagając mi.Mówię to wszystko dla twojego dobra, rozumiesz?Juli utkwił spojrzenie w wydeptanym chodniku.- Nie umiem tego wyrazić, jak się czuję, Kyale.Jestem jakby pełen nadziei.Myślę, że wszystko powinno się zmienić.Ja sam pragnę się zmienić, ale nie wiem jak.Westchnąwszy Kyale zdjął dłoń z ramienia Juliego.- No cóż, chłopcze, skoro taka twoja wola.Tylko nie mów, że ci nie ostrzegałem.Juli wzruszył się nietajoną troską w szorstkich słowach Kyala Kyale zaś przekazał żonie wieść o zamiarach Juliego.I gdy wieczorem Juli wrócił do swej maleńkiej okrągłej izdebki, zastał w niej Tuskę.- Kapłani mają wszędzie dostęp.Jeśli cię przyjmą, wszystkie drzwi staną przed tobą otworem.Będziesz chadzał po Ziemi Świętej jak po Rynku.- Chyba tak.- Mógłbyś wtedy odkryć, co się stało z Usilkiem.Zrób to dla mnie I przyjdź, i powiedz mi, jak się czegoś dowiesz.Położyła mu dłoń na ramieniu.Juli uśmiechnął się do niej.- Masz dobre serce, Tusko [ Pobierz całość w formacie PDF ]