[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bosman, na pozór spokojny, pykał z fajeczki, lecz i jego myśli nie musiały być zbyt wesołe.Zasępionym wzrokiem śledził Kozaków wprowadzających chunchuzów na badanie, a w końcu mruknął:- Z naszymi zesłańcami zapewne również nie lepiej się obchodzą.- Spójrz, bosmanie, przez okno, a zaraz pozbędziesz się jakichkolwiek wątpliwości - szepnął Tomek.Smuga ciężko westchnął, wspomniawszy swego przyrodniego brata.Tylko Udadżalaka zdawał się niczym nie przejmować.W jego ojczyźnie, jak i w wielu krajach Azji, często wówczas stosowano tortury podczas śledztwa.Minęło sporo czasu, zanim Kozacy wyprowadzili ostatniego chunchuza.Sotnik Tucholski stanął w progu drzwi.Zamyślony spoglądał na podróżników, jakby się zastanawiał, co ma im powiedzieć.Dopiero po dłuższej chwili milczenia odezwał się niepewnie:- Przyznali się do winy.To oni właśnie przed miesiącem napadli na naszych budowniczych kolei.Generał-gubernator wówczas przysłał mnie tutaj w celu zorganizowania pościgu.Niestety, banda uciekła do Mandżurii.A szkoda, awans i nagroda przeszły mi koło nosa.Tomek i bosman poruszyli się niespokojnie ożywieni jakąś myślą.Smuga wzrokiem nakazał im milczenie.Zapalił fajkę.Oparłszy się na łokciach, rzekł dwuznacznie:- Przecież obecnie ma pan tych chunchuzów w swoim ręku.Nasz udział w ich ujęciu można pominąć.Sotnik Tucholski przymrużył oczy i milczał wyczekująco.- Wyratował nas pan z opresji - mówił Smuga.- Nie w głowie nam teraz chunchuzi, dochodzenia i.nagroda.Stan mego zdrowia budzi obawy.Po postrzale zadanym przez chunchuzów dawna dolegliwość dała znać o sobie.Potrzebuję porady dobrego lekarza, aby móc pomyślnie dokończyć łowów.Wyraz zadowolenia i nadziei odmalował się na twarzy sotnika.Czyżby awans i nagroda nie były jeszcze całkowicie zaprzepaszczone?- Mało mamy lekarzy na Syberii.Nikt tu nie chce się osiedlać dobrowolnie - wtrącił.- Krajowcy leczą się u swoich mnichów lub szamanów, my zaś, Rosjanie, jesteśmy zdani na łaskę kilku podrzędnych lekarzy europejskich, zatrudnionych w szpitalach w Czycie bądź Nerczyńsku.Nikt z nich nie zgodzi się przyjechać tutaj.- Czyż nie można znaleźć jakiejś rady? - westchnął Smuga, spod oka obserwując Tucholskiego.- Całą wyprawę weźmie licho przez tę bandycką kulę.Oficer zatarł dłonie, po czym rzekł:- A gdybym tak zawiózł pana do szpitala?- Duża to strata czasu dla nas - odparł Smuga.- Poza tym sam w takim stanie nie mógłbym jechać.Jestem bardzo osłabiony, a droga daleka.- Towarzysze by się panem zaopiekowali.Postarałbym się jakoś to urządzić.- Hm, zastanówmy się nad tą propozycją - z wahaniem odpowiedział Smuga.- W każdym razie jeden z nas musiałby natychmiast wrócić do obozu w pobliżu Błagowieszczeńska, by powiadomić resztę towarzyszy o wypadku.Trudno się zdecydować, czekałaby go bowiem niebezpieczna samotna jazda przez tajgę.- Można temu zaradzić - rzekł oficer.- Jeszcze nie zdążyłem ujawnić panom całego wyniku śledztwa.Otóż chunchuzi zdradzili swego szpiega, grasującego na naszym brzegu Amuru.Jest nim stary przewoźnik, zwany kapitanem Wangiem.On także doniósł bandzie o panach.- A to obłudnik - zawołał Tomek.- Podczas przeprawy promem zwróciłem uwagę na jego natarczywe myszkowanie po jukach!- Warto założyć mu postronek na szyję - mruknął bosman.- Niech pan będzie spokojny, spotka go surowa kara - zapewnił oficer.- Już wydałem rozkaz aresztowania.Kilku moich ludzi przygotowuje się do drogi.Przewoźnik kursuje na swoim promie w pobliżu obozu panów, wobec tego jeden z was może zaraz jechać z żołnierzami.Smuga uśmiechnął się nieznacznie.Sotnik Tucholski poinformował ich o odkryciu bandyckiego szpiega dopiero wtedy, gdy nabrał pewności, że nie mają zamiaru ubiegać się o nagrodę.Po krótkiej chwili powiedział:- Skoro tak przedstawia się cała sprawa, pozostaje nam tylko sporządzić formalne zeznanie o napadzie chunchuzów.Tucholski natychmiast przyniósł przybory do pisania.Smuga podyktował Tomkowi treść oświadczenia, z którego wynikało, że dowódca Kozaków, Tucholski, uratował łowiecką wyprawę przed napaścią chunchuzów.Czterej podróżnicy podpisali zeznania.Sotnik nie krył zadowolenia.Starannie schował dokument do kieszeni.- Zabieram panów do Nerczyńska specjalnym pociągiem - odezwał się wylewnie.- W tamtejszym szpitalu pracuje europejski lekarz.Złożę odpowiedni raport jego ekscelencji generał-gubernatorowi, aby panowie nie mieli kłopotów z policją.No, poza tym Naszkin także na pewno się panami zainteresuje! Szepnę mu kilka ciepłych słówek! To on przecież wyznaczył nagrodę za ujęcie chunchuzów.Podróżnicy ukradkiem wymienili porozumiewawcze spojrzenia.- Któż to jest ów Naszkin? Czy to ktoś z policji? - obojętnym tonem zagadnął Smuga.- Zaraz widać, że panowie nietutejsi - odparł oficer.- To syberyjski milioner.Dorobił się na handlu futrami.Nieźle łupi skórę ciemnym krajowcom.- A dlaczego interesuje się sprawą napadu na budowniczych kolei? - zapytał Tomek.- Chunchuzi ciężko zranili jego bratanka, inżyniera kierującego robotami - wyjaśnił kapitan.- Ach, tak - zdziwił się Smuga.- Dziękujemy za obietnicę zaprotegowania nas Naszkinowi.Jego pomoc może nam się przydać w Nerczyńsku.- Ekscelencja generał-gubernator i Naszkin na pewno nie poskąpią panom opieki za lojalne współdziałanie z rosyjskimi władzami wojskowymi.Przecież panowie ponieśli szkody w walce ze zbrodniczą bandą.- Przede wszystkim oddajemy się pod pana opiekę - odparł Smuga.Zadowolony mrugnął do przyjaciół.Plan dotarcia do Nerczyńska przybrał realne kształty.- Który z panów wyruszy z moimi ludźmi w dół rzeki? - zapytał sotnik Tucholski nie mniej zadowolony od podróżników.Smuga niby to zastanawiał się przez chwilę.- Niech jedzie Udadżalaka - odparł, a zwracając się do Indusa dodał: - Powiadomisz pana Browna i Pawiowa o wszystkim, co się nam przytrafiło.- Co zrobimy z końmi? - wtrącił bosman.- Chyba nie będziemy ich wlekli do Nerczyńska?- Wierzchowcami panów zaopiekuje się komendant obozu przy ostatnim przystanku kolei - zaproponował Tucholski.- Stamtąd jutro rano zastępca naczelnego inżyniera udaje się specjalnym pociągiem do Czyty z raportem o stanie robót.Zabierzemy się razem z nim.Zaraz wydam rozkazy, a pan Udadżalaka niech tymczasem przygotuje się do drogi.Kozacy wyruszą jeszcze dzisiaj.Oficer wyszedł z baraku.Smuga skorzystał z okazji, by wtajemniczyć Udadżalakę w swe dalsze plany [ Pobierz całość w formacie PDF ]