[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jem, który nie odezwał się ani słowempodczas tej sceny, stłumił uśmiech, który cisnął mu się na wargi.Czując, że jego obecność jużna nic się tu nie przyda, po cichu wyszedł z pokoju.Reddingerowie nawet tego nie zauważyli.Kręcąc głową nad niezwykłym temperamentem okazanym przed chwilą przez kobietę, którąjuż dawno uznał za bezwolną gąskę, Jem udał się na poszukiwanie Claudii.Znalazł ją wswoim gabinecie, gdzie najwyrazniej przyszła, by z nim porozmawiać.Stała przy biurku, bardzo blada i drżąca.- Czy wszystko w porządku? - zapytał z nagłym strachem.Zdołała się uśmiechnąć.- Tak, oczywiście.Szukałam cię.Muszę.- A ja szukałem ciebie - odrzekł Jem z szerokim uśmiechem.- Najlepiej będzie, jeżeliusiądziesz, gdyż nowiny, które przynoszę.Claudia wciągnęła głęboko powietrze.- Nie, Jem.To nie może czekać.Jest coś, co ci muszę powiedzieć.Zdziwiony tym, że zwróciła się do niego po imieniu, ujął jej dłonie i poprowadził nakanapę.Spojrzała na skrawek papieru, który nadal trzymała zaciśnięty w dłoni.Poczuła,że przytłacza ją ból tego, co za chwilę miało nadejść.Spojrzała mu prosto w oczy.Mówiła spokojnie i wyraznie.Opowiedziała mu o odkryciu skrawka papieru schowanegow tomie poezji Miltona.Lekko drżącym głosem wyjaśniła, dlaczego postanowiła nie ujawniaćmu swego odkrycia.Szybko dokończyła historię i podała mu listę.Biorąc kartkę papieru z jej rąk, patrzył na Claudię z niedowierzaniem przez długą chwilę,zanim opuścił wzrok na zapisany skrawek.Przeczytał go bardzo uważnie, podczas gdy Claudiasiedziała sztywno wyprostowana na krawędzi kanapy z mocno zaciśniętymi dłońmi.Obserwowała gładką linię jego policzka i zaciśnięte mocno szczęki.Pożegnała się z nim wcichości serca i poczuła, że coś w niej zamiera.- W końcu podniósł głowę.- To z pewnością potwierdza moje prawo do Ravencroft - powiedział patrząc na niądziwnym wzrokiem.- I miałaś to cały czas w swoim posiadaniu? - Tylko kiwnęła głową.- Nierozumiem.Powiedziałaś przed chwilą, że uważałaś za konieczne negocjowanie swojejpozycji? - Wypowiadał słowa bardzo wolno, jak gdyby mówił w obcym języku.- Tak - wyszeptała.- Nie rozumiem - powtórzył.- Najwyrazniej uważałaś, że Ravencroft należy do mnie, alenie chciałaś dać mi jedynego dowodu, który by w stu procentach poświadczył mojedziedzictwo.Uważałaś za konieczne manipulowanie mną.- Jego oczy przybrały kolorwzburzonego morza i Claudia już nie była w stanie w nie patrzyć.- Nie miałam dokąd iść - powiedziała cicho, bez użalania się nad sobą.- Byłam dosłownieprzyparta do muru.Musiałam zabezpieczyć przyszłość moją i cioci Augusty, a to było jedynerozwiązanie, jakie przyszło mi do głowy.Rozumiem, że już nie chcesz, bym tu pracowała, ioczywiście dostosuję się do tego.Nasz kontrakt możesz uznać za niebyły.Do końca tygodniawyprowadzimy się stąd.Wstała z kanapy i uciekłaby z pokoju, gdyby Jem nie złapał jej za nadgarstek.- Poczekaj chwilę, bardzo proszę.Jestem trochę oszołomiony.Czy naprawdę.Czynaprawdę uważasz mnie za potwora, który wyrzuciłby cię razem z ciotką na bruk bez pomocyi opieki?Spojrzała na niego nie rozumiejącym wzrokiem.- Oczywiście, że nie uważam cię za potwora.Ale wcale nie musiałeś przyjmowaćpropozycji zatrudnienia mnie.Wspominałeś coś o wynagrodzeniu, ale, oczywiście, niemogłam zbytnio na to liczyć.Jem był bardzo spokojny.- Dlaczego oczywiście ? - zapytał cicho.Claudia odwróciła się do niego i spojrzała mu w oczy szeroko otwartymi zrenicami.- Bo ty byś na tym nic nie zyskał.Niby dlaczego miałbyś dawać pieniądze, które mogłyby cisię przydać w przyszłości, zupełnie obcej osobie, i to bez żadnego konkretnego powodu?- Bez żadnego konkretnego powodu? - Jem przeczesał włosy szczupłymi palcami.-Przecież przeze mnie miałaś stracić dom.miejsce, które kochasz.Czy doprawdy uważałaś, żeto dla mnie nic nie znaczy? A potem.sądziłem, że zostaliśmy.przyjaciółmi.- Zdawało się,że znowu ma kłopoty z mówieniem.- No, tak.Przez to właśnie cała sprawa stała się tak zagmatwana.Naprawdę miałam zamiaroddać ci tę listę, gdyby Thomas zaczął za bardzo bruzdzić.- Czyżby? - Jem patrzył na nią, jak na obcą osobę.- Myślałem, że cię znam, Claudio, ale.-Podniósł dłonie w bezradnym geście.Po chwili zapytał: - Dlaczego dajesz ten papier właśnieteraz?Spojrzała na swoje dłonie zaciśnięte na kolanach.- Nie mogłam już dłużej taić przed tobą faktu jej istnienia.Sprawy doszły do takiegopunktu.- W rzeczy samej - wtrącił Jem.- Sięgnęły takiego punktu, że i twoja pozycja zostałazagrożona.Jakże fatalne byłoby dla ciebie publiczne poniżenie! Wariatka, nadodatek łatwowierna! - Jem zaśmiał się nieprzyjemnie.- A ja wierzyłem, że jesteś szczera iotwarta, i.Moje gratulacje, wdowo Carstairs! Sprawiłaś się doskonale, choć twoje wysiłkijuż i tak były spóznione.- Chciał wyjść z pokoju, lecz jeszcze na progu zatrzymał się iodwrócił.- Nie, wcale nie uważam naszej umowy za niebyłą.Jeżeli chodzi o mnie,podpisałem ją w dobrej wierze.Jesteś nadal moim pracownikiem.Prawda, jak to ładniebrzmi? Poza tym to dokładnie wyjaśnia twoją pozycję, tym bardziej że już nie i mieszkasz podmoim dachem.Jeżeli szczęście nam dopisze, nie będziemy musieli spędzać więcej niż paręgodzin tygodniowo w swoim towarzystwie.I dobrze, bo więcej bym nie zniósł.Wyszedł z pokoju, zamykając cicho drzwi.Claudia stała nieruchomo; łzy, którenagromadziły się podczas rozmowy z Jemem, wreszcie wypłynęły jej na policzki.Nie będącw stanie dłużej stać, opadła na kolana i kołysząc się w przód i tył płakała jak opuszczonedziecko.Claudia dowiedziała się o; kapitulacji Thomasa dopiero wieczorem.- Nie mogę zrozumieć, dlaczego Glenraven nie poszedł od razu do ciebie i nie powiadomiłcię o tym - dziwiła się pannaMelksham.- Mnie opowiedział całą historię już kilka godzintemu.Stały w hallu domku na wzgórzu i patrzyły na ułożone tam pakunki.Był to mały, leczwygodny domek, umeblowany dwa pokolenia wcześniej dla znajomego Glenravenów - artysty,który mieszkał tu przez jakiś czas.Claudia przeznaczyła na sypialnię dla siebie duży,słoneczny pokój na piętrze, podczas gdy panna Melksham zajęła nieco mniejszy, lecz bardzoprzytulny pokój na parterze.- Wszystko bardzo mnie zaskoczyło - kontynuowała starsza pani [ Pobierz całość w formacie PDF ]