[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obiecała zająć się natychmiast terenami, na które moglibyśmy się przenieść, pod warunkiem, że trzymalibyśmy się w pobliżu zabezpieczeń, które sama obmyśli.Rozumiemy się? Jeżeli nie, wszystko się wam wyjaśni, gdy przyjrzycie się śladom zębów na boku naszego roślinożercy - dodał i po ponurym wyrazie ich twarzy natychmiast zorientował się, że już widzieli zwierzaka.- Szefie, jak wytłumaczyć luki w ciągu starych czujników, o, tutaj, tutaj i tutaj? - zapytał Triv, wskazując na tereny na południowym zachodzie i na południu.- Uskoki - odparł Gaber, nasuwając na mapę sejsmiczną przezroczystą podziałkę.- Mamy tu do czynienia z następstwem warstw.Niezły grunt pod badania archeologiczne, z tym że i tak wszelkie przyrządy sejsmiczne, które mogły się tam znajdować, zostały starte w proch.Albo osunęły się zbyt nisko pod powierzchnię, by wciąż jeszcze nadawać.- Triv! Ty i Margit zajmiecie się dziś tym uskokiem.Aulia i Dimenon! Wam przypada ten sektor.- Kai podał współrzędne kwadratu na południowym zachodzie również Berru i Porteginowi.Sam razem z Bakkunem, wyjaśnił, spróbuje przetrząsnąć Dolinę Przesmyku, do której wiodą stare czujniki.Podkreślił kilkakrotnie, żeby nie było najmniejszych wątpliwości, by wszyscy zachowywali środki ostrożności, oznaczali zwierzęta, kiedy tylko to będzie możliwe i mieli oczy szeroko otwarte na padlinożerne krążące nad jakimś rannym okazem z ewentualnej menażerii Varian.Ze ślizgacza Kai dojrzał Varian zmierzającą do zagrody Mabel.Spostrzegł też samą Mabel, jak pracowicie “wygryzala" sobie drogę pośród drzew, które jakimś cudem dotąd uszły jej uwadze.Bakkun, przejąwszy role pilota, skierował ślizgacz na południowywschód.- Zastanawiam się - odezwał się grawitant - dlaczego nasi Thekowie nie wiedzieli nic o poprzedniej eksploracji planety.- Nie pytałem jeszcze Theków, czy wiedzą.W każdym razie Ireta figurowała jako planeta nie badana.- Thekowie mają pewnie swoje powody.- Na przykład?- Nawet nie ośmieliłbym się zgadywać - odparł Bakkun - ale zazwyczaj mają poważne powody.Kai lubił Bakkuna.Grawitant był niestrudzonym, trzeźwo myślącym towarzyszem, sumiennym i niezawodnym jak wszyscy jego ziomkowie.Miał jednak i wady - brak mu było choćby śladowych ilości wyobraźni i elastyczności myślenia.Gdy już raz przyjął coś za pewnik, nie chciał zmienić zdania nawet w obliczu najbardziej dobitnych faktów.Dla niego, jak dla wielu innych gatunków o stosunkowo krótkiej żywotności, Thekowie byli nieomylni niczym bogowie.Jakkolwiek byłoby, w tej chwili Kai nie rwał się specjalnie do dyskusji, zwłaszcza na temat tak bluźnierczy dla grawitantów jak niedoskonałość Theków, której skądinąd istnienie starych czujników sejsmicznych na Irecie zdawało się wyraźnie dowodzić.Na całe szczęście zahuczał indykator.Bakkun automatycznie zmienił kurs, a Kai zaczął pilnie wpatrywać się w szybę przystosowaną do dalszych odległości.Tym razem więcej spłoszonych szumem ślizgacza roślinożernych gnało w przerażeniu.Uciekały przez gęstą puszczę, wpadając od czasu do czasu z całym impetem na drzewa, aż wstrząsały się potężne gałęzie.- Zrób jeszcze jedno kółeczko, Bakkun - rzucił Kai i gdy grawitant zawrócił zgodnie z rozkazem, Kai prztyknął włącznik kamery, zwieszając się przez pas bezpieczeństwa.I tak niewiele mógł zobaczyć.Zaklął siarczyście pod nosem; żadne ze stworzeń nie chciało wyjść na którąś z licznych polanek, zupełnie jakby spodziewały się ataku z powietrza i tłoczyły pod każdą osłoną, na jaką udało im się natknąć.- Nic z tego nie będzie, Bakkun.Wróć na kurs.Wydawało mi się, że dostrzegłem jeszcze jedno stworzenie z poszarpanym bokiem.- Widujemy takie co dzień, Kai.- Co dzień? Dlaczego nie ma o tym żadnej wzmianki w waszych raportach?- Nie sądziłem, że to może być ważne.Zawsze jest tyle do napisania w związku z naszą pracą.- To jest wspólna misja [ Pobierz całość w formacie PDF ]