RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lunzie doszła do wniosku, że jego spokój był udawany.W rzeczywistości był tak samo podniecony wieściami, które przekazywał.- Ambrozja! Nektar bogów! Powietrze, które chce się pić i wdychać równocześnie.Tylko że ono nie pachnie.Jest po prostu lekkością w płucach i napełnia radością.Planeta znajduje się na czwartej pozycji od słońca klasy M, a jej błękitne niebo rozciąga się nad sześcioma niewielkimi kontynentami, które stanowią jedną trzecią powierzchni.Reszta to woda.Słodka woda! Dwu­tlenek wodoru! - Tu Zebara wyciągnął flakonik ze swojej torby i uniósł go triumfalnie ponad tłum.- Są oczywiście i inne śladowe pierwiastki - dodał.-Ale nie stwierdzono niczego toksycznego ani we florze oceanicznej, ani w złożach mineralnych.Żadnych cyjanków w stanie wolnym.Wokół planety krążą dwa małe księżyce w dużej odległości i jeden większy bliżej, więc przypływy są naprawdę wspaniałe.Zauważyliśmy też niewielką aktywność wulkaniczną, ale to tylko czyni planetę bardziej interesującą.Na Ambrozji nie ma miejscowych form życia inteligentnego.- Czy aby na pewno? - zapytał jeden z grawitantów.Obecność inteligentnych form życia była ostatecznym testem dla nowo odkrytych planet; EEC zakazało zasiedlania tych, naktórych rozwijały się inteligentne gatunki.- Brock, spędziliśmy tam dwa lata i nic, co badaliśmy, nie wykazało śladów inteligencji, którą dałoby się zmierzyć dostęp­nymi nam metodami.Żyją tam owady, które mają bardzo skomplikowane formy życia społecznego, ale znacznie bardziej interesujące są chemikalia, które wydzielają podczas polowania; mogą stopić litą skałę.Znaleźliśmy też bardzo sympatyczny gatunek, który mój ksenobiolog nazwał pieszczoszkami, ale one nie mają zbyt wiele inteligencji nawet jak na zwierzęta.Jest też dużo ładnych ptaków - w części sali, gdzie stali Ryxi, rozległ się świergot niepokoju - ale nie inteligentnych.- Świergot; zmienił się w zadowolone gruchanie.Ryxi zazdrośnie strzegli swojej pozycji jedynych inteligentnych ptaków w FIWP.Zebara otworzył część zebrania przeznaczoną na pytania, ale trudno było przebić się przez hałas przekrzykujących się głosów.- To będzie trwało jeszcze godzinami - westchnął Coe.- Zostawmy wiadomość i spotkajmy się z nim na następnej zmianie.- Nie - powiedziała Lunzie - zostańmy i posłuchajmy jeszcze chwilkę.Potem zaczekamy na niego przed kabiną kapitańską.Na pewno później pójdzie właśnie tam, żeby zdać sprawę dowództwu,Coe spojrzał na nią z podziwem.- Szybko się nauczyłaś, jak na kogoś, kto od niedawna pracuje dla EEC.Lunzie roześmiała się.- Biurokracja wszędzie działa tak samo.Rzucił ochłapy tłumowi, a teraz będzie zaspokajał ciekawość władców.Udało im się idealnie wymierzyć czas i znaleźli się przy biurach administracji akurat, gdy Zebara wychodził z windy.- No, tym razem powracasz triumfalnie, co, Zeb?- Coe! Jak miło cię widzieć! - Zebara serdecznie uściskał swojego ciemnoskórego przyjaciela.Pochylił się i żartobliwie poklepał Coe po głowie.- Muszę teraz pogadać z wielkimi szefami.Zaczekasz na mnie?- Jasne.Ach, Zebara, to jest doktor Lunzie Mespil.Bardzo prosiła o rozmowę z tobą.- Bardzo mi miło, obywatelko.- Zimne niebieskie oczy zwróciły się na nią.Luzie poczuła się nieswojo; lodowaty dreszcz przebiegł jej po plecach.Musiała jednak dotrzymać przyrzeczenia Wyciągnęła rękę do grawitanta, a on ujął ją w uprzejmym geście powitania i poczuł okrągły kształt identyfikatora Floty, który Lunzie ukryła w dłoni.- Gratuluję panu odkrycia, kapitanie.Jeden z moich pacjentów prosił mnie, bym spotkała się z panem, kiedy pan wróci- Jestem do pani dyspozycji, gdy tylko skończę rozmowę z dowództwem - powiedział, uważnie obserwując jej twarz.- Obiecuję.A teraz proszę wybaczyć.Lunzie Mespil.- Jeszcze raz spojrzał na nią przeciągle, wręczając jej z powrotem iden­tyfikator, i wszedł do środka.- Przynajmniej dobrze wymówił twoje nazwisko - mruknął Coe, odrobinę kwaśno.- Któż może odmówić przełożonym, gdy go wzywają.Złapię go później.W każdym razie dzięki, że mnie przedstawiłeś, Coe.- Nie ma za co - odparł Coe przyglądając jej się ze zdziwieniem.Zostawiła go na korytarzu, a sama poszła do swojej kabiny czekać na odpowiedź Zebary.Już sam identyfikator był sekretnym rozkazem spotkania w cztery oczy.Dlaczego nie przeszło jej przez myśl, że Zebara może być grawitantem? “Bo nie lubisz grawitantów, głupia, na pewno nie po przygodzie z tą Ouinadą." Może powinna była znaleźć Tora.Ufała Thekom, choć nie wiedziała dlaczego.Nie byli nawet humanoidami, raczej czymś w rodzaju widzialnych bogów.Teraz jednak klamka już zapadła; uścisk dłoni, aluzyjne komentarze i tak dalej.Korytarz, w którym znajdowały się drzwi jej kabiny, był prawie pusty, co rzadko zdarzało się o tej porze, ona jednak nie zwróciła na to uwagi, może z wyjątkiem momentu, gdy kopiąc z wściekłości w ścianę rozejrzała się, czy nikt na nią nie patrzy.Coe i Grabone pozytywnie wypowiadali się o Zebarze, w przeciwieństwie do tego, co mówili o innych grawitantach.To dobrze o nim świadczyło.“Oczywiście jeżeli w ogóle jest lojalny wobec EEC, bo jeśli nie odezwie się do mnie po zebraniu, to poszukam Theka o imieniu Tor" pomyślała.I wtedy przypomniała sobie coś, co mówił Zebara.Dwa lata spędził na Ambrozji.Pierwsze zadanie kurierskie wykonała niecały rok temu i dotyczyło ono Ambrozji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl