[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże wy nie dawaliście za wygraną.Za Zapaści, waszawychwalana globalna gospodarka sprawiła, że borykaliśmy się z głodem i nadmiernąspecjalizacją. Patrzy znacząco na Andersona. A potem przyszły wasze plagi kaloryczne.Prawie udało się wam pozbawić nas ryżu. Nie wiedziałem, że Minister Handlu jest zwolennikiem teorii spiskowych. Z której firmy pan jest? Akkarat mu się przypatruje. AgriGen? PurCal? TotalNutrient Holdings?Anderson rozkłada ręce. Rozumiem, że może pan potrzebować wsparcia w zorganizowaniu bardziej stabilnegorządu.Mogę zapewnić odpowiednie zasoby, o ile tylko dojdziemy do porozumienia. A czego pan chce w zamian?Anderson patrzy mu poważnie w oczy. Dostępu do waszego banku nasion.Akkarat się odsuwa. To niemożliwe.Samochód skręca i przyśpiesza aleją Thanona Ramy XII.Przepływające obrazyBangkoku zaczynają się rozmazywać eskorta Akkarata toruje im drogę. Nie na własność. Anderson uspokajająco wyciąga dłoń. Chcemy tylko pobraćpróbki. Dzięki bankowi nasion jesteśmy niezależni od takich jak wy.Kiedy świat spustoszyłardza pęcherzowa i ryjkowiec, tylko bank nasion pozwolił nam opanować najgorsze plagi, a itak nasi ludzie masowo ginęli.Indie, Birma i Wietnam poddały się wam, a my przetrwaliśmy.I teraz przychodzicie i prosicie o naszą najlepszą broń. Akkarat parska śmiechem. Może ichciałbym, żeby generałowi Prasze ogolić brwi i włosy i wsadzić go, w hańbie, do jakiegośklasztoru w dżungli, ale przynajmniej w tej sprawie byśmy się zgodzili.Nie wolno daćżadnemu farangowi dotknąć naszego serca.Możecie odciąć naszemu krajowi rękę albo nogę,ale nie głowę, a już na pewno nie wyciąć serce. Potrzebujemy nowego materiału genetycznego mówi Anderson. Skończyły nam sięopcje, a szkodniki dalej mutują.Nie ma problemu, żeby podzielić się potem wynikami tychbadań.A nawet zyskami. Na pewno to samo proponowaliście Finom.Anderson pochyla się ku niemu. W Finlandii wydarzyła się tragedia, i to nie tylko dla nas.Jeśli świat ma mieć co jeść,musimy wyprzedzać cibiskozę, rdzę pęcherzową i nippońskiego genhakowanego ryjkowca.To jedyny sposób. Mówisz mi teraz, że uzależniliście świat od swoich opatentowanych ziaren i nasion, zprzyjemnością wszystkich zniewoliliście, i teraz wreszcie zdaliście sobie sprawę, żeprowadzicie nas wszystkich do piekła. Tak lubią mówić grahamici. Anderson wzrusza ramionami. W rzeczywistościryjkowce i rdza nie oglądają się na nic.A tylko my mamy potencjał naukowy, żebywyprowadzić nas z tego chaosu.Liczymy, że gdzieś w waszym banku nasion znajdziemyklucz. A jeśli nie? To wtedy wszystko jedno, kto będzie rządzić Królestwem.Wszyscy będziemy kaszlećkrwią po następnej mutacji cibiskozy. To niemożliwe.Bank nasion kontroluje Ministerstwo Zrodowiska. Miałem wrażenie, że omawiamy zmianę rządów.Akkarat marszczy brwi. Chcecie próbki, i tylko tyle? Dacie broń, sprzęt, pieniądze i tylko tyle chcecie?Anderson kiwa głową. I jeszcze jedno.Jednego człowieka.Gibbonsa. Obserwuje reakcję Akkarata. Gibbonsa? Akkarat wzrusza ramionami. Nie znam. Farang.Człowiek od nas.Chcemy go z powrotem.Naruszał naszą własnośćintelektualną. O, to na pewno bardzo was martwi. Akkarat się śmieje. Bardzo interesujące, spotkaćbezpośrednio kogoś z was.Oczywiście, wszyscy gadamy, że kaloriarze czają się na KohAngrit, jak demony czy phii prasue, i knują, jak opanować Królestwo, ale pan. Przyglądamu się. Gdybym zechciał, mógłbym pana skazać na rozdarcie przez megodonty, a potemrzucić kaniom i wronom.I nikt nie kiwnąłby palcem.Dawniej, jeśli po ulicy rozniosła sięchoćby pogłoska, że wśród nas są kaloriarze, od razu wybuchały protesty i zamieszki.A pansiedzi tu ze mną.Taki pewny siebie. Czasy się zmieniają. Ale nie aż tak, jak pan mówi.To odwaga czy zwykła głupota? Mógłbym zadać panu to samo pytanie ripostuje Anderson. Nie każdy dzga białekoszule w oko i liczy, że ujdzie mu to na sucho.Akkarat się uśmiecha. Gdyby przyszedł pan z tą ofertą, pieniędzy i sprzętu, tydzień temu, byłbym bardzowdzięczny. Wzrusza ramionami. A w tym tygodniu, w świede ostatnich okoliczności isukcesów, rozważę pana propozycję. Stuka w szybkę do szofera, żeby się zatrzymał. Mapan szczęście, że jestem w dobrym humorze.W każdym innym kazałbym rozerwać kaloriarzana krwawe strzępy i cieszył się z tego. Wskazuje Andersonowi drzwi. Rozważę panapropozycję.XVNowi Ludzie mają swoje miejsce.Ta nadzieja chodzi Emiko po głowie każdego dnia, w każdej minucie i każdej sekundzie.Wspomnienie gaijina Andersona i jego przekonania, że to miejsce naprawdę istnieje.Dłoniena jej ciele, w ciemności, poważny wyraz oczu, gdy kiwał głową i potwierdzał.Teraz co wieczór gapi się na Raleigha i zastanawia, co ten człowiek wie i czy odważy sięgo zapytać, co widział tam na północy.O drogę w bezpieczne miejsce.Trzy razy próbowała itrzy razy zawiódł ją głos pytanie pozostało niezadane.Co noc wraca do domu, wyczerpanazadawanymi przez Kannikę torturami i zapada w sen, śniąc o miejscu, gdzie Nowi Ludziemieszkają bezpiecznie, bez protektorów i panów.Wspomina Mizumi-sensei w swoim studiu kaizen, gdzie uczyła klęczących przed nią wkimonach, pilnie słuchających młodych Nowych Ludzi. Kim jesteś? Nowym Człowiekiem. Co przynosi ci zaszczyt? Zaszczyt przynosi mi służba. Kogo czcisz i szanujesz? Szanuję swojego pana [ Pobierz całość w formacie PDF ]