[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zajmę się zorganizowaniem teleportacji.Razem z Cawti zdołaliśmy utrzymać pion po znalezieniu się na dziedzińcu Czarnego Zamku, który właśnie unosił się nad jakąś wioską ze sto siedemdziesiąt pięć mil od Adrilankhi.Na wschodzie widać było szczyt Góry Dzur i był to zdecydowanie milszy widok niż ten rozciągający się pod nogami.- Chyba będę rzygał - poinformowałem uprzejmie.Cawti przytaknęła.- Okazuje się, że wspólne rzyganie zbliża ludzi.- Zamknij się, Loiosh, bo cię palnę.- A kto ci rękę rozbuja?Cawti zachichotała.Spojrzałem na nią zaskoczony i spytałem podejrzliwie:- Loiosh, z nią też się podzieliłeś swoimi przemyśleniami?A co, nie powinienem?- Nie powinieneś mieć tak zboczonych skojarzeń.- Mam jeszcze inne, na przykład: porządne od.- Zamknij się!Dzięki tej wymianie poglądów nasze żołądki uspokoiły się na tyle, że obyło się bez wymiotów.Byliśmy nawet zdolni w miarę normalnie podejść do wrót, które otwarły się, ukazując przestronny korytarz i oczekującą lady Teldrę.Powitała nas jak zwykle trafnymi komplementami i poinformowała (w odpowiedzi na moje uprzejme pytanie), że Aliera i Morrolan są w bibliotece.Udaliśmy się tam szerokimi schodami, przy czym jak zwykle ignorowałem wiszące na ścianach obrazy.Kiedy znaleźliśmy się pod drzwiami, zaklaskałem.- Proszę wejść - usłyszałem głos Morrolana.Weszliśmy, przyjrzałem się obojgu i stwierdziłem, że wydarzyło się coś niebywałego - nie sprzeczali się o nic.- Czy któreś z was jest może chore? - spytałem ostrożnie.- Nie, a dlaczego pytasz? - zdziwił się Morrolan.- Nieważne.Aliera, muszę z tobą porozmawiać, a dobrze byłoby, Morrolan, żebyś został, bo to prawdopodobnie także ciebie będzie dotyczyć.- W takim razie siadajcie - zaprosił.- Wina?- Z przyjemnością.- Spojrzałem na Cawti i widząc ruch jej głowy, dodałem: - Dwa razy.Gdzie Norathar?- Właśnie przechodzi badanie - wyjaśniła Aliera.- A, to dobrze się składa.Aliera uniosła pytająco brew.- Nie powinna tego słyszeć? - zainteresowała się.- Jeszcze nie.Usiedliśmy wygodnie i pojawił się służący z butelką wina.Morrolan preferuje wina musujące, które uważam za ohydztwo niegodne miana wina.Ponieważ wiedział o tym, tym razem było to białe, półwytrawne i na dodatek przyjemnie schłodzone.Uniosłem kielich w milczącym toaście, upiłem mały łyk, pozwalając, by ciecz rozlała się po języku, i nie po raz pierwszy zastanawiałem się, jak poprowadzić rozmowę, by dowiedzieć się od Aliery tego, czego chciałem.A potem nie mogłem się już zastanawiać, gdyż Aliera spytała:- O co chodzi, Vlad?Westchnąłem i przedstawiłem im swoje rozumowanie zakończone wnioskiem, że były to pozorowane zamachy, naturalnie nie wdając się w więcej szczegółów, niż było to konieczne.No i naturalnie nie mówiąc, że Cawti przyznała się do próby zabicia mnie.Wszyscy obecni wiedzieli, że jej się to udało, ale stare nawyki trudno jest przełamać.W miarę jak mówiłem, oboje zaczęli zwracać coraz baczniejszą uwagę na moje słowa, wymieniając od czasu do czasu spojrzenia.Zakończyłem stwierdzeniem, że choć nie znalazłem powodu, dla którego Laris chciałby śmierci Norathar, tylko taki motyw tłumaczy jego postępowanie i wyjaśnia wszystko, co dotąd się wydarzyło.Po czym zapytałem, czy mają jakieś pomysły odnośnie do powodu tej zabójczej chęci.- Nie - odparła Aliera.- Ale to bez znaczenia: gdy go tylko odnajdę, ubiję i będzie po kłopocie.Morrolan chrząknął lekko, acz znacząco.- Sugerowałbym, moja droga, żebyś poczekała przynajmniej do oficjalnego ogłoszenia, iż to lady Norathar jest następczynią tronu Domu Smoka.Do tego momentu oficjalnie ty nią jesteś, a Radzie z pewnością nie spodoba się, że zadajesz się z Domem Jherega, nawet jeśli celem jest zabicie któregoś z jego członków - zauważył.- I co z tego? Co mi mogą zrobić?! Dojść do wniosku, że nie nadaję się na Cesarzową? I bardzo dobrze! Poza tym Norathar i tak zostanie ogłoszona następczynią tronu.- Nie wiadomo - sprzeciwił się Morrolan.- Biorąc pod uwagę jej długoletnią działalność w Domu Jherega.- Całkowicie usprawiedliwioną okolicznościami.Została do niej zmuszona błędną decyzją Rady!- Tym niemniej.- Tym niemniej nic mnie to nie obchodzi.Zamierzam znaleźć i zabić tego Jherega.Możesz mi pomóc, jeśli chcesz, przeszkadzać nie radzę - oznajmiła, wstając i spoglądając wyzywająco na Morrolana.- To jak będzie?Spojrzałem na Cawti i powiedziałem uspokajająco:- Nie przejmuj się: oni tak zawsze rozmawiają.Cawti zachichotała.Aliera i Morrolan nie raczyli mnie usłyszeć.Morrolan westchnął.- Usiądź - zaproponował.- Jedyne, o co proszę, to żebyś poczekała dzień lub dwa, aż poznamy decyzję Rady.Jeśli lady Norathar nie zostanie zaakceptowana jako następczyni, wrócimy do tematu.Jeśli zostanie, będziesz miała wolną rękę.Pośpiech w tym wypadku nic nie da, a i tak nie masz sposobu, by go szybko znaleźć.Spoglądała na niego wyzywająco jeszcze przez chwilę, a potem usiadła.- W takim razie dwa dni - zgodziła się.- Potem go zabiję.- A ja pomogę - zaoferowała się Cawti.Aliera już miała zaprotestować, gdy Cawti dodała:- Nie ma problemu: zapomniałaś, że współpracowałam już z Dragaerianami.Naprawdę mi to nie przeszkadza.Oboje przyjęliśmy zaproszenie Morrolana na obiad.Potem przeprosiłem pozostałych i wróciłem do opustoszałej chwilowo biblioteki, żeby w spokoju pomyśleć.Mogłem być zadowolony z własnej przenikliwości w kwestii Norathar, ale ani o krok nie przybliżało mnie to do rozwiązania problemów wywołanych przez Larisa czy też do znalezienia go.Cawti i Aliera mogły sobie opowiadać, że go zabiją, ale nie da się zabić kogoś, kogo nie można znaleźć.A w tej kwestii mogły tyle co ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]