[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siostra Sannazzaro w końcu podeszła do nich za piętnaście siódma.- Bardzo mi przykro, że przybyli panowie do nas, kiedy mamy taki ciężki wieczór - powiedziała.- Chętnie poprosiłabym żebyście przyjechali jutro, ale wiem, że komendant Bolt jechał tu z Mixinack, więc pewnie woleliście zaczekać.- Dziękujemy - powiedział Quentin.- Czy teraz możemy zobaczyć się z panią Tyler?Sannazzaro badawczo przyjrzała się jego twarzy.Czego szukała? Jakiej dokonywała oceny?- Wybaczcie mi panowie, ale muszę spytać.po co chcecie się z nią zobaczyć? Ona nie mówi.Nie jestem nawet pewna, czy wie co mówią inni, kiedy zwracają się do niej.- Ale nie jest w stanie śpiączki? - spytał Quentin.- Nie - odpowiedziała siostra Sannazzaro.- Nie jest także sparaliżowana - znów zmierzyła go wzrokiem, jakby zastanawiała się, czy warto poświęcić mu czas, potrzebny na odpowiednie wyjaśnienia.Najwyraźniej uznała, że warto - Po prostu już nie zwraca uwagi ani na swoje ciało, ani na swoje życie.- Jest w depresji? - spytał Quentin.- To raczej rozpacz.Już wcześniej widywałam takie przypadki.Nie reaguje na Prozac.Najdziwniejsze jest to, że jeszcze nie umarła.Najczęściej, kiedy rezydent traci wszelką nadzieję, śmierć przychodzi bardzo szybko.Ale pani Tyler leży w takim stanie od kilku lat.Marnuje pan swój czas.- Nie musiała dodawać: “I mój".- Siostro Sannazzaro - odezwał się Quentin - naprawdę nie mam pojęcia, co pragnę osiągnąć przez tę wizytę.Ale to był mój pomysł, żeby tu przyjechać, a nie komendanta Bolta.On tylko pokazał mi drogę.Nie mam zamiaru skrzywdzić pani Tyler, ani nikogo z jej rodziny.Ale bardzo chciałbym spróbować porozmawiać z nią.To nie powinno jej zaszkodzić, jak pani myśli?- Chyba ma pan rację.Poszli za nią korytarzem.- I tak nie mogłaby nam w tym przeszkodzić - odezwał się Bolt na cały głos, tak aby siostra Sannazzaro mogła go słyszeć.-To w końcu nie jest więzienie, a poza tym istnieją jeszcze takie rzeczy, jak habeas corpus, czy prawo do prywatności.Quentin nie był prawnikiem, ale dałby głowę, że żaden z przepisów prawa nie zapewniał jakichkolwiek przywilejów dwóm niezapowiedzianym gościom spoza rodziny, odwiedzającym rezydentkę domu spokojnej starości, w nocy, kiedy na zmianie brakuje kilku ludzi.Ale nie chciał nic mówić Boltowi, biorąc poprawkę na jego dziwne wieczorne poirytowanie.Sannazzaro także zignorowała uwagi komendanta.- Mam nadzieję, że to nie zabierze zbyt wiele czasu, panie Fears.Dziś wieczorem mamy jeszcze wielu pacjentów, którym musimy pomóc przy kąpieli.Weszli za nią do windy i pojechali na ostatnie piętro, a potem udali się do końca korytarza.- Nasi pacjenci na stałe pozostający w łóżkach nie potrzebują wygodnego dostępu do świetlicy ani do stołówki - wyjaśniła siostra.- Na ogół także mają najmniej wizyt, toteż rozsądne jest umieszczanie ich w najdalszych zakątkach szpitala.Pani Tyler miała cały pokój dla siebie.Leżała wyciągnięta na łóżku z rękami spoczywającymi równolegle wzdłuż boków ciała.Mógł ją tak położyć salowy.Żaden człowiek sam nie ułożyłby się w podobnie symetrycznej pozycji.Jeden rzut oka na jej twarz wystarczył, aby Quentin zorientował się, że była to kobieta, którą widział na śniadaniu w domu Laurentów.- Znalazłem panią - powiedział.Oczy staruszki otworzyły się na długą chwilę, a potem znowu się zamknęły.- A niech mnie! - mruknęła siostra Sannazzaro.- Ona pana zauważyła.Quentin usiadł przy leżącej i wziął ją za rękę.- Miło cię spotkać w cielesnej postaci, Babciu - powiedział- Babciu? - zdziwiła się Sannazzaro.- Mogłaby pani chociaż udawać, że nie podsłuchuje - warknął Bolt.Sannazzaro stanęła w drzwiach, nic już nie mówiąc.Nie poruszając wargami Quentin ostrożnie formował słowa w myślach.Czy mnie rozumiesz? Czy możesz czytać w moich myślach, tak samo jak Madeleine?- Chciała pani, żebym tu przyjechał - odezwał się wreszcie cicho.- Mówiła pani, żebym panią znalazł.Nie było żadnej odpowiedzi.Nawet jej palce nie zacisnęły się na jego dłoni.- Nie ma w niej więcej życia niż w kalarepie - odezwał się Bolt niecierpliwie.- Zobaczyłeś ją, więc chodźmy już.Quentina niepokoił fakt, że w jego słowach nie było żadnego śladu uczucia jakie podobno żywił wobec staruszki.Jeszcze w Mixinack wydawało się oczywiste, że dobro starszej pani leżało policjantowi na sercu.Ale teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]