[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piszczałyśmy z radości, kiedy znalazłyśmy coś nowego ibłyszczącego albo szczególnie drogiego sercu. Viv, to naprawdę jest najfajniejszy dom na ziemi westchnęła Jessica i opadła na stary masywny fotel, który stał podoknami. Jasne! Może powinnam zachować skromność, ale cholerniedobrze wiem, co masz na myśli.To najlepszy dom na świecie przyznałam i usiadłam na pękatej pufie przy oknie.Wpatrywałamsię w rozległe błękity przede mną. Miałam nosa, że chciałam zobaczyć posiadłość od środka ciągnęła dziewczyna.Sięgnęła po arkusz folii służący jako ekrando odbijania promieni słonecznych, by przyspieszyć opalanie.Zaczęła naśladować aktorkę, która siedzi przy basenie w BeverlyHills. Jak chcesz zagospodarować całą tę przestrzeń? Nie możeszjej przeznaczyć na graciarnię.Jest zbyt fajna! Wykrzywiłapłachtę tak, by złapać więcej słońca.Miałam pomysł, który dojrzewał we mnie, od kiedyskończyłam dwanaście lat.Stanęłam przed oknami.Na strychwpadało naturalne światło, a ja udawałam, że maluję jakiś pejzaż.W ręce trzymałam wyimaginowany pędzel i wyobrażałam sobie,że używam różnych kolorów, bawię się światłocieniem, malującdrzewo lub wzgórze.Ta wizja przesłoniła mi rzeczywistość.Wwyobrazni znajdowałam się teraz we własnym atelier.Nie umiałam jednak podzielić się tym pomysłem.Jeszczenie.Jeśli naprawdę ma to być moje studio, potrzebne mi będzieogrzewanie i klimatyzacja.Powinnam też zamontować rolety, bymóc otwierać okna. Zaczyna się tu robić duszno.Chodzmy na dół.Napijemysię czegoś. Jesteś pewna? Mam wrażenie, że w ogóle ci dziś niepomogłam, że tylko się bawiłyśmy powiedziała i poprawiłabluzkę, którą miała na sobie. Na razie chcę zostawić strych tak, jak jest.Większa częśćdomu wygląda inaczej, niż zapamiętałam stwierdziłam iprzebiegłam palcami po jednym z obrazów. Miło jest patrzeć nacoś, co się nie zmieniło.Jessica zeszła na dół.Ruszyłam za nią, ale na chwilęzatrzymałam się na szczycie schodów i popatrzyłam na wnętrzepomieszczenia.Był jeszcze jeden powód, dla którego nie chciałamnic tutaj zmieniać.Pragnęłam, żeby Clark zobaczył go właśnie wtakim stanie.Wyłączyłam światło i poszłam do kuchni.Codziennie sprzątaliśmy.Nawet John, chłopak Jessiki, zostałzaprzęgnięty do roboty, bo okazało się, że Mroczny Rycerz jestbardzo ciężki.John i Clark podnieśli go, połączyli jego tors znogami i zawiezli do sklepu z antykami, który przyjął także kilkainnych rzeczy. Może jednak powinien zostać w domu? zastanawiał sięClark, poklepując rycerza po głowie. Nie, jest zbyt niepokojący.A skoro mowa o dziwnychrzeczach, to lalki są następne w kolejce do wyrzucenia.Zmiałam się, kiedy próbował przestraszyć mnie opowieścią otym, jak zabawki będą mściły się na mnie za pozbycie się ich.Uwaga, zaskoczenie.Dużego nakładu pracy nie wymagałsamochód.Clark znalazł kluczyki w spiżarni w słoiku pomajonezie pomiędzy innymi drobiazgami.Na dnie słoiczkawypatrzył starą pięciocentówkę z bizonem.Rozsypał zawartośćpojemnika na kuchennym stole.I pośród tych przedmiotówwypatrzyłam breloczek z dwoma kluczykami.Powstrzymałamokrzyk radości, bo przecież mogły to być klucze do czegoś innego.Porwałam je ze stołu, wbiegłam do garażu i usiadłam zakierownicą, zanim Clark zorientował się, że mnie nie ma.Chciałam tylko włożyć je do stacyjki, żeby sprawdzić, czy pasują,ale kiedy okazało się, że tak, nie mogłam się powstrzymać.Silnik obudził się do życia z trzaskiem i warkotem.Clarkwybiegł z domu.Jestem przekonana, że wyobraził sobie dziurę wkształcie auta zamiast bramy garażowej.Z rozbawionym wyrazemtwarzy stanął przed maską.Zwiększyłam obroty, przez comężczyzna lekko przesunął się w bok. Brzmi całkiem dobrze przekrzykiwałam silnik, a onpodszedł do okna. Może nie kuśmy losu, co? Poproszę jednego zpracowników serwisu Brady ego, żeby przyszedł tu w czasietwojej nieobecności i sprawdził, czy można nim jezdzić.Co ty nato?Byłam podekscytowana na myśl o tym, że przejadę sięwozem po ulicach miasta, ale wolałam nie ryzykować, że utknęgdzieś na poboczu.Dlatego wyłączyłam silnik i niechętnieprzekazałam kluczyki Clarkowi. %7łeby była jasność nie poprowadzisz go jako pierwszy.Nawet jeśli mechanik powie, że wszystko jest w porządku, maszpoczekać na mnie.Jasne? oznajmiłam i wbiłam palec w jegoklatkę piersiową.Skinął głową na znak zgody i schował kluczykido kieszeni.Lepiej, żeby mnie posłuchał&Clark przychodził prawie codziennie.W czasie porządków iodgracania domu ujawniały się kolejne usterki, które wymagałykonsultacji z nim.Nie miałam nic przeciwko temu.Przywykłamdo jego obecności.Od kiedy zdjęli mu opatrunek z nosa, a siniakizniknęły, mogłam w końcu spokojnie na niego patrzeć.A jeśli zignorować aktówkę, krawat, łaty na łokciach iohydne okulary, to okazał się bardzo fajnym facetem.Potrafił mnierozbawić i dawał mi do myślenia.Wkurzał mnie także, ale szybkostawaliśmy się przyjaciółmi.Dobrze zrobiłam, pokazując mu nietknięty strych.Był nimzachwycony.Oszalał na widok kronik, zwłaszcza że większość znich pochodziła z tutejszego liceum.Kiedy on przeglądał starelisty i rachunki ze zlikwidowanych już sklepów, ja przyglądałamsię światłu wpadającemu przez okna.Obserwowałam, gdzietworzą się cienie, a gdzie jest najjaśniej.W myślach tworzyłamprzestrzeń na atelier. Może ci pomóc? zapytał, kiedy z wysiłkiem odciągałamskrzynię spod ściany. Nie, dam radę upierałam się i pociągnęłam kufer z takąsiłą, że prawie wyrwałam sobie ręce ze stawów. Co tam, docholery, jest? rzuciłam pod nosem, szarpnęłam raz jeszcze ipoślizgnęłam się na podłodze.Upadłam na pośladki, przy okazjiprzygryzając sobie język. Skurczy& Niemożliwa kobieta wymamrotał, ale natychmiast domnie podszedł. Powinnaś pozwalać sobie pomóc. A darmowe sprzątanie mojego domu czym jest wedługciebie? powiedziałam, krzywiąc się.Kolczyk w języku zastukało moje zęby, tak jak zawsze to robi.Dzwięk zwrócił uwagę Clarka. Nie odczepił ci się, co? spytał i kucnął obok mnie,podając mi chusteczkę.Dzięki Bogu, że nosił ją ze sobą. Nie, nie tak łatwo wyjąć tego drania wyjaśniłam,przykładając chusteczkę do ranki. Bolało? zapytał. No chyba słyszałeś, jak krzyczę. Pytam o piercing.Przekłuwanie sprawiło ci ból? Czemu pytasz? Myślisz o przebiciu sobie czegoś, Clark? spytałam z rozbawieniem. O rany.Nie.Roześmiałam się na głos.Clark usiadł obok mnie napodłodze i uważnie mi się przyjrzał. Po prostu zastanawiałem się, jakie to uczucie. Bolało, jasne, że tak.Ale to dobry rodzaj cierpienia.No ispodziewałam się go w przeciwieństwie do tego przed chwilą.Nictakiego.Jestem dzielną dziewczyną.Pięciu braci, pamiętasz?Wpatrywał się we mnie przez chwilę, przesuwając spojrzeniena moje usta.Wysunęłam język na zewnątrz, żeby mógł zobaczyćkolczyk. Odważna kobieta powiedział, ze świstem wciągającpowietrze.Siedzieliśmy w plamie słońca i patrzyliśmy na siebie.Wkońcu włożyłam chusteczkę z powrotem do ust, a jego oczyrozbłysły.Po chwili nadciągnęła chmura, która przysłoniła słońce.Trochę odsunęliśmy się od siebie i oboje odwróciliśmy wzrok.Pierwszy poruszył się Clark.Wstał i podał mi rękę.Pociągnął mniew górę mocniej, niż się tego spodziewałam, i straciłamrównowagę [ Pobierz całość w formacie PDF ]