[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzy z małych kraterów powierzchniowych na stoku przeciwległym do Stickney pokryte były szklanymi kopułami i wypełnione miasteczkami, z których rozciągał się widok na pędzącą pod księżycem Czerwoną Planetę.Widok ten nigdy nie był dostępny ze Stickney, ponieważ długa oś Fobosa była stale nachylona ku Marsowi, z wielkim kraterem zawsze na pierwszym planie.Arkady i John zatrzymali się w osadzie o nazwie Siemionow i patrzyli w górę przez kopułę na Marsa, który wypełniał połowę nieba.W tej chwili jego powierzchnię przesłaniały chmury pyłowe.- Wielka Burza - oznajmił Arkady.- Sax musi odchodzić od zmysłów.- Wcale nie - pokręcił głową John.- Mówi, że to sprawa przejściowa.Rozumiesz: usterka.Arkady gwizdnął.On i Boone szybko i łatwo odnaleźli dawny stary, beztroski ton.Byli równi sobie, czuli się braćmi i łączyła ich wspólna przeszłość.Arkady zachowywał się tak samo jak zawsze: śmiał się, żartował, odgrywał swoją ulubioną rolę “wielkiego łobuza”.Sypał pomysłami i opiniami.Był jak zwykle pewny siebie, co zawsze Johnowi ogromnie się podobało, mimo że teraz wiedział już, iż niektóre pomysły przyjaciela czasem okazują się złe, a nawet niebezpieczne.- W gruncie rzeczy Sax ma prawdopodobnie rację - zauważył Arkady.- Jeśli te kuracje odmładzające zadziałają i ludzie będą żyć o całe dziesięciolecia dłużej niż dotąd, niewątpliwie wywoła to rewolucję społeczną.Paradoksalne, ale niezmienność wszelkich instytucji zasadzała się właśnie na przekonaniu, że życie jest krótkie.O wiele łatwiej przetrzymać wiele niewłaściwych rzeczy w krótkim życiu, niż zaryzykować zmiany, które mogą się okazać wcale nie lepsze - choćby miało to wpłynąć destrukcyjnie na następne pokolenia.No, wiesz, mówimy: Phi, niech tamci sami sobie z tym poradzą.Ludzie starzeli się i umierali, zanim zdążyli poznać system, nie mieli więc czasu go zmienić, a następne pokolenie znowu musiało od nowa poznawać zastany solidny i obwarowany nakazami świat.Zamknięte koło.Ale jeśli wszystko dokładnie poznasz i wszystkiego się dowiesz, a przez następne pięćdziesiąt lat będziesz się temu przypatrywał i rozmyślał, czy w końcu nie postanowisz naprawić otaczającego cię świata? Może spróbowalibyśmy sprawić, by był choć trochę rozsądniej szy? Taka myśl sama się nasuwa.Dlaczego nie mielibyśmy uczynić go bliższym naszemu sercu? Co może nas powstrzymać?- Może dlatego na Marsie wszystko staje się teraz takie dziwaczne - zadumał się John.- Chociaż raczej nie sądzę, żeby ci z Ziemi byli obecnie bardziej dalekowzroczni niż kiedyś.- Opowiedział Arkademu pokrótce o sabotażach i zapytał wprost: - Czy wiesz, kto jest za to wszystko odpowiedzialny, Arkady? A może sam się w to wplątałeś?- Co, ja? Nie, John, znasz mnie chyba zbyt dobrze, aby coś takiego podejrzewać.Tego typu działania uważam za głupotę.To niechybnie robota “czerwonych”, a ja nie jestem “czerwony”, wiesz przecież.Nie mam pojęcia, kto może za tym stać.Może Ann wie, pytałeś ją?- Twierdzi, że nie wie.Arkady zachichotał.- Ciągle ten sam John Boone! Uwielbiam to.Słuchaj, mój przyjacielu, powiem ci, jaka jest przyczyna tych sabotaży, a potem, jeśli popracujesz nad problemem bardziej metodycznie, może dojrzysz coś więcej.Ale, ale, stąd mamy kolejkę do Stickney.Chodź, chcę ci pokazać nasze bezkresne podziemia, to naprawdę niezły kawałek roboty.Wprowadził Johna do małego podziemnego wagonika, który natychmiast ruszył tunelem w dół, niemal do środka Fobosa.Wysiedli i poszli dalej korytarzem.John zauważył, że jego ciało dostroiło się już do nieważkości i z łatwością unosi się w powietrzu.Znowu czuł się świetnie.Arkady poprowadził go do obszernego otwartego chodnika, który na pierwszy rzut oka wydawał się zbyt wielki jak na wnętrze Fobosa.Podłogę, ściany i sufit wyłożono lustrzanymi fasetami, a każdą zaokrągloną płytkę wypolerowanego magnezu ustawiono pod takim kątem, że wszystko w tej mikrograwitacyjnej przestrzeni odbijało się tysiące razy.Obaj przyjaciele równocześnie dotknęli podłogi i wsunęli palce nóg w pierścienie magnetyczne.Ich ciała unosiły się jak wodne rośliny na morskim dnie.Tłum ruchliwych Arkadych i Johnów.- Widzisz, John, w tej chwili zmienia się ekonomiczna podstawa życia na Marsie - zaczął Arkady.- Nie możesz tego ignorować.Dotychczas żyliśmy jakby poza regułami gospodarki rynkowej, egzystowaliśmy na zasadach stacji naukowej.Przypominało to zdobycie nagrody, która uwalnia cię od problemów finansowych.Otrzymaliśmy taką nagrodę, przylecieliśmy tutaj i żyliśmy sobie w ten sposób całe lata.Obecnie jednak na Marsa przybywa coraz więcej ludzi, całe tysiące! I wielu z nich chce tu popracować, zarobić trochę pieniędzy i wrócić na Ziemię.Pracują dla ponad-narodowych konsorcjów, które otrzymały koncesje od UNOMY.Postanowienia traktatu marsjańskiego niby zostają utrzymane, ponieważ za wszystko odpowiada UNOMA, ale duch traktatu łamany jest na prawo i lewo, i to przez samą ONZ.John pokiwał głową.- Tak, wiem, wiem.Zresztą Helmut powiedział mi o tym wprost.- Helmut to ślimak; jest nieco powolny, ale kiedy zostanie przeprowadzona rewizja traktatu, ONZ zacznie zmieniać prawo i jego interpretację, aby je dostosować do nowego ducha.Może nawet sami sobie przyznają głos decydujący, aby móc więcej zrobić.Tu chodzi przecież o odkryte metale strategiczne, które mogą być prawdziwym zbawieniem dla wielu państw na Ziemi, a także o przestrzeń życiową i ekonomiczną.Tu są nowe tereny ekspansji ponad-narodowców.- I sądzisz, że uzyskają wystarczające poparcie, aby zmienić traktat?Arkady wytrzeszczył oczy na Johna, a miliony luster powtórzyły jego odbicie.- Nie bądź naiwny, John.Oczywiście, że zdobędą odpowiednie poparcie! Musisz zrozumieć, że traktat marsjański jest oparty na starym układzie o przestrzeni kosmicznej.To był błąd, ponieważ traktat kosmiczny był w gruncie rzeczy umową bardzo kruchą, i taki sam jest ten marsjański.Według jego postanowień, dany kraj może się stać członkiem rady traktatu z prawem głosu, jeśli tylko założy na Marsie firmę i dlatego oglądamy tu wszystkie te nowe stacje badawcze: Ligi Państw Arabskich, Nigerii, Indonezji, Azanii, Brazylii, Indii, Chin i całej reszty.A sporo tych nowych państw staje się członkami traktatowymi jedynie po to, by złamać stary traktat w trakcie jego renegocjacji.Chcą otworzyć Marsa dla rządów poszczególnych państw, poza kontrolą ONZ.Ponad-narodowe konsorcja natomiast posługują się wygodnym pretekstem w postaci flagi krajów takich jak Singapur, Seszele czy Mołdawia, aby spróbować otworzyć Marsa dla nadzorowanej przez korporacje prywatnej kolonizacji.- Do odnowienia traktatu ciągle jeszcze pozostaje kilka lat - zauważył John.Milion Arkadych potoczyło wokół oczyma.- Ale to, o czym mówię, zdarza się przecież teraz.Tamci nie tylko o tym dyskutują, nie tylko planują.ale wprowadzają to w życie dzień po dniu.Kiedy przylecieliśmy tu jako pierwsi, a potem jeszcze przez dwadzieścia następnych lat, Mars był tak nieskalany jak Antarktyka, a może nawet czystszy.Żyliśmy jakby na zewnątrz tego świata, nie mieliśmy nic własnego - zaledwie trochę ubrań, komputery osobiste.Wiesz, co myślę, John? Ten układ przypomina prehistoryczny sposób życia.Czujemy się w nim dobrze, ponieważ nasze mózgi rozpoznają go z praktyki, trwającej od trzech milionów lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]