RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciągle przypominała o tym, że ma wiele wspólnego z Eleną, główną bohaterką jegopowieści, mimo innej narodowości, czasu i okoliczności.Kiedy Dominik spytał, czy tak wyraznewskazówki oznaczają, że jest seksualnie uległa, odpowiedz rozjaśniła jego ekran. Tak.Serce podskoczyło mu w piersi.Może to jego szansa, żeby zacząć od nowa.Czy tym razemzrobi wszystko jak należy? A ty dominujesz? Może.Hm.  odpisał zagadkowo.Zazwyczaj był podejrzliwy wobec kobiet, które zbyt szczegółowo pisały o swoichupodobaniach, potrzebach i pragnieniach.Im dłuższe były opisy ekstremalnych praktykseksualnych, wiązania, duszenia, sznurów, obroży, degradacji, upokorzeń czy co tam akurat byłodaniem dnia, tym bardziej można się było spodziewać, że kiedy przyjdzie co do czego, nic z tegonie będzie.Bardziej ograniczone menu oznaczało większą klasę i miało zwykle więcej wspólnego zprawdą.Liana była interesująca.Jasno dawała mu do zrozumienia, co lubi, ale towarzyszyły temuhumor i pewna dezaprobata, wszystkie elementy, które były potrzebne, by przykuć jego uwagę.Czatowali i wymieniali maile od kilku tygodni; Dominik nabrał już ochoty na przygodę.Nie miał wprawdzie nadziei, że spotkał miłość swojego życia, liczył jednak, że nowa znajomośćpomoże zatrzeć w pamięci widmo Summer i związane z nią wspomnienia.  Masz może zdjęcie twarzy? Proszę.Rozmyślnie powstrzymał się od umieszczenia swojego portretu na obwolucie książki, aprofil na Facebooku uzupełnił dość niewyraznym zdjęciem, wybierając tajemniczą anonimowość.Może to właśnie na tym etapie ją straci.Nigdy nie lubił pozować i istniało zaskakująconiewiele fotografii, na których był obecny.Załadował teraz jedną z nich, zdjęcie, które zrobił kilka lat wcześniej, żeby dołączyć je downiosku o stypendium do Nowego Jorku, i kliknął  Wyślij.Było pięćdziesiąt procent szans, że dziewczyna się wyloguje, jeśli uzna, że on jednak niespełnia jej kryteriów, jakiekolwiek były.Kiedy zobaczy mężczyznę, nie pisarza.Czekał, z palcami zawieszonymi nad klawiaturą i oczami wbitymi w zdjęcie jejposiniaczonego pośladka, z roztargnieniem szukając wzorów w sinożółtych plamach, którepowiększył do rozmiarów pełnego ekranu.Barwy miękko przechodziły jedna w drugą.Terazwyglądało to jak dzieło sztuki nowoczesnej.Enigmatyczne, przypadkowe.Jak niewyrazna chmuraw procesie transformacji.Jak wygaszacz ekranu.Dostał odpowiedz. Aadne.Czy powinnam mówić do ciebie: panie? Pochlebiasz mi.Ale nie ma takiej potrzeby.To nie w moim guście.i nie chodzi o słowa. Dobrze.Zawsze mnie śmieszy, że tylu facetów żąda, aby tak się do nich zwracać co drugiesłowo, nawet jeśli się jeszcze nie widzieliśmy. Sam lepiej bym tego nie ujął. Myślę, że to może być początek pięknej przyjazni.Dominik się uśmiechnął.Pociąg pędził przez South Downs i kiedy zaczął się zbliżać do stalowej jaskini dworca wBrighton, Dominik poczuł specyficzny zapach morza i usłyszał trzepot latających w górze mew.Minęły wieki, odkąd był tu po raz ostatni, korzystając z jakiejś konferencji jako wymówki.Był tojedyny raz, kiedy Kathryn udało się wyrwać z domu, od męża, i spędzić kilka nocy z nim.Możedlatego nigdy tu nie wracał.Wspomnienia.Nie zwiedzali miasta  pomijając kilka spacerów nawybrzeżu i po alejach, i spieszne posiłki w nadmorskich restauracjach, większość czasu spędzili wprywatnym świecie swojej sypialni.W mieście odbywało się właśnie duże sympozjum i większość hoteli była pełna, udało musię jednak dostać pokój w tak zwanym hotelu butikowym1 o nazwie Pelirocco przy RegencySquare.Każdy pokój miał tam inny motyw przewodni, a ten, w którym zamieszkali, był urządzonyjak buduar, w czerwieni i różu, z różnymi częściami kobiecej bielizny umieszczonymi na ścianachzamiast obrazów czy grafik.Było to trochę przytłaczające i raczej absurdalne, ale wywołałouśmiech na jego twarzy, bo w końcu pamiętał, po co przyjechał do Brighton.Umówili się na spotkanie na neutralnym terenie, przy straganie z rybą i frytkami, stojącymu wejścia na molo.Kiedy spytał, po czym ją rozpozna, skoro jej twarzy nie było dokładnie widać nażadnym ze zdjęć, zażartowała, że nie będzie miał z tym żadnego problemu.To, oczywiście,pozwalało jej się wycofać, jeśli Dominik z krwi i kości w pierwszej chwili jej się nie spodoba.Przyszedł kilka minut wcześniej i już myślał, żeby zjeść porcję frytek, kiedy pozdrowił gotrochę piskliwy głos: Witaj, Dominiku. Liana, jak sądzę? A spodziewałeś się kogoś innego?  Wydawała się rozbawiona. Masz jakieś prawdziwe imię?  zagadnął. Liana. Dobrze.Była szczupła, niemal patykowata na pierwszy rzut oka, ale stała dumnie wyprostowana, zwyładowanym plecakiem na ramionach, który pomagał jej utrzymać równowagę.Zmierzwionamiotła kasztanowych włosów, niemal chłopięca, wznosiła się nad delikatną twarzą.Na szyi miaławąską jedwabną obrożę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl