RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Martwił się także, że nie zwrócił w porę uwagi na niezwykły spokój, z jakim Anakin zare­agował na wiadomość o porwaniu „Tachionowego Skoku”.Jeżeli Jaina, która przecież nie traciła zimnej krwi nawet podczas najzacieklejszej bitwy, nie umiała opanować bólu po śmierci młodszego brata, jakim cudem on sam mógł wciąż jeszcze troszczyć się o osiągnięcie celu wypra­wy? Jakim cudem żal i rozpacz nie doprowadziły go jeszcze do szaleń­stwa?W pewnej chwili Vergere zerknęła w kierunku ukrywających się ry­cerzy, opuściła rękę i jakby od niechcenia musnęła palcami komunikator Anakina.Nagle wszyscy usłyszeli głosy sprzeczających się zawzięcie Yuuzhan Vongów.Jacen zachowywał się jednak, jakby tego nie zauważył.Nie odrywał spojrzenia od Vergere.Chociaż odczuwał ból na widok potraktowanych jak wojenna zdobycz przedmiotów stanowiących kiedyś własność Ana­kina, nie zamierzał zaatakować ani jej, ani nawet Noma Anora.Co prawda, zależało mu na zabiciu królowej voxynów, ale nie chciał uśmiercać już więcej przeciwników.Wiedział, że śmierć żadnego nie przywróci życia jego bratu.Poczuł, że Tenel Ka ścisnęła jego ramię, a potem wyciągnęła rękę i wyłączyła mikrofon jego komunikatora.- Nie mam pojęcia, w co się z nami bawi, ale będzie lepiej, jeżeli nas nie usłyszą- powiedziała.- Dziękuję - odparł Solo.Chociaż nie rozumiał treści przekazywa­nej przez mikrofon komunikatora Anakina rozmowy, od czasu do czasu wyłapywał znajome słowa w rodzaju Jeedai albo Anakin.Nom Anor raz po raz energicznie wskazywał palcem w kierunku kryjówki królowej voxynów.W pewnej chwili Vergere rozłożyła ręce, a później pokazała otwór tunelu, z którego ukazał się najpierw mistrz przemian, a potem ona.Wydała długą serię pozornie nieartykułowanych dźwięków, pośród których Jacen wychwycił tylko słowo „Jaina”.Kiedy to usłyszał, ośmiopalczasty mistrz przemian odwrócił się i pokazał na kolonię owadów.Tłumacząc coś usilnie, trzykrotnie w krótkich odstępach czasu wypo­wiedział słowo „voxyn”.Nom Anor usiłował go przekrzyczeć, na co Vergere i mistrz prze­mian odpowiedzieli gniewnymi okrzykami.Wkrótce potem już wszyscy troje krzyczeli na pozostałych.- Wygląda na to, że Jaina nie próżnuje - odezwał się Ganner.- Dlaczego nie jestem tym zdziwiona? - zapytała Tenel Ka.- Tyle, że teraz będzie nam o wiele trudniej zabić tę królową.Przybycie fregaty skomplikowało naszą sytuację.- Nie na długo - odparł Jacen.Cząstką świadomości, którą zazwy­czaj wyczuwał obecność Jainy, uzmysławiał sobie teraz, że zbliża się ku nim coś mrocznego i gniewnego.- Chyba że nie znam dobrze swojej siostry.Cilghal postanowiła wykorzystać technikę konstruowania świetlnych mieczy i kilka pożyczonych kryształów skupiających.Musiała je mieć w ce­lu kierowania w odpowiednie miejsce ogromnej energii, potrzebnej aby zagłuszać wytwarzane przez yammoski fale grawitacji.W końcu jednak zdołała zbudować nowy modulator amplitudy siły ciążenia.Urządzenie składało się z generatora impulsów grawitacji i plastalowej anteny i miało rozmiary i ciężar większe niż tamto, które uległo zniszczeniu, kiedy piloci yuuzhańskich zaatakowali jej laboratorium.Kiedy więc Cilghal i Kyp ru­szyli środkiem hangaru, holując nieporęczne urządzenie, Booster Terrik nie wyglądał na uszczęśliwionego.W kilku susach wybiegł po opuszczo­nej rampie „Cienia Jade” na ich spotkanie i pogroził im palcem.- Otrzymaliście rozkaz ewakuacji, a nie przeniesienia - burknął.-Wszystkie pomieszczenia na pokładach „Rycerza”, od dziobu do rufy i od sterburty do bakburty, są zajęte przez tysiące uchodźców z Reecee.Nie mamy miejsca na dziwaczne rzeźby Jedi.- To nie jest rzeźba - oburzył się Kyp.- To MASC.Może się oka­zać, że właśnie dzięki niemu wygramy tę wojnę.Booster przewrócił oczami.- Aha, akurat - parsknął pogardliwie.- Może się też okazać, że następnym przywódcą Nowej Republiki zostanie Gamorreanin.Ale nie dzisiaj i nie jutro.Na policzkach Kypa pojawiły się rumieńce gniewu.-Posłuchaj, stary.- Wystarczy, Kypie - przerwała Kalamarianka.Wręczyła mu ste­rownik repulsorowych sań, odwróciła się do Boostera i wyciągnęła ku niemu płetwiastą rękę.- Jestem pewna, że kiedy kapitan Terrik zobaczy, jak to działa, z radością wygospodaruje jakieś miejsce na pokładzie „Błęd­nego Rycerza”.Booster spiorunował ją spojrzeniem i najwyraźniej miał zamiar po­wtórzyć swoje zastrzeżenia, ale nagle krzyknął przerażony i umilkł, kie­dy jego stopy oderwały się od płyty lądowiska.Kapitan uświadomił sobie, że Cilghal przenosi go w powietrzu kilka metrów w bok.- Dobrze, już dobrze - burknął niechętnie.- Jeżeli przywiązujecie do niego tak wielką wagę, mogę przyjrzeć się, jak to działa.- Rozsądna decyzja - ucieszyła się Cilghal.Nie lubiła traktować przyjaciół w taki sposób za pośrednictwem Mocy, ale Booster zamierzał trwać w uporze, a ona nie miała czasu.- Jestem pewna, że wywrze na tobie duże wrażenie.może nawet - tak wielkie, że pozwolisz nam je podłączyć do jednego z pokładowych reaktorów.Na twarz Boostera powrócił wyraz upartego oburzenia.- Nie przeciągaj struny, Cilghal - powiedział.- Porozmawiamy o tym, kiedy pokażesz mi, co to potrafi.Jacen miał dosyć obserwowania kłótni Vergere i mistrza przemian z Nomem Anorem, ale nie potrafił wymyślić żadnego sposobu zaatako­wania królowej voxynów.W pobliżu musiało się kręcić mnóstwo przy­byłych na pokładzie fregaty yuuzhańskich wojowników i nawet nie mógł marzyć, żeby podkraść się albo prześlizgnąć do nory bestii.Nie mógł także posłużyć się Mocą, aby wrzucić tam detonator czy zapalający gra­nat.Potwór już wielokrotnie udowodnił, że rzuca się do ucieczki, ile­kroć wyczuwa, że młodzi Jedi zaczynają władać Mocą.Pozostawało jedynie uzbroić się w cierpliwość i zaczekać.Jacen czekałby nawet pięć­dziesiąt lat, gdyby tyle było trzeba do uśmiercenia voxyna.Obiecał to Anakinowi.Vergere i dwaj Yuuzhanie wciąż jeszcze się kłócili, kiedy z komuni­katora wydobyła się seria gorączkowych trzasków.Jacen uwolnił myśli i wysłał je do Tesara.Wyczuł, że obserwujący nieruchomą fregatę Barabel jest zaniepokojony, ale nie na tyle podniecony, aby miał kogoś zaata­kować.Pojedynczy trzask upewnił go, że Tesar wyczuł dotyk jego myśli.Chwilę potem koralowymi ścianami tunelu wstrząsnęła siła eksplozji ja­kiegoś pocisku.Vergere odwróciła się i zabawnie podskakując, ominęła kopiec ze szczątkami pancerzy owadów i zniknęła w otworze jakiegoś tunelu.Nom Anor i mistrz nie ruszyli się z miejsca, ale nadal wyszczekiwali jakieś pytania w kierunku oddalających się pleców istoty.- Jaina? - zachłysnął się Ganner.- A któżby inny? - odparła Tenel Ka.Jacen uwolnił myśli i postarał się porozumieć z siostrą.Wyczuł jed­nak tylko ten sam zimny gniew, który promieniował od niej od chwili śmierci Anakina.Skupił się, aby odnaleźć choćby ślad takiej Jainy, jaką znał całe życie, ale zamiast niej kłębiły się tylko ciemności, burzliwe, bezmyślne i pełne nienawiści.Obawiając się korzystać z komunikatora - nie był pewien, na jaki kanał pozostał włączony odbiornik Anakina -otworzył umysł i wysłał emocje pozostałym członkom grupy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl