[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak uważasz,Johannesie? Powinna wyjść papieska bulla, prawda?Burchard przytakuje. A sformułowania? Jasne i precyzyjne, jak sądzę.Linia demarkacyjna przebiegająca&ileś mil na zachód od& czego? Wysp Zielonego Przylądka? Tak.Ich Królewskie Wysokości proszą dokładnie o trzysta mil dodaje Burchardcicho. Trzysta powtarza papież.Patrzy na mapę.O, jakże przyjemne to momenty.Wzdycha. Trzysta.To doprawdy nie pozostawia zbyt wiele miejsca dla innych, don Diego.Taka nieznaczna kreska, a stworzy takie wielkie imperium. Na chwałę nas wszystkich mówi piskliwie ambasador.Sprawa jest dla Hiszpanii takważna, że przybył do miasta incognito.I, podobnie jak Kolumb, przywozi podarki, choć wartenieco więcej niż sznurówki.Następuje chwila ciszy.Aleksander wydaje się zatopiony w myślach. Wasza Zwiątobliwość& muszę przekazać, jak niecierpliwie Ich Wysokości wyglądająprzybycia waszego syna, Juana, księcia Gandii.Oferowana mu narzeczona, Maria Enriques,prócz tego, że jest kuzynką króla, to wyrafinowana i szlachetna niewiasta, o której rękę będązabiegać w całej Europie.Związek, który ich połączy& Darujcie, mój panie! Papież podnosi wzrok, oburzony. Nie będziemy tu frymarczyćnaszym synem w zamian za linię na oceanie.Jest dla nas cenniejszy i wart więcej niż jakieśpogańskie plemię. Oczywiście! Ambasador śmieje się nerwowo. Jak i księżniczka dla Ich Wysokości.Nie, rozmawiamy o królewskiej krwi.O potężnych więzach, które wytworzą się międzyHiszpanią a papiestwem.O postępie Kościoła.I rodu. Milknie.Czy to wystarczy? Najwyrazniejnie. A co do posagu księżniczki& Sądzę, że Wasza Zwiątobliwość zgodzi się, że jest równiewspaniały jak dama, której będzie towarzyszył.Nie wspominając o ziemiach, które trafią w ręcewaszego syna. Chyba nie może chcieć więcej? Ambasador zerka na Burcharda, który spuszczaoczy, palcami dając ledwo uchwytny cień znaku.Bardzo subtelnie.Nie dość subtelnie jednak, by Aleksander się nie spostrzegł.Chytrystary lis, myśli papież cierpko.Burchard rozmawiał z nim za moimi plecami.Uświadamia tosobie nie bez podziwu. Tak, rzeczywiście.Kościół i rodzina.Aączy nas miłość do jednego i drugiego.Dobrzewięc.Punkty mniejszej wagi można przedyskutować pózniej.Trzysta mil.Burchard,pozostawiam to tobie.Lepiej zaznaczmy tę linię na mapie atramentem.I włączmy do bulli słowaz listu admirała Kolumba, by ukazać jego oddanie i lojalność wobec naszego świętego urzędu.Papież skinieniem daje ambasadorowi do zrozumienia, że czas audiencji dobiegł końca. Wasza Zwiątobliwość& Don Diego przełyka ślinę. Jeszcze jedna sprawa.Papież wpatruje się weń intensywnie. Ich Wysokości słyszały& Cóż, mówi się& To znaczy&Aleksander czeka.Spędziwszy całe życie na praktykowaniu dyplomacji i w kulturzepochlebstw, z niemal dziecinną uciechą obserwuje cudze zmagania. Na waszym miejscu wyplułbym to już z siebie, don Diego.Nie chcielibyśmy, abyHiszpania odkryła następne nowe imperium, zanim przejdziecie do rzeczy, prawda? Mówię o Francji.O pogłosce, że nowy francuski król ze wsparciem Mediolanu wysunąłroszczenia do tronu Neapolu.To coś& & co bezgranicznie zdenerwowałoby Ich Wysokości Króla i Królową Hiszpanii. Otóż to.Równowaga sił& & jest delikatna.Ambasadorze, nie musicie uczyć mnie mojej pracy.Równoważeniemsił zajmuję się przez większość życia.Przekażecie swoim Królewskim Wysokościom, że choćpapież nawiązał przyjazń i poprzez małżeństwo unię z Mediolanem, częściowo w odpowiedzi nawysoce agresywne zachowanie ich rodaka w Neapolu& Odnośnie do którego wyraziliśmy bardzo jasno dezaprobatę&Aleksander urywa, okazując swoją jeszcze większą dezaprobatę odnośnie do przerywaniamu wypowiedzi.Ambasador milknie i klęsnie.Są chwile podczas modlitwy, kiedy Aleksanderzastanawia się, czy tak oczywiste rozkoszowanie się władzą nie graniczy czasem z grzechempychy.Albo próżności.Wątpliwości nie trwają jednak długo. & to jakkolwiek jesteśmy niekontenci, don Diego, życzymy sobie mimo wszystkopojednania z królem Ferrante z Neapolu, jeśli uczyni on ku temu stosowny wstęp.Ponadto nieścierpimy obcej interwencji w państwie.Ambasador Francji zna nasze stanowisko.I zostało onow jak najjaśniejszych słowach przekazane jego panu. Wasza Zwiątobliwość, sprawiliście mi głęboką ulgę mamrocze mały człowieczek,choć czułe ucho mogłoby stwierdzić, że jego głos nie jest tak uniżony jak słowa. To dobrze.A skoro już jesteście w mieście, może chcielibyście zaprezentować sięoficjalnie? Wówczas moglibyśmy zaprosić was na uroczystość zaślubin naszej córki.Och,i powiadomcie waszego admirała, że będziemy ogromnie radzi następnym wieściom.Jegogawędy niepomiernie nas cieszą i oświecają. Rozdział 10Dziewczynka przygryza wargę, by nie krzyknąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]