RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Naprawdę, człowieku, popatrz!John wiedział, że to bzdury, ale wyjrzał zza “Afterburnera”.Wysoki, szczupły policjant w mundurze pokazy­wał fotografię grupie dzieciaków.Niektóre z nich robiły niezadowolone miny gapiąc się na nią.Jedno z nich wskazało w jego stronę.Dostał kopa adrenaliny w serce.Gdy policjant spojrzał, pochylił się i wyczołgał z drugiej strony.Instynktownie cofając się, skierował się ku tyłom pasażu.Jedną z pierwszych lekcji, jakie dała mu matka, było to, że gliny przynoszą złe wieści.Austin zauważył Johna poruszającego się wzdłuż ma­szyn.Gwałtownie pospieszył za nim.John obejrzał się przez ramię i zobaczył, że jego najgorsze sny się spraw­dzają.Gliniarz przepychał się przez tłum.Chłopak przy­spieszył, obiegając niskiego grubasa.Gliniarz był tuż za nim, wywracając grubasa na podłogę.John nie potrze­bował większej zachęty - zerwał się do śmiertelnej go­nitwy.Policjant biegł za nim.Dzieci rozprysnęły się jak pchełki, gdy Austin wparował między nie.John pędził przez biura i zaplecza na tyłach pasażu, odskakując przed pomocnikiem kierow­nika i wypadając przez drzwi pożarowe do korytarza dla obsługi.Długi, niedoświetlony tunel prowadził prosto do garażu.Gdyby tylko mógł się tam dostać.Serce waliło mu jak młotem.Biegł szaleńczo do odległych drzwi.Był w połowie drogi, gdy nagle w zasięgu jego wzroku pojawił się Terminator.John momentalnie rozpoznał jego twarz.Widział go na wycinkach z gazet, które pokazywała mu matka.To był ten facet.Szalony facet, który rozwalił komisariat.Ten, którego jego matka uważała za Terminatora.Stał teraz tutaj.Nie było co do tego wątpliwości.John desperacko próbował się zatrzymać, żeby nie wpaść na obcego.Cel został osiągnięty.Chłodna, czarna stal broni pojawiła się, gdy otworzył pudełko rozsypując róże na podłogę.But Terminatora zgniótł kwiaty, kiedy ruszył do przodu podnosząc lufę broni.Opętany strachem John zrozumiał, że dostał się w pułapkę.W wąskiej części korytarza stał się celem jak w grze video.A ten szalony klient zamierza go zabić.Terminator beznamiętnie wprowadził nabój do komo­ry, tak płynnie, jakby to robił miliony razy.Na zewnątrz słychać było jakiś łomot.Czas znowu przyspieszył, gdy John zatrzymał się i zaczął uciekać w przeciwną stronę.Ale z tej strony wielkimi susami nadbiegał gliniarz, wyciągając w biegu piętnastostrzałową berettę i kierując ją prosto w niego.John spojrzał z powrotem na nieznajomego, fen pochylając głowę uniósł do ramienia czarną lufę.John nigdy w swoim życiu nie czuł się taki opuszczony.Zimne, krwawe wizje bezsensownej przemocy z nim jako głównym bohaterem, wizje, które od lat nawiedzały go nocami, teraz stawały się realne.John nie mógł nic zrobić.I wtedy wydarzyło się coś dziwnego.Facet z karabinem powiedział nagle łagodnym, nie­dbałym głosem:- Kładź się!John natychmiast się podporządkował.Było w tym głosie coś, co wzbudziło jego sympatię.Rzucił się na podłogę.Huk wystrzałów nad głową nieomal go ogłuszył.John ujrzał, jak gliniarz dostaje w klatkę piersiową, strzelając jednocześnie z pistoletu.Jego pocisk nie­szkodliwie poszedł rykoszetem w sufit.Zanim zdążył ponownie wymierzyć broń, nieznajomy wpakował w niego kolejny pocisk.I jeszcze jeden.Posuwając się do przodu po każdym wystrzale, nie­znajomy wypróżnił swój magazynek prosto w policjanta.Konwulsje wstrząsały masakrowanym ciałem.Gdy kolej­ne pociski trafiały gliniarza, John widział nie krew, tylko odpryski chromu.Dźwięki wystrzałów rozbrzmiewały głośnym, odbijającym się echem.I nagle głucha cisza.John usiadł bez tchu.Szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się w martwego mężczyznę na drugim końcu korytarza.Gliniarz leżał na plecach nie poruszając się.Cień padł na Johna.To zbliżał się nieznajomy.Ale nie patrzył w jego stronę, tylko w koniec korytarza.John powoli odwrócił się i znieruchomiał.Uznał, że to znowu ten koszmarny sen.Policjant podniósł się na nogi, tak jakby ktoś pod­stawił mu nogę, a nie wpakował w niego pięć pocisków.Dla Johna było to zupełnie bez sensu.Ale nie dla Terminatora.Złapał Johna twardo za kurtkę i przyciągając do piersi zasłonił, gdy policjant otworzył ogień ze swojej beretty.Naciskał spust tak szybko, że wydawało się, iż strzela z broni maszynowej.Pociski kalibru 9 mm wbiły się w plecy Terminatora robiąc krwawe dziury w motocyklowej kurtce.Zaskoczony fa­cet, który wynurzył się z bocznego pokoju, został na­tychmiast ścięty przez kanonadę, gdy stanął na linii ognia.Wtedy beretta trzasnęła głucho.John spojrzał na dół.Drżąc zdał sobie sprawę, że nie jest trafiony.Ciało tego szalonego faceta przyjęło na siebie całe to bombardowanie.Mimo to nie wydawało się, żeby odczuwał ból.John patrzył na jego krwawiące rany, gdy ten podniósł go jedną ręką i wepchnął do pokoju ze sprzętem elektrycznym.Odrzucił pustą strzelbę i zaczął iść w kierunku policjanta.Gliniarz odrzucił pusty magazynek.Zaklekotał po po­dłodze.Płynnym ruchem włożył z trzaskiem następny.Terminator miał jeszcze dwadzieścia stóp do przeby­cia.Nie przestał iść do celu zdecydowanymi krokami.Gliniarz otworzył ogień.Pociski cięły pierś cyborga, powodując miniaturowe gejzery krwi i tkanki.Terminator nawet nie drgnął.Jeszcze dziesięć stóp.BLAM BLAM BLAM BLAM!Ani Terminator, ani gliniarz nie okazali najmniejszego wzruszenia, gdy pociski cięły kurtkę Terminatora na strzępy.Pistolet znowu się wystrzelał.Cyborg zatrzymał się dwie stopy przed gliniarzem.Górował nad swoim szczupłym umundurowanym przeciwnikiem.Popatrzył na niego tak, jakby miał go przełamać na połowy niczym zapałkę.Błyskawicznie wykonał analizy i od razu wiedział, z kim się zmierzył.Ale, poza nazewnictwem i pod­stawowymi danymi operacyjnymi dotyczącymi silnych i słabszych punktów, nie miał zaprogramowanych zbyt wielu szczegółowych informacji.Zaprogramowane one zostały przez człowieka, który mógł korzystać tylko ze swojej własnej pamięci.Cyborg zaczął przeglądać moż­liwości taktyczne z prędkością tuzina na sekundę, ale żadna z nich nie okazywała się skuteczna.Jedyną konkluzją, do której szybko doszedł, było stwierdzenie, że najlepszy jest atak.Machnął ręką, pró­bując złapać gliniarza w swoje potężne ramiona, ale Austin wyrwał się do tyłu z niespodziewaną siłą.John wyjrzał zza drzwi.Gapił się na dwóch walczących, gdy rzucali się nawzajem o ściany korytarza.Cienki tynk został zdarty.Mniejszy mężczyzna podniósł Terminatora, jakby ten był zabawką, i rzucił nim, rozbijając ścianę; a następnie skoczył za nim.John przysiadł z wrażenia.Jego mózg nie mógł znaleźć punktu odniesienia do tego, co się przed chwilą stało.Poczuł kolejną dawkę adrenaliny.Poderwał się na nogi przypominając sobie, że ma biec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl