[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Podoba ci sięnadal, kochany?" Uśmiechnął się w duchu, przypomniawszy sobie księcia Imrahila: tentwierdził, że kobiety z Północy, mając niezaprzeczalnie wiele zalet zewnętrznych, włóżku są czymś pośrednim między śniętą rybą, a brzozowym polanem."Ciekawe, czy tomnie się tak głupio udało, czy może on, biedaczysko, nigdy nie miał szczęścia?"72KIRYA J.YESKOV - OSTATNI WAADCA PIERZCIENIA- Zrobić ci kawy?- No, to już jest na pewno naruszanie społecznej moralności! - roześmiał się Faramir.-Księżna Ithilien w kuchni, nocny koszmar stróża arystokratycznej powściągliwości.- Obawiam się, że będą musieli przywyknąć do dzikości i braku wychowania.Dziśzamierzam pojechać na polowanie.Chcę przygotować na kolację prawdziwą zapieczonądziczyznę, i niech tam sobie pękają z oburzenia.Ponieważ to, co proponuje tutejszykucharz nie chcę mi przejść przez gardło.Chłop - tak mi się wydaje - zna tylko dwieprzyprawy: arszenik i strychninę."Niech jedzie - pomyślał.- W takim razie może dzisiaj również zaczniemy Grę?"Ostatnimi czasy jemu i Eowinie pozwalano opuszczać fort - pojedynczo; cóż, dobre i to,system zakładników ma też swoje plusy.- A poczytasz mi dziś?- Obowiązkowo.Znowu chcesz posłuchać o księżnej Elendeil?- N-no.Właściwie tak!Wieczorne czytanie również stało się ich codziennym rytuałem, przy czym Eowina miałakilka ulubionych opowieści, których jak dziecko mogła słuchać od nowa i od nowa.Sama dziewczyna - jak zresztą niemal cała rohańska arystokracja - ani czytać, ani pisaćnie potrafiła, tak więc zaczarowany świat, otwarty przed nią przez Faramira, wyraznieporuszył jej wyobraznię.Od tego się wszystko zaczęło.A może wcześniej?W dniu bitwy na Polach Pelennoru książę dowodził prawą flanką obrony; walczył wpierwszych szeregach, tak więc absolutnie nie dało się wytłumaczyć, w jaki sposóbciężka przeciwpancerna strzała mogła trafić go w plecy - w mięsień trapezowy, nieco wlewo od podstawy szyi.Płaszczyzny jej trójgraniastego grotu miały podłużne bruzdy natruciznę, tak więc kiedy rycerz Mitrandir dowiózł księcia do Minas Tirith, było z nim jużbardzo niedobrze.Nie wiadomo dlaczego przeniesiono go do oddzielnej izby szpitala, apotem w zadziwiający sposób o nim zapomniano.Leżał na kamiennej podłodzecałkowicie bezradny - trucizna wywołała paraliż i ślepotę, nie mógł więc zawołać nikogona pomoc, czuł tylko jak grobowy ziąb, opanowawszy lewą rękę i szyję,niepowstrzymanie rozlewa się po całym ciele.Jego umysł pracował przy tym zupełniewyraznie i książę zrozumiał, że uznano go za martwego.Minęła wieczność wypełniona samotnością i rozpaczą, póki nagle nie poczuł na wargachkorzennego smaku jakiejś oleistej cieczy.Jej smak wydał mu się znajomy i książęwywołał nawet z pamięci na poły zapomnianą nazwę: acelas.Zimno odstąpiło odrobinę,niechętnie, a wtedy z mroku wyłonił się władczy głos:- Książę, jeśli jest pan przytomny proszę poruszyć palcami prawej ręki.Jak to zrobić, skoro ich nie czuje? Pewnie trzeba przypomnieć sobie szczegóły jakiegoś73KIRYA J.YESKOV - OSTATNI WAADCA PIERZCIENIAruchu.no, na przykład, jak wyciąga miecz z pochwy, czując pod palcami twardą skórę,którą obszyta była rękojeść.- Tak, bardzo dobrze.Czyżby się udało? Widocznie tak.- Teraz utrudnimy zadanie.Jeden ruch będzie znaczyć "tak", dwa ruchy - "nie".Proszęspróbować powiedzieć "nie".Starał się wyobrazić sobie jak dwa razy pod rząd zaciska pięść.Po co? Aha! Oto bierzeze stołu pióro, podpisuje coś i odkłada pióro.Teraz wystarczy wziąć ponownie pióro,żeby dokonać poprawek.- Znakomicie.Tak więc, proszę pozwolić mi się przedstawić: Aragorn, syn Arahorna.Jestem w linii prostej potomkiem Isildura i chcę przekazać panu swoją monarszą wolę:dynastia gondorskich władców, których ostatnim przedstawicielem jest pan, pilnowałamojego tronu jak należy.Jednakże wieloletnia służba skończyła się.Przyszedłem, byzdjąć jej brzemię z ramion pana dynastii.Od dziś i na wieki pana imię będzie stało napierwszym miejscu wśród najsławniejszych rodów Odrodzonego Królestwa.Rozumiepan, o czym mówię, Faramirze?Rozumiał wszystko znakomicie, ale palcami poruszył dwukrotnie - "nie": inaczejwyszłoby, że w jakiś sposób zgadza się z tym majaczeniem.Potomek Isildura, też mi!Dlaczego nie od razu Iluvatara?- Przecież był pan zawsze między nimi jak biały kruk, książę.- Głos Aragorna rozbrzmiewał cicho i współczująco, jak serdeczny przyjaciel, i tylko tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]