[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze nie odzyskała władzy w kończynach,starała się unieść powieki, zmarszczyć brwi.Nagi, uklęknął na materacu,chwycił ją za kostki, szeroko rozwarł jej nogi i ulokował się między nimi,opadając na nią.161Wsparł się na łokciach, wbity klinem między jej uda, pochwycił jejspojrzenie, kiedy wreszcie uniosła powieki i popatrzyła nań oszołomiona.Pchnął potężnie.Obserwował, jak jej oczy budzą się do życia, słyszał, że się zatchnęła.Wpił się w jej usta.Plądrował zachłannie, drapieżnie, wdzierał się głęboko, zawłaszczająctak jej usta, jak i ciało.Poczuł, że się pod nim unosi.Dołącza do niego, aby mknąć wraz z nim na fali uwolnionejnamiętności, nieskrępowanego pożądania.Tego właśnie chciał, to było jego najskrytsze pragnienie: mieć jąrozpostartą pod sobą, otwartą do penetracji, lecz zarazemwspółuczestniczącą, aktywnie, na każdym płomiennym odcinku drogi.Wypełniał ją potężnie, nieprzerwanie, bezlitośnie.A jednak, gdysięgnął po jej kolana, natychmiast sama oplotła go nogami, zapraszającjeszcze głębiej, kusząc, by wszedł dalej, ujeżdżając go nieskrępowanie iprymitywnie w równym stopniu jak on ją.Brała bez ograniczeń.Dawała bez ograniczeń.Kiedy z rykiem nadciągnął orgazm, kiedy fala ulgi wzniosła się nadnimi dwojgiem, gotowa lada moment na nich runąć, kiedy Linnetprzylgnęła doń kurczowo całym ciałem, kusząc go w zatraceniu, Loganuzmysłowił sobie.Krzyknęła jego imię i rozpadła się na kawałki, pociągając go za sobą,a wszelka myśl utonęła w orgastycznym doznaniu.Zalała ich błogość.Na moment przed tym, nim jej uległ, Logan uznał swoją porażkę.Linnet się nie cofnęła.Nie przestraszyła się - nie dostrzegł w niejnawet cienia powściągliwości.162Rozkoszowała się każdą minutą, każdą intensywną sekundą.Zwalił się na nią z przeciągłym jękiem.Osiągnął efekt przeciwny do zamierzonego, wręcz pogorszy! sprawęTylko jedna myśl, jedna refleksja zdołała wybić się na powierzchnięjego wyczerpanego umysłu.Jak, u diabła, do tego doszło?Powinien był odgadnąć, że to się jej spodoba.Nie przypominałażadnej ze znanych mu dotąd kobiet, a zatem.Jakiś czas pózniej, kiedy już podzwignął się z niej i umościł ich obojena łóżku, leżał, mając ją u boku, wpatrzony w pokryty cieniami sufit - irozmyślał.O tym, co właściwie zdarzyło się w tych żarliwych,płomiennych, intensywnych chwilach, którymi niezaprzeczalnie rządziłynamiętność i poczucie władzy.Co zaszło.Nie było odwrotu.Zdecydowanie co innego sobie zamierzył, ona również niemal napewno nie tego oczekiwała.Jednak to Linnet swym uporem doprowadziłado zbliżenia i stało się, a teraz znalezli się tutaj.W całkiem nowym miejscu.Spodziewał się, że ze względu na jej silną, dominującą osobowość,Linnet będzie się wzdragać przed uleganiem dominacji - że nieprzypadnie jej to do gustu, że odrzuci ją od niego.Tymczasemrozkoszowała się tym, że ją zawłaszczył, powitała go chętnie, aż poczułsię jak w niebie - znalazł się w objęciach anielicy.Sądził, że ucieknieprzed nim z krzykiem.Zamiast tego.sam został pokonany.I teraz czuł się uzależniony.Zaspokoiła każde marzenie, każde najskrytsze pragnienie, jakiekiedykolwiek pielęgnował.163Nawet jeśli sformułuje kolejne - a zdecydowanie było go na to stać -zyskał pewność, że ona z radością je spełni.Po dzisiejszej nocy.sprawy między nimi uległy zmianie.Nieodwracalnie.Ani myślał się cofnąć, nie mógł tego zrobić.Nie teraz,gdy dotknął nieba i spoczął w ramionach anielicy.Aczkolwiek Linnet z całą pewnością nie była święta.164Rozdział 714 grudnia 1822Mon Coeur, parafia Torteval, GuemseyObudziło ją znajome już doznanie bycia wypełnianą.Falaprzyjemności i spokojnej namiętności zmiotła ją nieodparcie,pochwyciła, cisnęła wysoko i roztrzaskała na kawałki, osuszyła do cna, apotem napełniła nieopisaną rozkoszą, aż wreszcie Linnet, zaspokojona ibłoga, osunęła się w ramiona kochanka.Kiedy na powrót zapadła w sen, Logan z uśmiechem osunął się u jejboku.Jego nowa taktyka się sprawdzała.Usatysfakcjonowany, pewnyswego, uległ pokusie jej ciepła, połączonej z poczuciem zaspokojenia, irównież na powrót zasnął.Obudził się, kiedy wyślizgnęła się z łóżka.Popatrzył na nią, unoszącbrwi.Linnet zajrzała w jego ciemnoniebieskie oczy - dostrzegła w nichtypowo męskie samozadowolenie - i nieomal spanikowała.A nie panikowała nigdy.- Nie wstawaj, jest wcześnie.Powinieneś odpocząć.- Po tychzadziwiających nocnych wyczynach.I porannych.Rozpaczliwie starając się nie zważać na swą nagość, podeszła domiejsca, gdzie minionego wieczoru porzuciła ubrania.Porwała ze stosuhalkę i wciągnęła ją przez głowę.165Lepiej.Nadal jednak czuła na sobie spojrzenie Logana; cienkie płótnonie stępiło jego ostrza.Pomogło, gdy założyła koszulę - zyskała odrobinępewności siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]