RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Druga z kobiet mówiła:- Obił mnie Hassan poprzedniego dnia rzemieniem, uczyniłam to przeto z zemsty.Zastanowił się mędrzec.- Kobieta - rzekł - mszcząc się, uczyni nawet rzecz bezrozumną; może być, że sobie siekierą własną odetnie nogę albo zasypie sobie pieprzem oczy, aby mąż jej, co wiele za nią zapłacił cekinów, poniósł dotkliwą szkodę.Powiedz mi jednak, czy dopuściwszy się zdrady, powiedziałaś o tym Hassanowi, aby się smucił.- Nie - odrzekła - bałam się bowiem, by mnie znów nie obił.- Jakżeż tedy zemściłaś się na nim, kiedy on nic o zemście nie wiedział?- Tak wielkiej do niego nie żywiłam złości, by się zaraz dowiedział….- Weźcie ją! - rzekł na to mędrzec i spuścił głowę na piersi, nie chcąc patrzeć, jak drugą z niewiast zaszywają w worek, aby ją i Jej prawdę wrzucić w wodę.Długa też upłynęła chwila, zanim stary człowiek zapytał oczyma trzecią z kolei, która zaczęła mówić szybko, jakby już wprzód ułożyła sobie słowa i nawiązała je na sznur pamięci jak bursztynowe paciorki albo jak się figi nawleka na giętki wiąz; słowo jej jedno goniło drugie, jak pies goni jelenia, wszystkie zaś były zdyszane i ociekały łzami jak potem zmęczenia.- Panie - mówiła - klnę się na Allacha, że się długo broniłam, lecz oprzeć mu się nie mogłam, kiedy mii przyniósł diamentowy naszyjnik i tyle wielkich pereł, że ich zliczyć nie mogłam przez trzy dni i trzy noce.Nadstawili wszyscy uszu dziwiąc się, sam kalif nawet spojrzał na nią nieznacznym wejrzeniem; mędrzec zaś popatrzył na nią litościwie, potem spytał:- Czy to jest książę, czy brat kalifa, czy to Ali Baba, najwięcej mający skarbów?- Nie byłabym spała ze zbójcą… Jest to człowiek uczciwy.- Czy nie wiesz, czym się trudni?- Wiem dobrze, człowiek ten, który był przyczyną mego nieszczęścia, sprzedaje kozie mleko pielgrzymom, którzy przechodzą nie opodal miasta.- Jak tedy długo liczyłaś perły?- Przez trzy dni i przez trzy noce…Wszak ci to już powiedziałam, panie…- Weźcie ją!… - rzekł mędrzec i uniósłszy połę szaty, otarł pot z czoła, koloru ciemnego bursztynu, po czym odetchnąwszy, wzniósł oczy na niebo i poruszał nieznacznie wargami jak człowiek, który się modli w ciszy; słońce mu padło wprost na twarz, więc oczy powoli przymknął i nie mówiąc już nic, ręką tylko dał znak, aby mówiła czwarta.Ta mówiła głosem cichym i drżącym:- Uczyniłam rzecz złą, gdyż bardzo miłowałam Hassana, mego małżonka; umyśliłam sobie, żeby innego zaznać mężczyzny, abym mogła potem powiedzieć, kiedy przyjdzie do mnie Hassan, niezmiernie łaskawy: Myślałam, że inny jest lepszy, a oto ty jesteś ponad wszystkich! Sądziłam, że mu będzie miło usłyszeć takie słowa i ze dumny będzie, iż on jeden jest dla mnie na świecie…- Weźcie ją! - rzekł teraz głośniej niż poprzednio mędrzec i zadrżał na ciele, słysząc jej niezmierny lament i narzekanie; zadrżał zaś po raz drugi, usłyszawszy cichy śmiech wielu dostojnych, którzy zmęczeni już byli widokiem, a uszy mieli pełne krzyku i płaczu owych niewiast kłamliwych, -którym lepiej by było, by się były nie rodziły.Kalif się jednak nie poruszył z miejsca, więc czekali cierpliwie, litując się w duszy nad owym nieszczęsnym sędzią, który prawdy szukał w niewieście, i myśleli sobie, że tak samo człowiek głupi szuka wody na środku pustyni albo diamentu w kałuży lub też gładzi ręką węża po grzbiecie, uczone mówiąc do niego słowa.Uciszyli jednak szepty widząc, jak się stary człowiek podniósł z trudem i podszedł ku ostatniej kobiecie, drżącej nieznacznie; głowę miała opuszczoną ku piersi, a oczy zasłonięte powiekami i stała bardzo cicha nie płacząc.Rzekł jej:- Na dnie głębokiej wody szukają teraz prawdy twoje siostry, za późno spostrzegłszy, że prawda mieszka aż tak głęboko.Czy słyszałaś, jak płakały?Kobieta nie odrzekła ani słowa.- Allach teraz płaczu ich nie usłyszy ani ich oko Proroka już nie dojrzy; jest jeszcze jeden skórzany worek, któremu lepiej by było, aby w nim noszono ośle mleko albo wodę z cysterny, nie żeby ciebie w nim zaszyto.Czy powiesz prawdę, żono Hassana?Kobieta zacięła usta i nie odpowiadała.- Och! - westchnął mądry, stary człowiek.- Złe jest, kiedy kobieta mówi, gorzej jest jednak, kiedy milczy.I to ci jeszcze powiem, że mniej ten kłamie, który wiele mówi, stokroć zaś więcej kłamie ten, który nie mówi ani słowa.Wtedy przed samym sobą nawet mówi nieprawdę i sobie samemu nie wierzy.Czemu mi nie odpowiadasz?Ona odetchnęła głębiej, lecz nie powiedziała nic.- Niecierpliwi się kalif, a poruszona woda uspokoiła się już dawno i łacno można ją zmącić znowu; boję się, aby kalif nie dał znaku tym, co cię udźwigną bez -trudu w silnych ramionach i cisną daleko od brzegu.Czy powiesz prawdę? Dlaczego oddałaś się człowiekowi, który nie nazywał się Hassan ani nie był do niego podobny, ani cię nie kupił, ani nie znał twojego ojca, żeby cię mógł od niego dostać w podarunku?Kobieta nie odrzekła ani słowa.Wtedy stary człowiek opuścił ręce, jak czyni drwal, co się długo zmagał z drzewem, potężnie wrosłym w ziemię, którego poruszyć nie zdołał, albo zgoła jak człowiek, którego osioł, stanąwszy na moście, kroku w przód uczynić nie chce, choć go pań jego silnie w ziemię się zaparłszy - ze wszystkich swoich sił ciągnie za uzdę.Jakby jednak za wszelką chciał ją uratować cenę, skinął na sługę i szybko mu rozkazał, aby rozciągnąwszy niewiastę na ziemi, obrał z szat tę część ciała, której jako żywo - nikt dotąd nie oglądał prócz Hassana i owego nieznanego człowieka, co kozim handluje mlekiem.Widząc, co się stało, krzyknęli wszyscy wielkim głosem, zaś kalif rzekł srogo:- Co chcesz uczynić?- Każę jej dać plagi, aby przemówiła.Szmer się podniósł, zaś szeik ul Islam, mąż w sprawach tych niezmiernie biegły, rzekł donośnym głosem:- Wiedz, stary człowieku, że zakazanym jest i nie wolno obnażać niewiasty obcemu mężczyźnie!- Panie - odrzekł mu mędrzec - wiem, że nie wolno odsłaniać twarzy, gdyż tak każe Koran, lecz przyjrzyj się - czyż to jest twarz, com kazał odsłonić?- Hę? - zdumiał się szeik.Zaś kalif, na którego spojrzeli wszyscy czekając, co na to powie, rzekł po namyśle:- Zaprawdę, mało rzecz ta jest podobna do twarzy.Szmer nagły uwielbił wielką mądrość kalifa i wraz wszyscy cisnąć się poczęli, aby ujrzeć z bliska widok ten rzadki a piękny; oczy wychodziły im z oprawy, zaś oblicze niektóre wyglądało jak w zachwyceniu; ten i ów nie śmiał odetchnąć, jakby się trwożył, że oddechem widok ten spłoszy, inny zaś mniemał, że jest w pustyni, która podróżnika rajskim mami obrazem na zatracenie go wiodąc; zaś basza jeden, w leciech już bardzo podeszły, otworzył szeroko usta, a na brodę sączyła mu się ślina z plugawego pyska.Mędrzec dał znak chudą dłonią, a bambus spadł w tej chwili jak piorun z wprawnej ręki pachołka, który tak był przerażony, jakby to nie on, lecz jego bili, więc się zapamiętał ze strachu i bił potężnie i długo, aż się wszystkim rozszerzyły usta w tłustym, obleśnym uśmiechu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl