RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Możesz mi mówić El.Bardzo się cieszę, że przyjąłeś moje zapro­szenie.Morgon skłonił się, zawstydzony opłakanym sta­nem swojego odzienia i włosów.- Nie miałem wyboru.- Owszem - przyznała uprzejmie.- Nie miałeś.Wy­glądasz na zdrożonego.Nie wiem czemu, ale spodzie­wałam się zobaczyć kogoś starszego.Gdybym wie­działa, żeś taki młody, zaczekałabym i sama powtórzy­ła ci tę zagadkę, zamiast zlecać to Lyrze.- Spojrzała na Lyrę.- Dziękuję ci za przyprowadzenie księcia Hed.Ale czy musiałaś rzucić w niego kamieniem?Ku zdziwieniu Morgona, w oczach dziewczyny za­igrała iskierka wesołości.- Matko, książę Hed pierwszy rzucił we mnie kamie­niem i straciłam nad sobą panowanie - powiedziała ponuro.- Wyrażałam się też nie całkiem.dyploma­tycznie.Ale on chyba się już na mnie nie boczy.Wy­gląda na to, że nie zalicza się do wojowników.- Nie, ale ma dobre oko, i gdyby był uzbrojony, już byś nie żyła, co bynajmniej nie wprawiłoby mnie w do­bry nastrój.Ludzie z Hed z zasady nie wyciągają bro­ni przeciwko innym.Śmieszne to, ale prawdziwe.Chy­ba nie należało wkraczać do ich obozowiska po ciem­ku; musisz się nauczyć unikania nieporozumień.Ale przyprowadziłaś ich tu bezpiecznie i za to ci dziękuję.Posil się teraz, moje dziecko, i prześpij.- Lyra odda­liła się, a morgola wzięła Detha pod rękę.- Wyrosła, od kiedy ostatnio ją widziałeś.No ale nie było cię w Herun czas jakiś.Chodźmy.Wprowadziła ich do domu przez okute srebrem drzwi z jasnego drewna.Sklepione łukowo korytarze łączyły tu, na pozór bez ładu i składu, kolejne kom­naty; każda z tych komnat, wybita tapetami z delikat­nych tkanin, pełna osobliwych roślin, umeblowana sprzętami ze szlachetnego drewna z misternymi oku­ciami, była jak kufer ze skarbami.Morgola zatrzyma­ła się wreszcie w komnacie z zasłonami w ciepłym pomarańczowo-złotym kolorze, wskazała im miękkie posiania przykryte białymi owczymi skórami i wyszła.Morgon wyciągnął się z rozkoszą na wygodnym ło­żu, zamknął oczy i wyszeptał:- Nie pamiętam już, kiedy ostatnio spałem w łóżku.Czy ona wejdzie w nasze umysły?- Morgola posiada dar wskroświdzenia - powiedział Deth.- Herun to mały, bardzo bogaty kraj; morgolowie rozwinęli w sobie zdolność wskroświdzenia w Latach Osadnictwa, kiedy armia z północy Ymris zaatakowa­ła Herun, ostrząc sobie zęby na tutejsze kopalnie.He­run jest otoczone zewsząd górami; morgolowie nauczy­li się widzieć poprzez nie.Myślałem, że o tym wiesz.- Nie zdawałem sobie sprawy, że są w tym aż tak dobrzy.Zaskoczyła mnie.I Morgon zasnął.Nie obudził się nawet, kiedy w chwi­lę potem służki wniosły tace z posiłkiem i winem oraz wszystkie ich rzeczy.Kiedy po kilku godzinach otworzył wreszcie oczy, Detha w komnacie nie było.Umył się i ubrał w lekką, luźną szatę z pomarańczowo-złotej tkaniny, którą zo­stawiła mu morgola.Zostawiła mu również nóż z mlecz­nobiałego metalu w kościanej pochwie, ale go nie wziął.Służka zaprowadziła go do przestronnej, białej sali.W głębi gawędziły strażniczki w barwnych szatach, siedzące na poduszkach rozrzuconych wokół paleniska.Przed każdą, na niskim stoliczku, stały tace z parują­cym posiłkiem.Deth, Lyra i morgola siedzieli za sto­łem z polerowanego białego kamienia, srebrne czarki i talerze przed nimi skrzyły się ametystami.Morgola była ubrana w srebrno-białą szatę i miała zaplecione w warkocz włosy; skinęła z uśmiechem na Morgona.Lyra przesunęła się, robiąc mu miejsce obok siebie.Nałożyła mu na talerz porcję gorącego, przyprawionego ostro mięsa, dojrzałe owoce i warzywa, różne gatunki sera, a na koniec napełniła winem czarkę.Siedzący obok morgoli Deth brzdąkał cicho na harfie.Dokoń­czył jedną pieśń i zaczął następną, którą ułożył specjal­nie dla morgoli.Spojrzała na niego, jakby wypowiedział jej imię.- Wystarczy już grania.Odłóż harfę i jedz.Deth posłuchał.Miał na sobie srebrzysto-biały jak jego włosy płaszcz, na piersi opadał mu srebrny łań­cuch wysadzany maleńkimi, białymi jak płomień ka­mieniami.Pochłoniętego obserwowaniem tej pary Morgona ściągnął na ziemię głos Lyry:- Jedzenie stygnie.A więc ci nie powiedział?- Czego? Nie.- Morgon włożył do ust marynowa­nego grzyba.- W każdym razie nie wprost.Domyśli­łem się, słuchając tej pieśni.Sam nie wiem, dlaczego mnie to zaskakuje.Nic dziwnego, że nie protestował, kiedy zmuszałaś nas do odwiedzenia Herun.Skinęła głową.- Chciał tu przyjść, ale oczywiście decyzja należa­ła do ciebie.- Czyżby? Skąd morgola wiedziała, jak ściągnąć mnie do Herun?Lyra uśmiechnęła się.- Jesteś Mistrzem Zagadek.Powiedziała, że pój­dziesz za zagadką jak pies, który zwęszył trop.- Skąd to wiedziała?- Kiedy Mathom z An poszukiwał człowieka, który wygrał koronę od Pevena, jego wysłannicy dotarli na­wet do Herun.Morgola, zaintrygowana ich opowie­ścią, postanowiła sama ustalić, kim był ten śmiałek.- Przecież wiedziała o mnie tylko garstka.Deth, Ro­od z An, Mistrzowie.- I kupcy, z którymi płynąłeś z Hed do Caithnard.Mor­gola ma dar zdobywania potrzebnych jej informacji.- Zauważyłem.- Morgon zacisnął dłoń na swojej czarce i przypatrywał się jej przez chwilę w zamyśle­niu.Potem przeniósł wzrok na mówiącą coś do Detha morgolę, zaczekał, aż ta skończy, i powiedział: - El.- Popatrzyła na Morgona, który pod jej spojrzeniem głę­boko zaczerpnął tchu.- Skąd znasz zagadkę, którą mi zadałaś? Nie ma jej w żadnej z ksiąg Mistrzów, a po­winna być tam zapisana.- Powinna, Morgonie? Wydaje się być zagadką bar­dzo niebezpieczną i jest tylko jeden człowiek, który mo­że podjąć próbę szukania jej rozwiązania.Po co ona Mistrzom?- Żeby ją rozwiązali.Od tego w końcu są.Zagadki bywają niebezpieczne, ale zagadki nie rozwiązane są śmiertelnie niebezpieczne.- Fakt, o czym przekonał się Dhairrhuwyth - i tym bardziej należy ją trzymać w sekrecie.- Nie - powiedział Morgon.- Niewiedza grozi śmier­cią.Zdradź mi, proszę, skąd ją znasz? Musiałem.mu­siałem przybyć aż do Herun, żeby poznać swoje imię.Dlaczego?Morgola spuściła wzrok.- Znalazłam tę zagadkę wiele lat temu - zaczęła z ociąganiem - w starożytnej księdze, w której mor­gol Rhu opisywał swoje podróże.Księga została za­mknięta hasłem przez czarodzieja Iffa o Niewymawial­nym Imieniu, który wtedy był na służbie w Herun.Miałam trochę kłopotu z jej otwarciem.Iff zamknął ją swoim imieniem.- I wymówiłaś je?- Tak.Stary, mądry uczony z mojego dworu wysunął przypuszczenie, że może imienia Iffa się nie wymawia, lecz wyśpiewuje, i przez wiele godzin szukał ze mną nut, które odpowiadałyby sylabom imienia Iffa.W koń­cu czysty przypadek sprawił, że wyśpiewałam to imię właściwymi tonami, wymówiłam je prawidłowo i otwo­rzyłam księgę.Ostatnim wpisem, jaki wprowadził do niej morgol, była zagadka, którą zostawiał Herun do rozwiązania: zagadka Naznaczonego Gwiazdkami.Napisał też, że wyrusza do góry Erlenstar.Danan zna­lazł potem jego ciało w Isig i odesłał je tutaj.Uczo­ny, który mi pomagał, nie żyje, a ja - bardziej z roz­sądku niż powodowana instynktem - zatrzymałam za­gadkę dla siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl