[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gorzej kiedy dopisze nam pech i wszystko diabli wezmą.Jednak jak może udać się coś, kiedy nie towarzyszy temu wiara.Bez wiary w życiu niczego się nie osiągnie, na tę mądrość potrzebowała Yvett trochę czasu.Jak wbijać gwoździe to z główką, mawiała.Właśnie rozpoczął się czwarty miesiąc ciąży, której zdaniem lekarza nic nie zagrażało, ku jej radości rozwijała się normalnie.Wreszcie skończyły się poranne mdłości i nieznośna ospałość.Zapachy straciły na swojej agresywności, choć mielona szynka jeszcze mści się z talerza.Tylko za co, pyta się z uśmiechem przy śniadaniu Yvett.Uwielbiane przez Yorka Chanelki zostały odstawione do witryny, powodowały zawrót głowy, a kto lubi stale jeździć na karuzeli, chyba tylko małe dzieci.Ogarnięta gorączką przeprowadzki i przygotowaniami do ślubu Yvett nie mogła narzekać na monotonię.Odkąd dowiedziała się od lekarza, że mały „Corni” nie jest dziewczynką zaczęła biegać z Sarą po sklepach i kupować niemowlęce ubranka.Błękit zawładnął nią bez reszty, szczególnie z poznaniem Yorka, błękitna faza jak u słynnego Pablo Picasso nie miała teraz końca: błękitne morze, błękitne niebo, błękitne śpioszki, błękitna pościel, błękitna tapeta, itd.Yvett stale główkowała nad imieniem dla dziecka.Jak nazwać syneczka, który zostałpoczęty w słonecznej Kornwalii? Jak nazwać chłopczyka, którego imię wywołałoby aprobatę i uśmiech Yorka? Katolicy nadają dzieciom imiona świętych, wierzący muzułmanie starają się również nadawać imiona związane ze swoją wiarą.Wiele osób jest zdania, że imię w ogóle nie ma wielkiego znaczenia i praktycznie nic nie mówi o człowieku i jego bogactwie wewnętrznym, choć niektórzy próbują je na swój sposób tłumaczyć.Do takich osób zaliczała się właśnie Yvett, w zadziwiający sposób potrafiła sobie prawie wszystko wytłumaczyć.Niektórzy zazdrościli jej tego daru.Noah (*Noe) biblijne imię, pierwszy budowniczy, brzmi całkiem nieźle.Wedłughebrajskiego, to ktoś kto niesie pokój.Z takim człowiekiem to chce się żyć, zamiast wojennego topora biała flaga.Ooo, tak.Noah, koniecznie Noah! Yvett była w swoim żywiole.W jednej chwili przyszła jej na myśl jej własna mamusia, której w akcie urodzenia wpisano Kazimiera.Pierwotnie imię to brzmiało Kazimir.Cóż ono znaczy? Językoznawcy nie są pewni.Kazi– mogło się wziąć od kazić czyli psuć, burzyć, mir można rozumieć jako pokój.Kazimir to ten, kto zakłóca pokój.Yvett mogła tylko takiemu tłumaczeniu przytaknąć, nikt nie potrafił lepiej zawirować powietrzem, jak jej własna mamita.Jak dmuchnęła w jedno słowo to zaraz zerwał się wiatr i zaczynało padać albo grzmieć, jak podczas letniej burzy.Mama miała zawsze dobre zamiary, dobre chęci, a czy droga do piekła nie jest wybrukowana dobrymi chęciami? Wyjątkowy talent do burzenia dobrej atmosfery był silniejszy.Imię to nadała jej babcia Yvett, na pamiątkę sławnych przodków, takich jak Kazimierz Wielki, czy Kazimierz Jagiellończyk.W czasach narodzin jej mamy było po prostu w modzie.Yvett nie byłaby sobą, gdyby nie poruszyła z nią tego tematu osobiście.Mama była w gruncie rzeczy niewinna, sama się nie ochrzciła.Pierwsza pomoc przyszła od losu, kiedy mama poznała nowego mężczyznę.Był rodowitym Niemcem i nie mógł wymówić jej polskiegoimienia.Dlatego też nazwała się Kathrin, czyli Katarzyna, a dla bliskich przyjaciół była nawet Kasią.Yvett była zdania, że jej dziecko powinno otrzymać co najmniej dwa, jak nie trzy imiona.W jednej chwili spojrzała na swój zaręczynowy pierścionek i poczuła pocałunek Muzy.„Sunny”– Słonko.York się ucieszy, przecież niebo i słońce to jego miejsce pracy.Noah, Sunny, krótkie imiona mają powodzenie u płci przeciwnej, przeczytała w ostatniej Brigitte.Jeśli mam dzisiaj wpływ na imię mojego dziecka to nie chcę mu zaszkodzić, tylko pomóc.Nie nazwę go po babci Kazimierz, ani po dziadku Edwin, Ruprecht czy Salvadore.Pogrążona w myślach z filiżankę kawy w ręce oprzytomniała nagle, kiedy z głośników popłynęły dźwięki słynnego przeboju grupy Bony M „Sunny”, uśmiechnęła się.Drugie imię dla dziecka było ustalone.Hit z 1976 roku utwierdził ją w przekonaniu, że się nie myli.Jedna z niemieckich aktorek, Wolke Hegenbarth, urodziła się w piękny słoneczny dzień.Na niebie była tylko jedna chmurka, dlatego też rodzice nazwali ją Chmurką (*Wolke).Co prawda mieli niezłe problemy w urzędach, ale udało się im przebić.W otwartym na stole czasopiśmie rzuciła się w oczy notatka o słynnym niemieckim aktorze, Sky’u du Mont.No właśnie Sky, to też imię, tak ochrzcił aktora brat i pod takim imieniem stał się on sławny.Tylko jak woła na niego żona? Chodź do mnie ty moje „Niebo” nie słyszy się zbyt okazale, ale w języku angielskim słowo to nabiera zupełnie innej mocy.„Sky”, krótkie imię i zwięzłe, łatwo przyswajalne, a jakie romantyczne.Skoro w rejestrze niemieckich imion widnieje Chmurka i Niebo to dlaczegóżby nie dorzucić do nich Słonka.Po angielsku brzmi najlepiej – „Sunny”.Yvett wiedziała, że takim imieniem każdego mile zaskoczy, nawet Yorka.Była pewna, że się ucieszy.Do nowego domu wprowadzili się w listopadzie.Było mroźno, klarowne niebo, świeciło słońce.Klasyczny piętrowy domek z oszklonym zimowym ogródkiem na dość dużej,zagospodarzonej działce, z pięcioma wygodnymi i przestronnymi pokojami stanowił szerokie pole do popisu dla kreatywności Yvett.Na szczęście oboje mieli podobne gusty, rozmarzona pani domu omówiła z narzeczonym każdy twórczy zamysł.W sprawach zasadniczych nie chciała go niczym zaskakiwać.Po raz pierwszy w życiu zaczęła pobierać wodę z kranu patrząc się przez kuchenne okno na zielony ogród.Taki widok znała dotychczas tylko z amerykańskich filmów.Do oknazaglądały dwie pojedyncze dzikie róże, które splotły się ze sobą, jak dwoje zakochanych, wyższa czerwona i niższa herbaciana.Na jednej z nich wychylał się mały żółto – pomarańczowy pączek, który w ciepłych promieniach słońca rósł dosłownie na jej oczach.Rozjaśniłeś moje życie Sunny, Yvett uśmiechnęła się, wierzyła, że tak przemawia do nas tylko Siła wyższa [ Pobierz całość w formacie PDF ]