[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślę,że powinniśmy skupić się przede wszystkim na tak. To chyba proste powiedział Roger. Napiszemy wiadomość do Jina.Gastan wyśle z niąswoich gońców.Kiedy dostaniemy materiały wybuchowe, Nimashet skonstruuje ładunkikierunfckowe, wysadzimy w powietrze górę i zażądamy, żeby Krathianie się poddali. A do tego czasu, Wasza Wysokość? Za jakieś pięć czy sześć dni zaczniemy montować grupy szturmowe i trenować powiedział Roger. A póki co, zamierzam pić wino i zażywać gorących kąpieli z mojądziewczyną.Proponuję, żeby pan zrobił to samo.No, może z wyjątkiem kąpieli z mojądziewczyną.Od tego wolno się panu powstrzymać. Bardzo dziękuję, Wasza Wysokość powiedział Pahner. Nie ma sprawy odparł książę i wyciągnął butelkę i kubek. Wina?* * *Temu Jin spojrzał na wiadomość, potem na posłańca. Czy wiesz, co oni zamierzają z tym zrobić? spytał. Nie wiem nawet, co to jest, człowieku odparł krótko Shin.Wydawał się należeć doinnego gatunku niż Gastan.Był najwyższym Mardukaninem, jakiego Jin kiedykolwiek widział,miał dziwacznie długie palce i krótkie rogi.Wraz z czterema ramionami i szeroko rozstawionymioczami nadawało mu to wygląd pokrytego śluzem owada. Wiem tylko, że jest nas jeszczeczterech i że mamy zabrać od ciebie jakieś paczki.Zaczekamy, aż je przygotujesz. W takim razie chodz powiedział Jin, wskazując drogę.Spotkanie miało miejsce jakzwykle na tyłach portu.Jin zszedł łagodnie nachylonym zboczem i ruszył w stronę najbliższejwioski Krathian, nazywanej przez tubylców Tul.Większość przybyszów spoza planety nieopuszczała portu.Pozostali wychodzili zazwyczaj główną bramą, a potem drogą prowadzącą dostolicy Krathian, nazwanej z zaskakującą dozą wyobrazni Krath.Bardzo rzadko ludzie lubktokolwiek inny odwiedzał Tul.Z jednej strony wioska była więc nie najlepszą kryjówką dla wykradanych materiałów, gdyżwidok ludzkiej twarzy w Tul oznaczał, że niechybnie coś się święci.Z drugiej jednak stronyłapówki były tu niższe, a miejscowi farmerzy i rzemieślnicy przypominali Jinowi o domu.Jakdługo regularnie im płacił, nie powinni pobiec do poborców podatków, którzy byli ich jedynymłącznikiem z centralną władzą.Wioska nadawała się więc doskonale do potrzeb Jina gromadzenia zapasów na czarnągodzinę.Początkowo magazyn był formą zabezpieczenia na wypadek, gdyby gubernator Mountmarchuznał, że już nie potrzebuje usług niejakiego Temu Jina.Jin doskonale zdawał sobie sprawę, żenależy do kategorii tych, którzy za dużo wiedzą i nie są dość blisko wewnętrznych kręgów, żebymożna było im zaufać.%7łycie na pograniczu było tanie, a jedynym obowiązującym prawem byłoprawo gubernatora.Gdyby Mountmarch chciał jego śmierci, musiałby tylko dać znak.Chcączabezpieczyć się przed tym niemal nieuniknionym dniem, Jin zaczął wynosić z portu pojedynczesztuki broni i skrzynki z amunicją.A kiedy zrozumiał, jakie to łatwe, zaangażował dowynoszenia całe ekipy mardukańskich tragarzy.Była to w zasadzie regularna operacja czarnorynkowa.Jin sprzedawał towary Mardukanom,w zamian zaś miał towary na wymianę, za które kupował materiały od załóg dokującychw porcie statków.Tak naprawdę większości rzeczy nie sprzedawał, tylko magazynowałw bunkrach.Za każdym razem, kiedy wysyłał coś do składu, załączał płatności dla burmistrza ludzkie towary albo pieniądze.Kiedy coś wyjmował, płacił jeszcze więcej.Miał awaryjnemagazyny w górach, a w jednym z nich pełny pancerz wspomagany, do którego posiadał kody,i działko plazmowe.Gdyby musiał walczyć o odzyskanie reszty, miałby czym.Ale z Tul nigdynie miał żadnych problemów.Uważał wioskę za swój prywatny bank.A teraz przyszła pora wyjąć trochę oszczędności.Weszli do wioski od tyłu, przez pastwiska turom, uważnie omijając kule łajnaprzypominającego końskie.Jak większość budynków na tym kontynencie, dom burmistrza byłniską konstrukcją z bazaltowych głazów.Bardziej niż inne przypominał fortecę, a jego tylnedrzwi zrobiono z półmetrowej grubości desek, które tłumiły normalne pukanie.Dlatego Jin wyjąłpistolet trzymając go za lufę jak młotek, załomotał w drzwi kolbą.Po kilku chwilach drzwi otworzyły się, ukazując pomarszczoną Mardukankę.Jin nigdy sięnie dowiedział, czy to kucharka, teściowa, czy jeszcze ktoś inny.Prawdopodobnie nie miało tożadnego znaczenia, ale ciekawość nie dawała mu spokoju To właśnie ta kobieta zawsze otwieraładrzwi, nieważne, o jakiej przychodził porze.Spojrzała na niego i towarzyszących mu Mardukan, a potem gestem kazała im zaczekaći zamknęła drzwi.Po kilku chwilach otworzył je miejscowy przywódca Krathian. Temu Jin powiedział. Przyprowadzasz Shinów do moich drzwi? Muszę zabrać kilka rzeczy. Oczywiście. Burmistrz wykonał gest rezygnacji. Obawiam się, że władze zaczynają siętym wszystkim za bardzo interesować. Zrobię, co w mojej mocy, żeby cię w to nie mieszać powiedział Jin. Cenię waszebezpieczeństwo tak samo, jak ty cenisz moje złoto. Być może mruknął burmistrz, a potem gestem kazał Jinowi iść za sobą.Poprowadził goprzez ciemną osadę.Doszli do opuszczonej piwnicy, gdzie w jednej ścianie wydrążono jamę, a samą ścianęwzmocniono.W jamie stały poupychane skrzynie.Temu Jin zaczął sprawdzać otrzymaną listę. Katalihzmit mruknął, kręcąc głową. Po cholerę mu dwieście kilo kataklizmitu?* * *Despreaux machnięciem ręki odmówiła wina, kiedy Julian zniknął w drzwiach. Ja też dziękuję. Nie każ mi pić samemu powiedział Roger. Poza tym to dobre na zrastanie kości.Madużo wapnia. To mleko, głuptasie prychnęła Despreaux.Zaśmiała się, ale zaraz potem spoważniała.Roger, musimy porozmawiać. Oho.Co znowu zrobiłem? Myślę. Przerwała i pokręciła głową. Myślę, że powinniśmy przestać się spotykać. Przecież jesteś moją obstawą powiedział Roger. Muszę cię widywać. Wiesz, o co mi chodzi. Jeśli martwisz się fraternizacją, poradzimy sobie z tym powiedział, marszcząc czoło.Zaczynał uświadamiać sobie, że Despreaux mówi poważnie. To znaczy, jesteśmy.no.przyjaciółmi od dawna.Gdyby coś miało pójść nie tak, już by poszło. Nie o to chodzi powiedziała, kręcąc głową. Dajmy sobie po prostu spokój, co?Powiedzmy dzięki , uściśnijmy sobie dłonie i zostańmy przyjaciółmi. Chyba żartujesz wykrztusił książę. Powiedz, że żartujesz! Co się stało z wiecznąmiłością i tak dalej? Trochę się.zmieniło.Nie wydaje mi się, żebyśmy do siebie pasowali. Nimashet, dopóki nie dotarliśmy do Mudh Hemh, uważałaś, że pasujemy do siebie, jak.No, nie przychodzi mi do głowy żadne porównanie.%7łe bardzo pasujemy.Co się zmieniło? Nic powiedziała, odwracając się i wychodząc z wody. To ktoś z marines? Nie! Proszę, nie graj ze mną w dwadzieścia pytań, dobrze? Nie, nie dobrze.Chcę wiedzieć, co się zmieniło. Ty się zmieniłeś, Wasza Wysokość powiedziała, siadając na krawędzi basenui wyżymając włosy. Do tej pory byłeś księciem Rogerem, Trzecim Następcą Tronu Ludzkości.Teraz jesteś albo poszukiwanym przestępcą, albo następnym Cesarzem.A tobie nie wystarczyposzukiwany przestępca, prawda? Nie powiedział ze złością Roger. A tobie? Nie wiem westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]